4 C
Warszawa
środa, 25 grudnia 2024

Gdzie opłaca się mieszkać?

Wśród 20 najbogatszych polskich gmin 12 jest wiejskich, 5 miejskich i 3 miejskowiejskie – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Większość Polaków jest przekonana, że miasta są bogate, a wieś biedna. Rzeczywiście tak jest, bo aglomeracje miejskie mają większe budżety i wyższą średnią dochodu na mieszkańca, ale jak wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego opublikowanego pod koniec lipca („Miasto – wieś. Na przekór stereotypom”), gdy odłożymy kwestie wielkości budżetów na bok, to najbogatsze (pod względem dochodów ogółem na mieszkańca) okażą się gminy wiejskie. Wśród 20 najbogatszych polskich gmin 12 jest wiejskich, 5 miejskich i 3 miejsko-wiejskie. „Z czego wynika ten paradoks? Mówiąc żartobliwie, najzamożniejsze gminy to tzw. polskie Emiraty, czyli miejscowości, w których ulokowane są duże kopalnie” – komentują autorzy raportu.

Jednak to tylko część prawdy, bo w czołówce najbogatszych gmin są też uzdrowiska i kurorty turystyczne, takie jak Krynica Morska, Rewal czy Karpacz. Kolejni krezusi to beneficjenci dużych aglomeracji, tacy jak podwarszawski Nadarzyn czy położone obok Poznania Tarnowo Podgórne, w którym działa ok. 5 tys. firm. Zatem jeżeli chcemy mieszkać w bogatej gminie, musimy wybierać między popularnymi miejscowościami turystycznymi, zapleczem logistycznym dużych miast czy też tymi, które są położone przy kopalniach. Te ostatnie, w związku z kryzysem w górnictwie, mogą w przyszłych latach się nie utrzymać. Bogatsze gminy to lepsze świadczenia dla mieszkańców: sprawniejsza służba zdrowia, więcej rozrywek, miejsc do rekreacji, a nawet dopłaty do wypoczynku. Położenie wiejskie nie jest więc przyczyną zamożności.

Miasto kontra wieś
Różnicę między polską wsią a miastem najlepiej pokazały ostatnie wybory prezydenckie. W drugiej turze na Andrzeja Dudę, kandydata PiS, głosowało ponad 63 proc. mieszkańców wsi. Podobny odsetek (ponad 65 proc.) kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski uzyskał w największych miastach (tych liczących ponad pół miliona mieszkańców), trochę mniejszy – ponad 61 proc. w tych powyżej 200 tys. Sukces kandydata PiS na tych terenach po części tłumaczą dane Eurostatu. W latach 2015–2019 liczba osób zagrożonych ubóstwem spadła o 900 tys. (z 6,6 mln do 5,7 mln), ale aż 800 tys. z tego przypadło na obszary wiejskie i małe miasteczka. Różnica w dostępie do Internetu nie jest specjalnie duża. Ma go 9 na 10 mieszkańców miasta i podobny odsetek mieszkańców wsi (83 proc.).

Różnice zaczynają się przy jego wykorzystywaniu. Nieco mniej niż połowa (49 proc.) mieszkańców wsi deklaruje podstawowe umiejętności cyfrowe (np. obsługę poczty elektronicznej) czy też korzystanie z Internetu w ciągu ostatnich trzech miesięcy. W miastach ten odsetek wynosi prawie dwie trzecie mieszkańców. Co ciekawe, obie grupy w takim samym stopniu korzystają z portali społecznościowych (Twitter, Facebook itp.). W tej kategorii mieszkańcy wsi są nawet aktywniejsi niż miasteczek i przedmieść. Gorzej wygląda załatwianie spraw z urzędami przez Internet. Wśród mieszkańców miast czyni to nieco mniej niż połowa. Na wsi ten odsetek wynosi tylko 30 proc. To sytuuje nas na czwartym miejscu od końca wśród krajów UE. Co ciekawe, za nami są bogate Włochy (chociaż pewnie z prozaicznego powodu, że tam zamiast z urzędnikami załatwia się wszystko z mafią), Portugalia i Rumunia.

Tylko 18 proc. mieszkańców miast wyraża w Internecie swoje poglądy polityczne. Na wsi ten odsetek jest jeszcze mniejszy – wynosi 12 proc. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych głos zabiera w Internecie prawie dwie trzecie obywateli. W wypadku korzystania z bankowości elektronicznej (czyli za pośrednictwem Internetu) miasto wyraźnie prowadzi (69 proc.) w stosunku do 47 proc. na wsi. Mniejsza różnica jest w kategorii zakupów online. Dokonuje ich 56 proc. mieszkańców miasta i 45 proc. wsi. Epidemia koronawirusa sprawi, że w przyszłym roku ten odsetek będzie pewnie znacznie wyższy. Zasypanie tej różnicy jest bardzo ważne. Nowoczesne gospodarki opierają się bowiem na umiejętności korzystania z Internetu.
„Powiększające się różnice mogą nie tylko prowadzić do wzrostu nierówności ekonomicznych, ale również do uwidaczniających się podziałów społecznych, kulturowych i politycznych. Stąd też trwająca transformacja cyfrowa powinna być uzupełniana o uwzględniające opisane wyżej różnice polityki, które będą miały na celu te różnice niwelować” – skomentowali autorzy raportu.

Na przekór stereotypom
„Ostatnie badania pokazują na przykład, że dzieci dorastające na wsi są bardziej sprawne, mają lepsze zdolności motoryczne, rzadziej dokuczają im alergie, są mniej nadpobudliwe i łatwiej się koncentrują. Wskazuje się także, że dzieci mieszkające w miastach mogą poprawić swoje umiejętności i kondycję psychofizyczną, przebywając często na świeżym powietrzu i bawiąc się z rówieśnikami. Okazuje się również, że mniej zorganizowane formy zabaw pozwalające dzieciom na większą kreatywność pomagają im w rozwoju niezbędnych umiejętności” – napisała we wstępie do raportu Agnieszka Wincewicz-Price, kierownik zespołu ekonomii behawioralnej PIE.

Statystyki, które pokazują przewagę miast nad wsią w dochodach i zarobkach, są bardzo złudnym kryterium. Liczy się bowiem tak naprawdę realny poziom życia. Ten zaś zależy od cen. 5 tys. złotych miesięcznie w dużym mieście, takim jak Warszawa, to nie są wielkie pieniądze, ale taka pensja na terenach wiejskich to już wysoki poziom zamożności. Ludzie, nie tylko Polacy, takie różnice czują intuicyjnie. Jak zauważył wybitny brytyjski aktor i scenarzysta sir Alec Guiness (1914–2000): „Marzeniem współczesnego człowieka jest przenieść się ze wsi do miasta po to, by później móc się przesiedlić z miasta na wieś”. Ten trend widać w zamożnych podmiejskich gminach nieopodal Warszawy czy Poznania, gdzie najbogatsi kupują domy, aby cieszyć się urokami wsi, mając jednocześnie w miarę blisko do miasta.

FMC27news