W wyniku błędów i zaniedbań urzędników państwowych, setki milionów złotych trafiło do spółki, w której udziały miał Kulczyk Holding.
Kulczyk-gate?
W ubiegłym tygodniu opisywaliśmy, w jaki sposób Autostrada Wielkopolska S.A. była de facto dotowana przez rządy SLD i PO-PSL prawie miliardem złotych z Funduszu Drogowego. Komisja Europejska uznała, że przy wyliczaniu dotacji dla spółki, w której udziały posiadał Kulczyk Holding, przyjęto błędne i nieaktualne dane. Spowodowało to wypłacenie zawyżonych kwot rekompensaty. Komisja zadecydowała, że spółka Autostrada Wielkopolska S.A. musi zwrócić 895 mln zł plus odsetki.
Zdaniem przedstawicieli Komisji, operator odcinka trasy A2 otrzymał nadmierną rekompensatę z tytułu zmiany ustawy o autostradach płatnych. Wyrównanie miało na celu wynagrodzenie przedsiębiorstwu zwolnienie samochodów o dopuszczalnej masie powyżej 3,5 tony z obowiązku wnoszenia opłat autostradowych. Teraz spółka Autostrada Wielkopolska S.A. musi zwrócić te nienależnie otrzymane środki do Funduszu Drogowego, i to wraz z odsetkami. Razem około miliarda złotych. Nie wiadomo skąd spółka zamierza wziąć tak astronomiczną kwotę, która stanowi 7 procent majątku rodziny Kulczyków i może zachwiać płynnością finansową najbogatszej rodziny w Polsce.
W tym tygodniu na jaw wyszły nowe okoliczności, które jeszcze bardziej bulwersują opinię publiczną i pokazują, w jaki sposób na korzyść Jana Kulczyka działali najwyżsi urzędnicy państwowi za czasów rządów SLD i koalicji PO-PSL.
Faktyczne dotowanie Autostrady Wielkopolskiej S.A. zapewniał aneks do umowy zawartej pomiędzy spółką a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Sprawa ujrzała światło dzienne już w 2008 i 2009 roku, kiedy zajmowało się nią Centralne Biuro Antykorupcyjne po kontroli w GDDKiA. Kazał ją przeprowadzić Mariusz Kamiński, gdy pełnił jeszcze funkcję szefa CBA. Zaledwie miesiąc później, po kontroli która ukazała nieprawidłowości w finansowaniu Autostrady Wielkopolskiej S.A., Kamiński został odwołany ze stanowiska przez premiera Donalda Tuska.
Spółka, w której udziały posiadał Kulczyk, za pośrednictwem swojej struktury korporacyjnej w latach 2005 – 2010 otrzymała z budżetu GDDKiA astronomiczną kwotę 2,5 miliarda złotych. Z raportu przygotowanego przez jedną z firm działających na rynku usług korporacyjnych wynika, że urzędnicy państwowi nie zrobili praktycznie nic, by domagać się zwrotu rekompensat za okres od września 2005 do października 2007 roku. W negocjacjach z Autostradą Wielkopolską S.A., wątek tego okresu w ogóle się nie pojawia. Ograniczono się do wątpliwości przy rozliczeniu rekompensat o równowartości około 200 milionów złotych za kilkanaście miesięcy między listopadem 2007 a czerwcem 2009.
Zaplanowane działania?
Według CBA, GDDKiA od samego początku doskonale zdawało sobie sprawę, że rekompensaty dla spółki są zawyżone. Urzędnicy przyjęli błędne stanowisko, że nadpłata nastąpiła dopiero w listopadzie 2009 roku, a nie na samym początku obowiązywania umowy z aneksem zawartej przez Autostradę Wielkopolską S.A. pod koniec rządów SLD, czyli od września 2005 roku. CBA zaczęło również sprawdzać, czy Ministerstwo Infrastruktury oraz UOKiK faktycznie zajmowały się zwrotem nadpłaconych rekompensat, czy też prowadziły jedynie działania pozorowane.
Gdy CBA zainteresowało się tą sprawą, działania urzędników wyraźnie przyspieszyły i ostatecznie po latach doprowadziły do decyzji o konieczności zwrotu przez Autostradę Wielkopolską blisko miliarda złotych na rzecz Funduszu Drogowego. Jednak wcześniej, we wrześniu 2010 roku negocjacje pomiędzy Główną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad a przedstawicielami Autostrady Wielkopolskiej S.A. zakończyły się niepowodzeniem, następnie sprawę przejęło Ministerstwo Infrastruktury, które przekazało sprawę Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Dopiero na tym etapie sprawa nabrała prędkości. Ponownie wyliczono wysokość nadpłaty tym razem od września 2005 roku do sierpnia 2010 roku na łączną kwotę 770 milionów złotych.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że tylko dzięki działaniom CBA, urzędnicy państwowi zmienili zdanie co do wyliczenia sumy należnej rekompensaty. Gdyby tego nie zrobili, Skarb Państwa straciłby nawet 259 milionów złotych.
Zrzutka?
Okazało się także, że gdyby nie rekompensaty, interes, w którym udziały miał Kulczyk Holding, miałby się marnie. Funkcjonariusze CBA ustalili, że rok przed podpisaniem umowy z GDDKiA, spółka Autostrada Wielkopolska S.A. osiągnęła stratę w wysokości 60,2 miliona złotych. W 2005, kiedy to rekompensaty zaczęły być liczone od września, strata wyniosła już zaledwie 5,9 miliona złotych. Rok później strat już nie było, a spółka zarobiła 178 milionów złotych. W 2007 roku zysk wyniósł już prawie 300 milionów złotych.
Dziwne zbiegi okoliczności?
W 2007 roku sprawą zainteresowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego razem z Prokuraturą Okręgową w Szczecinie. Prokuratura umorzyła jednak postępowanie i sprawa została zamknięta aż do czasu, gdy jesienią 2008 roku ruszyła kontrola CBA. Sama inspekcja trwała do 2009 roku a jej wyniki otworzyły drogę do odzyskania nadpłaconych setek milionów złotych a także odwołania szefa CBA.
Okazało się też, że nadpłata zwrotu strat poniesionych w wyniku zmian legislacyjnych, nie jest jedynym bonusem od Skarbu Państwa, jaki dostała spółka Autostrady Wielkopolskiej S.A. Skarb Państwa był gwarantem kredytu, który zaciągnęła spółka na wydatki inwestycyjne. Wyszło też na jaw, że Kulczyk Holding i inni akcjonariusze Autostrady Wielkopolskiej S.A. obeszli przepisy prawa o zakazie wypłaty dywidendy. W 2008 i 2009 roku eksploatacją autostrady na odcinku od Konina do Nowego Tomyśla zajmowała się spółka celowa Autostrada Eksploatacyjna. Jej działalność okazała się bardzo zyskowna. Spółka osiągnęła ok. 16 milionów złotych dochodu, który został wypłacony w formie dywidendy akcjonariuszom. Były nimi firmy: Kulczyk Holding, Egis oraz spółka Strabag. Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego ustalili, że ww. podmioty zarabiają na działalności spółki celowej nawet wtedy, gdy Autostrada Wielkopolska S.A. odnotowuje stratę. Od 2001 do 2008 roku, akcjonariusze zarobili na działalności AE ok. 65 milionów złotych tytułem dywidendy. Co ciekawe, AE jest rentowna nawet wtedy, gdy Autostrada Wielkopolska przynosi straty…
Prolog…
Nie powinniśmy zapominać o kulisach wydarzeń z 2005 roku i tego, jak doszło do przyjęcia takich, a nie innych przepisów prawa. To nie tylko posłowie SLD umożliwili spółce, której udziałowcem był Kulczyk Holding, uzyskanie tak dużych wypłat. Pod koniec rządów SLD w 2005 nie dysponowało odpowiednią większością, aby samemu przegłosować tego rodzaju zmiany. Stało się to z udziałem posłów z PSL na czele z Waldemarem Pawlakiem. Podczas głosowania 18. parlamentarzystów z PSL umożliwiło przegłosowanie ustawy, która gwarantowała Autostradzie Wielkopolskiej S.A. tak wysokie rekompensaty. Ustawa nowelizująca nie zostałaby przegłosowana, gdyby nie fakt, że posłowie PSL głosujący za nią… pomylili się. Przynajmniej tak twierdziło kilkunastu ludowców…
Kolejnym aktorem w całej tej sprawie jest Jan Ryszard Kurylczyk. To były sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury w rządzie SLD-UP, który podpisał, jako reprezentant strony rządowej, aneks do umowy z holdingiem Kulczyka. Do podpisania dokumentu doszło w ostatnich dniach jego urzędowania. Sam aneks przewidywał, że rekompensaty będą wypłacane przez 35 lat! Zatem jeżeli Skarb Państwa w ciągu 6 lat stracił na nich około 900 milionów złotych, to w skali 35 lat (przy tym samym trendzie), byłoby to już 5,25 miliarda złotych.