2.3 C
Warszawa
wtorek, 24 grudnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Ekspercka debata Grupy Ferrero: droga do sustainability nie jest usłana różami

Ewolucja CSR w sektorze spożywczym” – taki był tytuł eksperckiej dyskusji, która odbyła się podczas prezentacji Raportu Zrównoważonego Rozwoju Grupy Ferrero. Niewolna od ciekawych, a przez to inspirujących polemik debata ukazała, że droga do zrównoważonego rozwoju nie jest łatwa, kierunki i tempo poruszania się na niej można różnie oceniać, a skutki unijnych regulacji dotyczących Zielonego Ładu i komunikowania o jego sensie, pobudzają do głębszych refleksji.

Jak wiadomo, Grupa Ferrero jest jednym z największych na świecie producentów słodyczy w opakowaniach. Kolejna odsłona raportu dokumentującego zaangażowanie firmy na rzecz planety i lokalnych społeczności odbyła się w Ambasadzie Republiki Włoskiej w Warszawie.

Wydarzenie otworzył Luca Franchetti Pardo, ambasador Republiki Włoch w Polsce. W wydarzeniu uczestniczyły m.in. Urszula Pasławska, przewodnicząca Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa oraz senator RP Beata Małecka-Libera. Poseł Urszula Pasławska w swym wystąpieniu, wygłoszonym po otwarciu wydarzenia podkreśliła, że w czasach, w których panuje głód, produkcja rolna nie powinna być zmniejszana, jak to proponują unijne regulacje dotyczące Europejskiego Zielonego Ładu. W ocenie poseł Pasławskiej, regulacje te zostały niewystarczająco przedyskutowane.

Strategiczne obszary Grupy Ferrero

Następnie została zaprezentowana publikacja pt.: „Ferrero. Raport zrównoważonego rozwoju 2023”, do której wprowadził Enrico Bottero, dyrektor generalny Ferrero Polska. Raport szczegółowo opisuje postępy firmy w realizacji kluczowych zobowiązań do wywierania pozytywnego wpływu w całym łańcuchu wartości, na każdym etapie działalności. Dokument jest zbiorczym podsumowaniem konsekwentnych działań Grupy Ferrero w czterech strategicznych obszarach – ochrony środowiska, odpowiedzialnego pozyskiwania surowców, promowania odpowiedzialnej konsumpcji oraz wzmacniania roli i pozycji ludzi.

Ferrero jest jedną z 50 tys. firm, które już niedługo będą podlegały raportowaniu zgodnie z dyrektywą unijną w sprawie sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (tzw. dyrektywą CSRD). Firma przeprowadziła już analizę podwójnej istotności, której wymaga dyrektywa CSRD i zaktualizowała zakres tematyczny raportu. Jest on dostępny na stronie Grupy Ferrero.

Po prezentacji odbyła się dyskusja ekspertów pt. „Ewolucja CSR w sektorze spożywczym”, w której wzięli udział: Mario Abreu – Head of Group CSR and Sustainability, Grupa Ferrero, Andrzej Gantner – dyrektor generalny, Polska Federacja Producentów Żywności, Michał Kulpiński – Sustainability Manager, Ferrero Polska, Zakład Produkcyjny w Belsku Dużym, Piotr Glen – kierownik Zespołu Zrównoważonego Rozwoju i ESG, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, Irena Pichola – członkini Zarządu, Forum Odpowiedzialnego Biznesu

Moderatorem dyskusji był Wojciech Szeląg, redaktor TVP Info.

Idea dobra, gorzej z jej realizacją

Andrzej Gartner zwrócił uwagę, że w przeciwieństwie do CSR, raportowanie ESG nie będzie kwestią dobrowolności, tylko obowiązkiem prawnym, który na początek obejmie duże firmy. Jego zdaniem, pytanie o tempo i zakres wymuszanych zmian jest pytaniem strategicznym. Przypomniał, że Zielony Ład nie dotyczy tylko rolnictwa, lecz całej unijnej gospodarki, w tym PPWR, czyli rozporządzenia w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych oraz rozszerzonej odpowiedzialności producenta. – Głównym błędem Unii przy wdrażaniu strategii jest brak oceny skutków tych regulacji, ich konsekwencji i wykonalności – mówił ekspert.

Zdaniem dyrektora Gartnera, idea zapobiegania wylesianiu jest słuszna, bo tworzenie surowców rolnych nie powinno odbywać się poprzez niszczenie lasów. Jednak producenci kawy, kakao, soi sygnalizują, że nie dadzą rady w ciągu roku zapewnić, że 100 proc. surowca będzie pochodzić z certyfikowanych upraw. – A w tej chwili można przyjąć, że jesteśmy w stanie zidentyfikować 40 proc. kawy. A co z resztą? Przecież zostało kilka miesięcy. Idea świetna, ale przystosowanie się całego łańcucha produkcji żywności wymaga dłuższego czasu. Jak go zabraknie, to na europejskim rynku zabraknie surowców, a ceny pójdą ostro w górę – ostrzegał Andrzej Gartner. Oceniając, że Zielony Ład poniósł wizerunkowo „zupełną klęskę” zauważył, że albo można popełnić z jego wdrażaniem te same błędy, albo dopasować cenne środowiskowe inicjatywy do realiów gospodarczych UE i poszczególnych krajów.

Nakrętki. Teorie sobie, realia sobie

Jako przykład konieczności uwzględniania realiów, czyli „deklaracje versus rzeczywistość”, Andrzej Gartner przypomniał kwestię nakrętek do butelek. W 2018 r., kiedy trwały prace nad zapisami wedle których nakrętki muszą być mocowane do butelek, zgłaszano wątpliwości, czy jest to zasadne środowiskowo. W odpowiedzi padły zapewnienia, że jak wskazują badania, przytwierdzenia chcą konsumenci. W 2024 r. okazało się, że konsumenci „przestali być tacy środowiskowi”, powstały nawet ruchy przeciwników mocowania nakrętek. – Każdą, nawet najlepszą ideę, można położyć niedobrymi rozwiązaniami – stwierdził dyrektor Gartner.

Bierne czekanie będzie kosztowne

Piotr Glen ocenił, że przygotowanie polskich firm do raportowania ESG jest zróżnicowane. – Grupa Ferrero nie jest jeszcze objęta obowiązkiem raportowania. Tworzy raporty CSR z własnej, nieprzymuszonej woli. Stosuje matrycę podwójnej istotności, poddaje raport ocenie niezależnych audytorów. Tworzy więc wzór do naśladowania. Dzięki temu firmie na pewno będzie dużo łatwiej przygotować się do wdrażania dyrektywy CSRD. Tak przygotowane firmy są o dwa, trzy kroki do przodu przed dużą częścią innych podmiotów – ocenił ekspert. Jego zdaniem, potężnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dyrektywy CSRD i CSDDD, jest trzecia grupa podmiotów, która będzie wchodziła w świat raportowania, czyli firmy z sektora MŚP. Firmy te na ogół nie mają żadnego doświadczenia w raportowaniu i w ujawnianiu kwestii środowiskowych, społecznych i biznesowych. – Ten sektor zdaje się czekać na wejście w życie dyrektywy CSRD, podobnie jak polski biznes czekał na wejście w życie przepisów RODO. Było to podejście, że jak wejdą, to temat zagospodarujemy – mówił ekspert z SGH. Takie firmy mogą uważać, że sporządzanie raportów wystarczy powierzyć zewnętrznym wyspecjalizowanym podmiotom, że raporty będą w dużej mierze powtarzalne. Takie kalkulacje okażą się jednak płonne, jak się bowiem szacuje, dyrektywa CSRD obejmie 1/3 polskiej gospodarki, gdyż trzeba uwzględniać łańcuchy dostaw, a dane należy przystosowywać do zmiennych oczekiwań kontrahentów.

Edukacyjna rola dużego biznesu

Duże podmioty, takie jak Grupa Ferrero, zaczną od swoich dostawców i podwykonawców domagać się dokładnie tego samego, co same robią w zakresie odpowiedzialności biznesu. Instytucje finansowe również nie będą zważać, czy firma podlega dyrektywie CSRD, tylko zażądają dostarczenia danych, które zawiera dyrektywa. – Na tak dużych podmiotach jak Grupa Ferrero będzie spoczywać ogromna rola edukowania mniejszego biznesu, uświadamianie, że nie jest to kolejny przepis, który należy „odhaczyć” i o nim zapomnieć – skonkludował Piotr Glen.

ESG to strategia a nie tylko obowiązek

Irena Pichola stwierdziła, że spotkanie i prezentacja raportu Grupy Ferrero, w szczegółowy sposób pokazująca cele i strategię, są w istocie zachętą dla wszystkich do działania, które będzie bardziej odpowiedzialne, ukierunkowane na efekty minimalizowania kwestii negatywnych i wzmacniania pozytywnych. Ekspertka FOB uznała, że sprowadzanie raportowania do wypełniania tylko pewnych obowiązków, do pracy która musi być wykonana, jest groźne, bo ESG ma wpłynąć na strategię firmy. – Żeby zanieść firmę w inne miejsce, a musimy ją zanieść w inne miejsce, musimy się wziąć do roboty. I to jak najszybciej – stwierdziła. Podkreśliła, że najważniejsze jest, aby każdy uczestnik spotkania, nawet jeśli tematyka ESG nie jest mu dobrze znana, pomyślał, w jakim on sam jest miejscu. Co – jako dostawca, partner biznesowy czy też klient – może w ramach swej działalności poprawić w kwestii realizacji celów dekarbonizacyjnych, jakie jest jego miejsce w sieci wzajemnych zależności. Irena Pichola przypomniała, że jeżeli dostawcy nie będą w stanie wypełnić wymogów stawianych przez kontrahentów dotyczących norm środowiskowych, to nie będą mogli dostarczać swych produktów.

Irena Pichola podkreślała, że myślenie o ESG powinno być nakierowane na strategiczną zmianę i że wymaga przemyślanego, a nie mechanicznego podejścia. – Uwierzcie państwo, że zaraportowanie tysiąca wskaźników, które unijna regulacja wskazuje jako możliwe do wyboru, nie będzie wypełnieniem intencji legislatora. Intencją jest wykonanie kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu działań, które będą powodowały strategiczną zmianę w biznesie i coroczną zmianę w samych wskaźnikach, aby modyfikować działalność w pożądanym kierunku.

Wolniej czy szybciej?

– Pan Gartner pięknie nawiązał do pewnych wyzwań, takich bardzo przyziemnych, związanych z percepcją. To, co nam wszystkim dyskusja wokół Zielonego Ładu złego zrobiła, to wywołanie wrażenia potrzeby pewnych zahamowań w tempie działań, które musimy podejmować. Bardzo bym sobie życzyła, abyśmy nie popadali w tę retorykę – mówiła ekspertka. Jej zdaniem, zmiany nie zachodzą za szybko, tylko zdecydowanie za wolno. – Naprawdę powinniśmy się wziąć do roboty tu i teraz. Jak ktoś z państwa nie wie, w jaki sposób, to są w tej chwili doskonałe źródła wiedzy – podkreśliła dodając, że edukacją zajmują się też banki i większe firmy.

Groźba zerwania łańcuchów dostaw

– W teorii to wygląda pięknie. Mamy nasze wymagania, dostawcy nie chcą ich zrealizować, staramy się, aby je zrealizowali albo szukamy takich, którzy mogą je zrealizować, a jak się okazuje, że nie mogą, to mamy kłopot. Nie można w ten sposób wdrażać nawet najbardziej szczytnych idei – podjął polemikę Andrzej Gartner. Wskazał, że brak dostosowania zmian do możliwości małego biznesu, rolników czy percepcji konsumentów, grozi zerwaniem łańcuchów dostaw. – Nie może tak być, bo na koniec dnia zobaczymy naszych dostawców, jak stoją traktorami na barykadach. Na początku będą protestowali przeciwko Brukseli czy mitycznym urzędnikom. Potem zaczną protestować przeciwko nam jako tym, którzy realnie wymagają bardzo konkretnych rzeczy, a których oni spełnić nie mogą. Wdrażanie przepisów musi być skorelowane jako łańcuch zależności, a nie jako tłok, który odgórnie wtłacza pewne potrzeby, ale nic nie robi, aby te potrzeby mogły być bezpiecznie zrealizowane – stwierdził dyrektor Gartner.

Szybkie tempo, ale w prawdziwym dialogu

Irena Pichola kontynuowała wymianę argumentów. – Nie zgadzając się, jednocześnie podał pan pewne rozwiązanie – zwróciła się do Andrzeja Gartnera, kontynuując: Rozwiązaniem jest dialog i tłumaczenie wymogów oraz pokazanie, w jaki sposób, krok po kroku, je wdrażać. I możemy sobie jasno powiedzieć, że tego dialogu zabrakło ze strony rządowej. Zabrakło dobrego przetłumaczenia i wytłumaczenia tych obowiązków i sposobu na ich wypełnienie właśnie w dialogu i w pokazaniu pomocnej dłoni. Wciąż uważam, że nie mamy czasu i musimy utrzymać tempo, ale musimy zadbać o dialog i współdziałanie. Gdybyśmy to mieli, to tego kryzysu komunikacyjnego i ataku nie doświadczylibyśmy, przynajmniej w taki sposób jaki nastąpił.

Niełatwa droga do zrównoważonego rozwoju

Po tej dynamicznej wymianie myśli red. Wojciech Szeląg powierzył głos Mario Abreu. – Droga do wdrażania zasad zrównoważonego rozwoju nie jest drogą usłaną różami, to jest niezwykle złożony temat. Oznacza to, że zawsze musimy iść na jakieś kompromisy, że musimy pragmatycznie podchodzić do tego zagadnienia, że zawsze będziemy ponosić jakieś porażki. Bardzo podoba mi się to, co usłyszałem od pana Glena, że może z jednej strony wybiegamy trochę do przodu, z drugiej, że jest mało zachęt dla tych, którzy chcą wybiegać do przodu – mówił przedstawiciel Grupy Ferrero. Jego zdaniem, zachętą są regulacje, które zapewniają równe warunki dla wszystkich. – Zatem wszyscy muszą ruszyć do przodu. I musimy zrozumieć, gdzie są drażliwe kwestie. To będzie oznaczało, że większość firm będzie musiała odbyć tę całą podróż. Drugim czynnikiem wpływającym na drogę do zrównoważonego rozwoju są konsumenci. Bo przecież jako konsumenci mamy bardzo mało czasu na podejmowanie decyzji zakupowych, a podejmowanie takich decyzji jest często bardzo trudne. Teraz widzimy nowe pokolenie konsumentów, którzy są bardziej zainteresowani zrównoważonym rozwojem i chcą zrozumieć, co kryje się pod samą firmą oferującą dany produkt i co powoduje, że jest on albo dobry, albo zły – ocenił Mario Abreu.

Dialog metodą Ferrero

Manager Grupy Ferrero wskazał, że podróż do zrównoważonych relacji w łańcuchu dostaw będzie bardzo skomplikowana także w odniesieniu do Grupy Ferrero. W swych produktach Ferrero wykorzystuje choćby orzechy laskowe czy kakao, których pochodzenie musi być zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju. Ferrero nie chce jednak odgórnie narzucać swych wymogów, lecz przygotowuje swych dostawców do nadejścia tego, co nieuchronne, a co wiąże się ze zmianami klimatu, czyli na przykład suszami, powodziami albo temperaturami powodującymi, że uprawy nie będą możliwe. – Trzeba przy tym pamiętać, że dziesiątki tysięcy dostawców nie może protestować, są oni rozproszeni po różnych regionach, więc tym bardziej potrzebny jest dialog o tym, co będzie dla nich korzystniejsze wobec zmian klimatycznych – tłumaczył Mario Abreu.

Kakaowce, czyli sustainability musi kosztować

Przedstawiciel Ferrero wyjaśnił, że dbałość o certyfikację upraw i współpracę z hodowcami niesie ze sobą koszty. Do nich zalicza się choćby sadzenie setek tysięcy drzew w Zachodniej Afryce, które mają zapewnić cień drzewom kakaowca. Zarazem, dzięki współpracy z Ferrero, plantatorzy dywersyfikują swoją produkcję, co pozwala im utrzymywać rodziny. Jak wskazał Mario Abreu, koncern w relacjach z innymi dużymi podmiotami może zwiększać swoje oczekiwania, jednak w relacjach z dziesiątkami tysięcy indywidualnych drobnych partnerów w Turcji, Malezji czy na Wybrzeżu Kości Słoniowej nie może narzucać zbyt ambitnych oczekiwań.

Pracownicy muszą poczuć, że są ważni

Michał Kulpiński podzielił się doświadczeniami dotyczącymi edukacji pracowniczej pod kątem zrównoważonego rozwoju. – Polityka naszej Grupy zmieniła się bardzo mocno, jeśli chodzi o aspekty środowiskowe, energetyczne – mówił reprezentant zakładu w Belsku Dużym. Jak wyjaśnił, świadomość wagi przestrzegania zasad związanych ze zrównoważonym rozwojem systematycznie wzrasta zarówno wśród pracowników produkcyjnych, jak i na różnych szczeblach zarządzania. Przekazywaniu wartości firmy służą szkolenia. Już pierwszego dnia pracy zatrudnieni otrzymują podstawową wiedzę dotyczącą kwestii środowiskowych i energetycznych. – Nie jesteśmy w stanie w ciągu kilku pierwszych minut przekazać całą wiedzę dotycząca celów i polityk firmy, jednak już pierwszego dnia pracownik otrzymuje wiedzę ukazującą, że dba ona o środowisko i minimalizację zużycia energii, jak zabiega o maksymalnie ograniczony wpływ na środowisko naturalne – mówił Michał Kulpiński. W jego ocenie, bez powszechnej samoświadomości pracowników, bez traktowania zakładu jak domu, polityka środowiskowa nie zadziała. – Pracownicy muszą poczuć, że są ważni, że cele firmy są też ich celami i że mają wpływ na ich realizację poprzez swoje codzienne działania – tłumaczył manager. Podkreślił też, że odpowiedzialne zarządzanie zakładem w Belsku Dużym mocno i pozytywnie oddziałuje na jego zewnętrzne otoczenie.

BM

Najnowsze