4 C
Warszawa
środa, 25 grudnia 2024

Co dalej z Huawei?

Czy chiński gigant dogada się z Donaldem Trumpem?

-Nie wykluczam, że Huawei stanie się częścią układu handlowego. (…) Jeśli dobijemy targu, mogę sobie wyobrazić, że Huawei będzie w tej czy innej formie jego częścią – powiedział w ubiegłym tygodniu prezydent Donald Trump. Było to zaledwie kilka dni po tym, jak chiński producent telefonów (dziś drugi na świecie) trafił na amerykańską czarną listę, a tym samym został wykluczony ze współpracy z amerykańskimi firmami. Dla Huawei porozumienie Chin z Trumpem może okazać się kwestią życia i śmierci. W przeciwnym razie Chińczycy stracą dostawców m.in. procesorów oraz możliwość korzystania z kluczowego dla telefonów systemu operacyjnego Google Android.

Czarna środa
15 maja prezydent Donald Trump podjął decyzję o zablokowaniu współpracy amerykańskich firm z chińskim koncernem Huawei. Dzień później Huawei trafiła na amerykańską czarną listę podmiotów, z którymi firmy amerykańskie nie mogą współpracować. Trump stwierdził, że decyzja wynika z zagrożeń dla bezpieczeństwa kraju. Co ważne, w 2016 roku w analogiczny sposób Stany Zjednoczone potraktowały drugiego chińskiego producenta telefonów ZTE za współpracę z Iranem (zakaz cofnięto po roku i zapłaceniu gigantycznej ugody). To, że chiński producent stanie się przedmiotem negocjacji w wojnie handlowej, stanie się jasne dopiero tydzień później. Co jednak sprawiło, że Trump zdecydował się na drugie „uderzenie”? Według japońskiego dziennika ekonomicznego „Nikkei” przyczyną było to, w jaki sposób Chiny potraktowały umowę handlową otrzymaną od strony amerykańskiej. Przed spotkaniem z Trumpem miało się okazać, że strona chińska wyrzuciła z umowy wszystkie niewygodne dla negocjacji punkty.

– Xi Jinping, prezydent Chin, którego ludzie kreatywnie podeszli do dokumentu Trumpa, niespełna dwa tygodnie wcześniej po raz drugi w historii gościł szczyt inicjatywy Pasa i Szlaku. Spotkanie w Pekinie z końca kwietnia 2019 roku odbiegało jednak przepychem i powagą od szczytu numer jeden z maja 2017 r. Wtedy wszystkie światła skierowane były na Xi, dwa lata później prezydent unikał rozgłosu, bronił się przed oskarżeniami o to, że jego koronna inicjatywa ma tylko wyzyskiwać wszystkich dookoła. Xi był przygaszony i wyraźnie martwił się, co może wyniknąć z negocjowania z Trumpem. Zdawał sobie doskonale sprawę, że czas gra przeciwko niemu, ponieważ im dłużej nie przyniesie Chinom skutecznego zakończenia sporu, tym bardziej zostanie skrytykowany wewnątrz obozu partyjnego. Krytyka może nie wyjść poza najwyższe kręgi władzy, ale co z tego. Nie po to Xi budował swój nieskazitelny pomnik polityka nieomylnego, żeby ktokolwiek miał mu coś zarzucać – komentował sytuację red. Rafał Tomański z „Business Insider”. 19 maja Google poinformowało, że do nowych telefonów Huawei nie trafi już system operacyjny Google Android z pakietem aplikacji i usług (np. sklep z aplikacjami Google Play czy wyszukiwarka Google, mapy, dysk itd.).

– Stosujemy się do tego zarządzenia i analizujemy jego implikacje. Dla użytkowników naszych usług na istniejących urządzeniach Huawei, Sklep Play i zabezpieczenia Google Play Protect dalej będą działać – skomentował decyzję Adam Malczak z Google w rozmowie z branżowym portalem SpidersWeb.pl. 20 maja agencja Bloomberg poinformowała, że współpracę z Huawei zawieszają również producenci chipów dla serwerów oraz procesorów – Intel i Qualcomm, jak również producenci podzespołów Xilinx i Broadcom. Gdy wybuchła panika, Huawei próbowało uspokajać, że zawczasu zakupiło duże ilości podzespołów, aby móc kontynuować produkcję. Jednak odcięcie od amerykańskich podzespołów, może zatrzymać rozwój sieci 5G, na tym obszarze dominują firmy amerykańskie, a Chińczycy mogą nie być w stanie (przynajmniej na razie) szybko ich zastąpić. Chińczycy poinformowali również, że będą w stanie zastąpić system operacyjny na swoich urządzeniach własnym, który od lat rozwijali.

Odroczona egzekucja
21 maja rząd Stanów Zjednoczonych poinformował, że zdecydował się tymczasowo, na okres 90 dni, uchylić zakaz współpracy z Huawei dla amerykańskich firm. Nie uchylono go jednak całkowicie, np. Google dostało zgodę na umożliwienie Huawei aktualizowania systemu operacyjnego w telefonach. Huawei dostało szansę na dokończenie rozpoczętych przedsięwzięć, a zamówione produkty nie zostaną wstrzymane. Z kolei amerykańscy operatorzy i firmy, korzystające z urządzeń Huawei, dostały czas na wymianę sprzętu. Założyciel Huawei Ren Zhengfei starał się studzić emocje w rządowej telewizji CCTV, twierdząc, że „działania rządu Stanów Zjednoczonych świadczą o tym, iż nie docenia on możliwości firmy”. Jak podkreślił Zhengfei, jego firma jest „w konflikcie z rządem Stanów Zjednoczonych, a nie z firmami ze Stanów Zjednoczonych”, dlatego, mimo iż jest w stanie produkować samodzielnie np. chipy, nie zamierza zaprzestawać kupowania podzespołów od firm amerykańskich. Klientów, którzy już zakupili sprzęt Huawei, Zhengfei zapewnił, że jego firma dalej będzie im świadczyć usługi posprzedażowe.

Najdotkliwszym wydarzeniem okazało się jednak to, co spotkało Chińczyków 22 maja. Wówczas to o zawieszeniu współpracy z Huawei poinformowało ARM.
– ARM to firma, która nic nie produkuje. Żyje z rozwijania procesorów i sprzedawania licencji na wiedzę, jaką zdobyła. Procesory takie jak Apple A, Qualcomm Snapdragon, Samsung Exynos i wiele, wiele innych zostały zbudowane na architekturze licencjonowanej od ARM-a. Na tej samej architekturze pracują również procesory Huawei Kirin. Ich rozwój został w zasadzie całkowicie uniemożliwiony. Huawei stracił możliwość współpracy zarówno z Intelem, jak i możliwość dalszego rozwijania układów Kirin. ARM co prawda jest brytyjską firmą, ale wiele z jej rozwiązań zostało opracowanych na terytorium Stanów Zjednoczonych przez zatrudniony w tamtym kraju personel, a to oznacza, że podlega pod amerykańskie sankcje nałożone na Huaweia. Firma w zasadzie nie jest w stanie oferować żadnego bardziej złożonego produktu elektronicznego. Jeżeli w swoich hipertajnych laboratoriach nie ma zaprojektowanego od podstaw procesora, to nie ma również skąd go pozyskać – wyjaśniał sytuację red. Maciej Gajewski z portalu SpidersWeb.pl.

Ostatnia nadzieja?
To, jaka przyszłość czeka Huawei, wyjaśniło się w piątek 24 maja. Wówczas media obiegła wypowiedź prezydenta Donalda Trumpa, który stwierdził, że Huawei „może stać się częścią umowy handlowej”. Wypowiedź wzbudziła sporo kontrowersji, szczególnie w zestawieniu z poprzednimi, gdy prezydent przekonywał, że firma stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa. Jednak dla Huawei może okazać się to ostatnią nadzieją przed bankructwem. Już dziś sprzęt chińskiego producenta jest zwracany na całym świecie. – Z nieoficjalnych informacji wiemy, że ludzie zaczęli zwracać zakupione telefony Huawei w dużych sieciach. Dochodzi też do anulowania wcześniej złożonych zamówień. Nie jest to wina sklepów, ale one teraz będą musiały sobie poradzić z problemem. Zapasy na tak popularny produkt, jak telefony od Huawei są pewnie na bardzo wysokim poziomie. Te telefony sieci musiały kupić od producenta. Nie ma tutaj w większości przypadków mowy o rozliczeniach po sprzedaży. Zostając więc z górą telefonów Huawei, które stają się „gorącym ziemniakiem”, którego nikt nie chce trzymać w rękach. Zapewne za chwilę zwrócą się do producenta z pytaniem: co dalej?. Przecena jest jedną z opcji, ale ktoś musi pokryć straty, a przecież sklepy nie są winne zaistniałej sytuacji. Huawei stanie więc przed kolejną ciężką decyzją. Jeśli nadal chcą funkcjonować na polskim rynku, to będą musieli pomóc kanałom sprzedaży tak, aby nie były one na tej współpracy bardzo stratne – ocenił sytuację w Polsce redaktor naczelny portalu AntyWeb Grzegorz Marczak.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news