11.1 C
Warszawa
czwartek, 3 października 2024

Awantura o roszczenia żydowskie

W wypadku tzw. mienia bezspadkowego państwo dziedziczy po swoich obywatelach. To standard w całym cywilizowanym świecie. Próba twierdzenia, że majątek pozostawiony przez Polaków pochodzenia żydowskiego miałby być potraktowany inaczej, jest zwyczajnie rasizmem.

„To niemoralne prawo poważnie uderzy w stosunki między naszymi państwami. Z powagą podchodzimy do próby uniemożliwienia zwrotu prawowitym właścicielom mienia zagrabionego w Europie Żydom przez nazistów i ich kolaborantów” – tak zareagowała ambasada Izraela na nowelizację polskiego Kodeksu Postępowania Administracyjnego. Nowelizacja KPA sprowadza się do tego, że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie już jej podważanie. Dotyczy to w dużej mierze właśnie powojennych decyzji w sprawie utraconego przed laty mienia. Minister Spraw Zagranicznych Izraela Yair Lapid nazwał ustawę „haniebną”, a dalej było już tylko gorzej. „Polski premier powinien ponownie sprawdzić fakty. Miliony Żydów zamordowano na ziemiach polskich i żadne prawo nie wymaże pamięci o tym. Nie interesują nas polskie pieniądze, a sama aluzja do tego jest antysemityzmem” – mówił Lapid. „Walczymy o pamięć o ofiarach Holokaustu, o dumę naszego narodu i nie pozwolimy żadnemu parlamentowi uchwalić ustaw, których celem jest negowanie Holokaustu” – podsumował.

Można napisać, używając języka młodzieżowego, że szef izraelskiego MSZ „odleciał” i nie wie, o czym mówi, ale to nieprawda. On robi to z pełną premedytacją. W 2018 r. niewinna nowela polskiego prawa o Instytucie Pamięci Narodowej, faktycznie dublująca istniejące już w kodeksie karnym przepisy zakazujące znieważania narodu polskiego i Polski jako państwa, stały się przyczyną ostrego sporu na linii Polska – Izrael, który zakończył się kapitulacją Polski. Nowelizację prawa zmieniono w skandalicznych okolicznościach, a zmianę podyktowano polskim politykom w Wiedniu, w lokalach konspiracyjnych izraelskiego wywiadu (Mossadu). Nowy rząd Izraela zwyczajnie wykorzystał okazję, aby postawić Polskę pod pręgierzem międzynarodowej opinii publicznej, a sama treść nowego prawa jest – jak za pierwszym razem w 2018 r. – kwestią drugorzędną. Gra toczy się bowiem o miliardy złotych.

Kulawa reprywatyzacja

Obywatele przedwojennej Polski, którzy stracili swoje nieruchomości, na skutek decyzji komunistycznych władz, od trzydziestu lat próbują odzyskiwać to, co im ukradziono. Ich pochodzenia nikt nie sprawdza. Tylko w Warszawie i Krakowie odebrano już tysiące nieruchomości, które przed wojną należały do Polaków żydowskiego pochodzenia. Kwestią sporną są roszczenia osób, które wywłaszczono zgodnie z prawem. Ustawy reprywatyzacyjnej w Polsce jako takiej po odzyskaniu niepodległości trzydzieści lat temu nie było i takie osoby nie otrzymały do tej pory żadnej rekompensaty.

Stawką w tej „grze” są roszczenia do tzw. mienia bezspadkowego. Chodzi o nieruchomości, pozostałe po Polakach żydowskiego pochodzenia, którzy nie mają spadkobierców. Zgodnie z prawem nieruchomości te przeszły na własność polskiego skarbu państwa. Związane z nimi roszczenia te, w zależności od organizacji żydowskich, wynoszą od 250 mld zł do biliona zł, w zależności od tego, jakie organizacje żydowskie je przeliczają. Dla porównania roczne dochody polskiego budżetu wynoszą ok. 400 mld zł.

Drugą kwestią jest mienie żydowskie skonfiskowane przez III Rzeszę na dawnych niemieckich terenach. Spadkobiercy ofiar nazistowskiego reżimu próbują dziś domagać się odszkodowań od Polski. Oba roszczenia nie mają podstaw prawnych. W wypadku tzw. mienia bezspadkowego państwo dziedziczy po swoich obywatelach. To standard w całym cywilizowanym świecie. Próba twierdzenia, że majątek pozostawiony przez Polaków pochodzenia żydowskiego miałby być potraktowany inaczej, jest zwyczajnie rasizmem. W drugim wypadku dawne wschodnie ziemie Niemiec zostały przyznane Polsce jako rekompensata za utracone tereny wschodnie. Z tych majątków przekazano rekompensaty polskim przesiedleńcom zza Buga. Zresztą za bezprawnie przejęte na tych terenach majątki żydowskie Niemcy zapłacili już państwu żydowskiemu ponad pół wieku temu.

W tej sprawie od Polski domagają się pieniędzy organizacje amerykańskich Żydów. Te roszczenia wspierają kolejne amerykańskie rządy, łamiąc przy tym traktat podpisany między Polską i USA w 1960 r. Amerykanie wówczas otrzymali odszkodowanie dla swoich wywłaszczonych obywateli i zobowiązali się nie wspierać żadnych roszczeń pod adresem Polski.

Polski rząd oficjalnie nie odrzuca tych roszczeń, ale tłumaczy się Amerykanom, że od 1991 r. Polska wypłaciła ofiarom Holokaustu ok. 7,5 mld dolarów w formie emerytur i rent. Od 2014 r. wypłaca się miesięczną pensję także dzieciom Holokaustu, które przeżyły. Amerykanie domagają się, aby Polska uchwaliła prawo, że po Żydach, obywatelach Polski, którzy nie zostawili krewnych, dziedziczyłyby organizacje żydowskie. Taki pomysł musi wzbudzać przerażanie. Chociażby sam fakt, w jaki sposób (i kto) będzie stwierdzał, kto ze zgładzonych był Żydem, a kto Polakiem?

„Prawdę mówiąc, mam świadomość, że ten temat na pewno nie zniknie. Być może nigdy, a na pewno do czasu, aż Polska zdecyduje, jak do niego podejść” – tak latem 2020 r. mówiła (obecnie już była) ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher. Na Polaków naciskał też oficjalnie w tej sprawie amerykański Departament Stanu (odpowiednik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych). Niestety do tej pory polscy politycy wymachiwali szabelką na użytek krajowych wyborców i nie zajęli oficjalnie stanowiska na arenie międzynarodowej.

Przez nacisk polityczny do wypłaty

Treść polskiej nowelizacji KPA nie ma znaczenia dla wydźwięku międzynarodowego całej sprawy. Znów światowe media od Izraela po USA, ale też Niemcy, Francję i Rosję, z lubością cytowały oskarżenia Polski i Polaków co do wypierania się udziału w Holokauście. Charakterystyczne (i smutne) jest to, że we wszystkich tych tekstach nie ma mowy o niemieckich zbrodniarzach sprawcach Holokaustu, ale o Polakach i „nazistach” (tajemnicze plemię, które podbiło Niemcy w latach 1933-45).

W całym zamieszaniu chodzi o duże pieniądze. Dr Norman Finkelstein, naukowiec żydowskiego pochodzenia, już 20 lat temu opisał jak jedna z największych tragedii w historii ludzkości – Zagłada Żydów (Holokaust) została cynicznie wykorzystana do stworzenia biznesu. Finkelstein, dziecko ocalałych z Zagłady, wyjątkowo dokładnie opisał, jak wyglądał ten mechanizm wyciskania pieniędzy od sprawców – czyli Niemców (co było ze wszech miar słusznie). Finkelstein jednak postawił wówczas tezę, że wobec tego, iż Niemcy zostali już zwindykowani to „Przedsiębiorstwo Holokaust” przeniesie swoje żądania na inne kraje i tutaj wymienił Polskę.

Jak działa ten mechanizm, przekonała się w połowie lat 90. Szwajcaria. Została oskarżona w mediach o czerpanie korzyści z Holokaustu. Szwajcarskie instytucje miały wzbogacić się na pozostawionych bez spadkobierców kontach i polisach. Dodatkowo twierdzono, że Szwajcarzy zarabiali na skupowaniu złota pochodzącego od ofiar Holokaustu. Szwajcarzy w reakcji na oskarżenia powołali międzynarodową komisję (w której żydowskie organizacje miały połowę głosów). Ich prace dowiodły, że oskarżenia pod adresem Szwajcarii były fałszywe. Mimo to, zanim owe komisje zakończyły pracę, Szwajcarzy zawarli ugodę, w wyniku której wypłacili równowartość dzisiejszych 5 mld zł. Szwajcarzy skapitulowali, bo uznali, że kosztowne procesy, które organizacje żydowskie wytaczają ich instytucjom w USA, mają też wymiar „czarnego PR”. Krótko mówiąc, szkodzą wizerunkowi Szwajcarii.

To właśnie dziś scenariusz, który jest realizowany od kilku lat wobec Polski. Prawda o historii II wojny światowej jest zakłamywana. Polacy są przedstawiani jako wspólnicy, a czasem wręcz gorsi sprawcy Holokaustu niż Niemcy. To wszystko po to, aby zmusić Polskę do zapłacenia miliardów złotych. Wynegocjowanych, jak często mówią politycy izraelscy, „po cichu przez „ekspertów”.

Polski rząd na te aluzje na razie nie odpowiada. Nowelizacja KPA w obecnym kształcie, jeżeli wejdzie w życie (musi ją uchwalić jeszcze Senat i podpisać prezydent), nie zatrzyma roszczeń żydowskich wobec Polski. Będzie tylko pretekstem do niszczenia wizerunku. Zresztą dobrego wyjścia w tej sprawie rząd nie ma. Jak się wycofa, to prasa izraelska (a za nią światowa), ogłosi, że „polscy antysemici”, przyparci do muru przez światową opinię publiczną, wycofali się z „antysemickich przepisów”. Jak uchwalą zaś, to festiwal pomówień Polski i Polaków o udział w zbrodni Holokaustu będzie trwał w najlepsze.

Sprzyja temu polityczna sytuacja w Izraelu. Obecny rząd jest bardzo słaby, ma większość ledwo jednego głosu. Współtworzy go też, po raz pierwszy w historii Izraela, partia mniejszości arabskiej. Z tego powodu obecne władze Izraela były i są oskarżane przez prawicowe partie o zdradę kraju i narodu. Zwycięska wojna medialna z Polską to skuteczne remedium na krajowe problemy na izraelskiej scenie politycznej.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news