0.9 C
Warszawa
niedziela, 24 listopada 2024

Czy bankierzy pójdą siedzieć?

No, no… robi się interesująco. Obywatele nie czekając na obiecywaną im od dawna ustawę mającą uregulować kwestię łże-kredytów frankowych, która coraz wyraźniej zdaje się oddalać na „święty nigdy”, biorą coraz śmielej sprawy we własne ręce, i wytaczają naprawdę ciężką artylerię. Oto do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożone przez dr. Jacka Czabańskiego, autora bloga „Pomoc frankowiczom” i Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu. Zawiadomienie dotyczy „zaniżania przez banki całkowitego kosztu kredytu, wprowadzenie w błąd w ten sposób kredytobiorców i doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkich rozmiarów, to jest o oszustwo (art. 286 par. 1 kk w zw. z art 294 kk.)”. Powtórzmy to głośno i wyraźnie: doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkich rozmiarów. Odpowiedni artykuł Kodeksu Karnego typizuje przestępstwo oszustwa następująco: „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu, lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8” (art. 286 par.1). Natomiast art. 294, typizujący kwalifikowaną formę przestępstwa dodaje, iż ten, kto dopuszcza się oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości, podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat.

Przypomnijmy, iż wg danych Biura Informacji Kredytowej, wartość czynnych kredytów mieszkaniowych we frankach to 136,8 mld zł. Warto dodać, iż Polska znajduje się na drugim miejscu w Europie, jeśli chodzi o wartość kredytów frankowych – tuż za Austrią, co nabiera dodatkowej wymowy, gdy porównamy sobie poziom zamożności obywateli obu krajów – PKB per capita w Austrii to 43 724 USD, w Polsce – 12 495 USD. Tak więc, zważywszy na skalę potencjalnego „niekorzystnego rozporządzenia mieniem”, to w przypadku procesu można założyć, iż ewentualne kary mieściłyby się raczej w górnej części ustawowych „widełek”. Na razie jednak daleka do tego droga, prokuratura jest bowiem aktualnie na etapie prowadzenia postępowania „w sprawie”, a nie „przeciwko”. Niemniej, fakt, że nie oddalono zawiadomienia pod byle pretekstem, sam w sobie jest już znaczący, bo z różnych doniesień wiemy, że gdy prokuratura nie chce się czymś zająć, to zawsze znajdzie odpowiednią prawniczą formułkę.

Jak wynika z pisma Prokuratury Regionalnej, będzie badała ona przede wszystkim sprawę stosowania się przez banki do wydanej 1 lipca 2006 przez Komisję Nadzoru Finansowego „Rekomendacji S” – czyli m.in. obowiązku przedstawienia kredytobiorcom informacji o całkowitym koszcie kredytu oraz rzeczywistej stopie procentowej, co najmniej do dnia 26 sierpnia 2011 r. Prokuratura sprawdzi, czy „osoby działające w imieniu i na rzecz” banków poprzez stosowanie wprowadzonych uprzednio wzorów umów i procedur przyznawania kredytów stworzyły u klientów błędne przekonanie o całkowitym koszcie kredytu. Powyższe dotyczyć będzie także procederu ustalania spreadów walutowych, braku precyzyjnych kryteriów ustalania kursu i zatajania przed klientem rzeczywistego ryzyka walutowego. Pod lupę wzięty zostanie również przekaz reklamowy oraz informacje przekazywane podczas rozmów z potencjalnymi klientami.

Spodziewam się osobiście „bogatego”, wielowątkowego śledztwa, tajemnicą poliszynela jest bowiem, iż „Rekomendacja S”, delikatnie mówiąc, nie była zbyt rygorystycznie przestrzegana – a już z pewnością nie przez żyjących z prowizji sprzedawców, nad którymi stali managerowie naciskający na realizację planów sprzedażowych.
Z poruszoną tu sprawą koresponduje zawiadomienie złożone do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przez ruch „Stop Bankowemu Bezprawiu” w kwestii takich banków jak: PKO BP, Millenium Bank S.A., mBank S.A., Getin Noble Bank S.A., BGŻ BNP S.A., BZ WBK S.A., Raiffeisen Bank S.A., Santander Consumer Bank S.A., Deutsche Bank Polska S.A., Euro Bank S.A. i Bank BPH S.A. Nie ma co, sama śmietanka – i ta „śmietanka” właśnie, jak czytamy w zawiadomieniu, stosować miała praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów, np. poprzez zatajanie cech produktu finansowego. UOKiK ma już na koncie dość restrykcyjne kary nakładane na instytucje finansowe, więc i tu można się spodziewać poważnego pochylenia się Urzędu nad zawiadomieniem.

Ciekaw jestem, co na to wszystko przedstawiciele branży, którzy na co dzień zwykli epatować mieszaniną arogancji, buty, samozadowolenia i poczucia wyższości nad resztą świata, połączoną z kompletnym zanikiem samokrytycyzmu i dystansu tak do siebie, jak i do swej działalności – co w zestawieniu z ogromną drażliwością na swym punkcie, owocuje chorobliwą nadaktywnością procesową. Lecz cóż, dopóki dzban wodę nosi… istnieje spora szansa, że zadufani w sobie bankierzy, tak skorzy do ciągania swych krytyków po sądach, wkrótce sami będą musieli się gęsto tłumaczyć.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news