W lutym, w Galerii Delfiny ma warszawskim Powiślu, odbyła się debata poświęcona książce „Trzecia władza. Sądownictwo w latach 1946-2023”, której autorem jest Tomasz Pietryga. Zasadnicza część wielowątkowej rozmowy dotyczyła kryzysu, w jakim znalazło się polskie sądownictwo. Spotkanie zorganizowała Fundacja im. XBW Ignacego Krasickiego.
W części panelowej spotkania debatowali: Tomasz Pietryga, autor książki, zastępca redaktora naczelnego dziennika „Rzeczpospolita”; Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich i Paweł Kuglarz z Instytut Allerhanda. Do dyskusji włączyli się też inni uczestnicy spotkania, w tym m.in.: dr Marek Sawicki, marszałek senior, były minister rolnictwa, przewodniczący sejmowej Komisji do Spraw Kontroli Państwowej; Urszula Pasławska, przewodnicząca sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa; Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej oraz Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. Debatę poprowadził red. Agaton Koziński, dziennikarz i publicysta.
Na początku debaty red. Tomasz Pietryga ujawnił, że pomysł na książkę, którą pisał przez dwa lata, był świątecznym podarunkiem „pewnej osoby”, której personaliów postanowił nie ujawniać. Przyznał, że miał problem ze znalezieniem wydawcy ze względu na gorącą politycznie tematykę. – Znaleźli się jednak dobrzy ludzie z Krakowa, z Księgarni Akademickiej – stwierdził z uśmiechem.
Odniósł się do tego prof. Marcin Wiącek: – Z ogromną przykrością usłyszałem, że miał pan problem ze znalezieniem wydawcy, bo książka jest bardzo potrzebna. Wielką wartością tej monografii jest jej oparcie na suchej analizie argumentów i zachowań sędziów i polityków, niezależnie od tego, po której są stronie politycznej sceny.
Zapytany przez red. Agatona Kozińskiego, jak można opisać to co się dzieje z wymiarem sprawiedliwości w Polsce po 2015 r., prof. Wiącek odpowiedział, że jako rzecznik praw obywatelskich jest w pewien sposób uwikłany w spór o kształt wymiaru sprawiedliwości, ponieważ z wielu stron płyną do jego biura skargi i prośby o interwencję.
– Z prawnego punktu widzenia obserwuję, że niestety w tej dyskusji jest coraz mniej prawa, mimo że uczestniczy w niej coraz więcej prawników. Jest bardzo dużo emocji, bardzo dużo prób odchodzenia od klasycznej interpretacji przepisów prawa, jakich mnie nauczono – mówił prof. Wiącek. – Zdaniem pana redaktora Pietrygi, w okresie III Rzeczypospolitej były pewne orzeczenia sądów i trybunałów, w których prawo nie odgrywało pierwszoplanowej roli. I ma na poparcie swej tezy bardzo mocne argumenty.
Mec. Paweł Kuglarz zwrócił uwagę, że jednym z źródeł obecnego stanu sądownictwa jest historia.
– Ta książka jest bardzo potrzebna, ponieważ jeden z podstawowych błędów w debacie o sądownictwie polega na tym, że ci którzy dyskutują, nie wiedzą, o czym dyskutują. Nie znając materii o której się dyskutuje trudno dojść do jakichś konstruktywnych wniosków. I nie znają historii. Nie chodzi tylko o ogólną zasadę, że kto nie zna historii, będzie zmuszony przeżyć ją jeszcze raz. W przypadku wymiaru sprawiedliwości jak w soczewce zbiegają się różne problemy i zaniedbania dotyczące rozliczenia z przeszłością – tłumaczył dr Kuglarz. – Gdyby nie było tego grzechu pierworodnego, czyli porzucenia weryfikacji środowiska sędziowskiego, wielu problemów by nie było. Czy brak rozliczenia z przeszłością był powodem, czy pretekstem do rozpoczęcia reform po 2015 roku? W języku niemieckim jest słowo „jein” – i tak, i nie. Częściowo były powodem, a częściowo tylko pretekstem.
Zdaniem mecenasa Kuglarza twierdzenie, że większą legitymację moralną i prawną mają ci, którzy nie zostali zweryfikowani w związku z działalnością w stanie wojennym, niż ci, którzy zostali wybrani sędziami przez tzw. neo-KRS, jest bardzo poważnym nadużyciem. Dyskutant podał też, jako przykład społecznie szkodliwego zaniechania, brak reprywatyzacji.
Wątek historyczno-społeczny ocenił też sam autor, red. Tomasz Pietryga. Jego zdaniem, próby rozliczenia z przeszłością nie były tylko domeną PiS. Wyjąwszy rządy lewicy, podejmowano je w różnym stopniu wcześniej.
– Można jednak zapytać, dlaczego w 2015 r., gdy rozpoczęła się wielka burza wokół sądownictwa, społeczeństwo nie protestowało. W 1989 r. postawiono na zmiany ustrojowe, ustawowe, mogącymi być fundamentami państwa prawa. Jednak zaniedbano czynnik ludzki. Czyli były instytucje, w konstytucji zapisano niezawisłość sędziów, lecz większość sędziów działających w okresie PRL przeszła z państwa totalitarnego do nowego świata. W grupie 6 tys. sędziów byli zazwyczaj ludzie, którzy chcieli po prostu pracować, którzy nie mieli w sobie sędziowskiego etosu. Była grupa, która czuła w sobie etos niezawisłości, którą poznaliśmy choćby w stanie wojennym. Ale była też grupa ludzi niegodziwych, niesprawiedliwych. Szacuję, że było to 300 – 400 sędziów, którzy angażowali się w tłumienie wolnościowego zrywu. I nagle wszyscy oni znaleźli się po drugiej stronie. Część tych niegodziwych osób zaczęła przejmować wysokie funkcje w sądownictwie, narzucać ton rozumienia prawa, podejścia do zawodu – mówił red. Pietryga.
Pełną relację można przeczytać na stronie organizatora debaty: FundacjaXBW.pl