-0.5 C
Warszawa
niedziela, 24 listopada 2024

Łapówkarz z orzełkiem na piersi

Bramkarzy reprezentacji polski trenuje człowiek, który usłyszał ok. 20 zarzutów korupcyjnych.

 Co łączy Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego z korupcją? Postać Andrzeja Woźniaka. Od lipca jest on trenerem bramkarzy polskiej kadry. Jakie są jego dotychczasowe zasługi w polskim futbolu? Ustawianie meczów, przekupywanie sędziów i obserwatorów związkowych, nakłanianie piłkarzy do wręczania łapówek. Tak w skrócie prezentuje się CV Woźniaka, który przez następne miesiące, a może i lata, będzie uczył Wojtka Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego, jak nie puszczać bramek. Wybór trenera bramkarzy przez nowego selekcjonera Jerzego Brzęczka brzmi jak kiepski żart, ale niestety nim nie jest. W naturalny sposób pojawia się pytania: „dlaczego?”. Nikt tak naprawdę nie zna na nie odpowiedzi. Prezes PZPN-u Zbigniew Boniek wierzy, że „jeden nawrócony jest więcej wart, niż stu sprawiedliwych”. Z kolei nowy selekcjoner twierdzi, że Woźniak jest bardzo ważną osobą w sztabie i „wierzy w niego”.

Andrzej Woźniak, czyli kto?

52-letni Woźniak nie był ani wybitnym piłkarzem, ani nie jest obecnie trenerem, o którego zabijałyby się czołowe polskie kluby. W zasadzie jego jedynym sportowym sukcesem jest obrona rzutu karnego w czasie meczu reprezentacyjnego pomiędzy Polską a Francją w 1995 r. W biało-czerwonych barwach rozegrał łącznie 20 spotkań na przełomie lat 1994–1997. Znacznie więcej osiągnął w piłce klubowej, jako bramkarz m.in. łódzkich ŁKS-u oraz Widzewa. Z tym ostatnim klubem udało mu się nawet zdobyć tytuł Mistrza Polski. Po tym sukcesie w 1996 roku przeniósł się do portugalskiego FC Porto, jednak w ekipie „Smoków” nie znalazł miejsca w podstawowym składzie, dlatego zaledwie po roku przeniósł się do SC Bragi.

Przygodę z portugalską piłką zakończył w 1998 roku, wracając do Polski, a konkretnie do Lecha Poznań. Po roku gry w „Kolejorzu” wrócił na stare śmieci, czyli do łódzkiego Widzewa, gdzie w 2001 roku zakończył klubową karierę. Piłki nożnej jednak nie porzucił. Jeszcze w tym samym roku rozpoczął karierę trenerską. W okresie 2000–2002 szkolił bramkarzy Widzewa Łódź, a następnie przez trzy lata pełnił funkcję asystenta Dariusza Wdowczyka, szkoleniowca golkiperów Korony Kielce, który w przeszłości był podstawowym bramkarzem reprezentacji. W sezonie 2003/2004 klub ten walczył zaciekle o upragniony awans do II ligi. Głównym rywalem w wyścigu o mistrzostwo była rzeszowska Stal. Ostatecznie Kielczanom udało się o jeden punkt wyprzedzić ekipę z województwa podkarpackiego i awansować do II ligi. Kilka lat później miało się okazać, że Korona zapracowała na sukces nie tyle na murawie boiska, ile poza nim, a konkretnie w klubowych gabinetach, gdzie dochodziło do regularnego ustawiania meczów. Jedną z głównych ról w tym szwindlu odgrywał Andrzej Woźniak.

CV Woźniaka

W marcu 2004 roku rozgrywki III ligi wkroczyły w decydującą fazę. W walce Korony ze Stalą każdy punkt był na wagę mistrzostwa. To właśnie wtedy losy swojego klubu postanowili wziąć we własne ręce Andrzej Woźniak, Dariusz Wdowczyk oraz Andrzej B. Korona ostatecznie zwyciężyła, ale pięć lat później do całej trójki zapukali agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego, prokuratura postawiła im ponad 100 zarzutów korupcyjnych. Tylko Andrzej B. nie przyznał się do winy. Jego proces rozpoczął się w 2009 roku i ciągnął się przez kilka kolejnych lat. Ostatecznie w 2013 roku sąd skazał go na dwa lata w zawieszeniu oraz zarządził zapłatę 45 tys. zł grzywny, oraz pięcioletni zakaz uczestnictwa w profesjonalnych zawodach sportowych, a także ich organizacji. „Mały Fryzjer” nie złożył odwołania, dlatego wyrok był prawomocny. Z Woźniakiem wymiar sprawiedliwości miał mniej roboty. Po serii zatrzymań w 2009 roku były bramkarz dobrowolnie poddał się karze. Usłyszał 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 30 tysięcy złotych grzywny i roczny zakaz działalności w profesjonalnej piłce nożnej.

Za co? CV Woźniaka może robić wrażenie. Lista zarzutów, które w 2009 roku postawiła mu prokuratura, jest naprawdę długa. Opublikował ją niedawno Dominik Panek, autor bloga „piłkarska mafia”. Dowiadujemy się z niego, że 21 marca (2004 r.) obecny trener reprezentacyjnych bramkarzy próbował przekupić głównego sędziego meczu Korony z Polonią Przemyśl, ten jednak odrzucił propozycję. Ten sam scenariusz powtórzył się w przypadku arbitra sędziującego spotkanie Pogoni Staszów z Heko Czermno. On również nie przyjął łapówki. Woźniak nie stracił jednak nadziei, 6 dni później udało mu się bowiem przekupić sędziego prowadzącego ważny mecz z Sandecją Nowy Sącz.

Jak wynika z prokuratorskich zarzutów, były trener bramkarzy Korony miał wręczyć arbitrowi 5 tys. zł, „w zamian za nieuczciwe zachowania, mogące mieć wpływ na wynik tych zawodów sportowych, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Kolportera Korony Kielce, mających na celu zapewnienie osiągnięcia korzystnego wyniku sportowego dla tego klubu” (cytat z zarzutów). Przed meczem z Sandecją udało się również przekupić obserwatora z PZPN-u, który dostał w łapę co najmniej 3 tys. zł. Łącznie od marca do maja 2004 roku Woźniak ok. 20 razy brał udział w ustawianiu meczów.

Najbardziej szokuje jednak to, że w kilku przypadkach dochodziło do przekupywania zawodników przeciwnych drużyn. Przykładowo 12 maja piłkarze Siarki Tarnobrzeg otrzymali „obietnicę udzielania korzyści majątkowych w łącznej kwocie nie mniejszej niż 64 000 zł”. Ostatecznie mieli dostać o 20 tys. mniej. To jednak nie wszystko. Z relacji byłego kapitana Korony wynika, że łapówki były finansowane z premii wypłacanych zawodnikom. Nie wszyscy zawodnicy mogli jednak liczyć na dodatkowe wynagrodzenie (np. rezerwowi). Co wtedy? „Wówczas pożyczał i zakładał za nich pieniądze właśnie Wdowczyk i Woźniak. Ci młodzi zawodnicy później im te pieniądze zwracali” – relacjonował Arkadiusz B., były zawodnik Korony.

Samobój Jerzego Brzęczka

Wybór Andrzeja Woźniaka na trenera bramkarzy wywołał ogromne oburzenie wśród kibiców, dziennikarzy sportowych oraz byłych piłkarzy. „Miej odwagę i odejdź!” – zaapelował „Super Express” do byłego reprezentanta Polski. Rozczarowania decyzją Jerzego Brzęczka nie krył również Maciej Szczęsny. „Przeszkadza mi to, że Andrzej Woźniak będzie pracował z kadrą” – stwierdził były golkiper, prywatnie ojciec Wojtka Szczęsnego. Brzęczek oraz Zbigniew Boniek idą jednak w zaparte. Ten pierwszy przyznaje, że co prawda, „Andrzej (Woźniak – red.) jest osobą, która wzbudza wiele kontrowersji”, ale przyznał się do błędów i poniósł ich konsekwencje. Selekcjoner stawia nawet tezę, że niechlubna przeszłość Woźniaka może przełożyć się pozytywnie na jego pracę.

„Wydaje mi się, że po ostatnich atakach na niego będzie miał jeszcze większą motywację, by pomóc naszym bramkarzom” – stwierdził Brzęczek podczas jednej z konferencji prasowych. Wybór trenera popiera zresztą prezes PZPN-u. „Klepnąłem to i jestem zgodny w tej kwestii z selekcjonerem” – rzucił Boniek, dodając, że jeżeli wizerunek Związku ucierpi powodu Woźniaka, to będzie pracował nad tym, aby go odbudować. Pytanie, czy nie jest już za późno? Brzęczek strzelił sobie samobója, zanim na dobre rozpoczął pracę z Lewandowskim i spółką. Tę skazę będzie ciężko zmazać nawet dobrymi wynikami na boisku.

FMC27news