Więcej inteligencji czy zieleni? Dylematy świata współczesnego
W miarę przyspieszania cyfryzacji i integracji w nasze życie sztucznej inteligencji następuje gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię. Zjawisko to staje się z kolei wyzwaniem dla transformacji energetycznej, dążącej do zastąpienia energii pozyskiwanej ze źródeł kopalnych (węgiel, ropa, gaz ziemny) energią ze źródeł „zielonych”, odnawialnych (woda, wiatr, słońce).

dr Robert Kościelny
Pojawia się pytanie: czy transformacja ta podoła wyzwaniu? Czy zielona energia dźwignie coraz większy ciężar zapotrzebowania na elektryczność? Czy też dojdzie do konfliktu między zapotrzebowaniami rynku a zieloną ideologią, który można będzie rozstrzygnąć jedynie arbitralną decyzją polityczną, wyrażającą się albo w haśle: „Drill, baby, drill”, albo „Nie bądź paliwem kopalnym, korzystaj z odnawialnych źródeł energii”? Nawet gdyby przyszło zamienić sztuczną inteligencję na ekologiczną lampę oliwną.
AI potrzebuje coraz więcej energii
McKinsey & Company to globalna firma doradztwa strategicznego, współpracująca z największymi firmami świata, jak też z instytucjami rządowymi i publicznymi, stąd ogłaszane przez nią opinie zawsze brane są pod uwagę, bo ujawniają trendy dominujące na światowym rynku.
Raport McKinsey’a ze stycznia 2025 r. podnosi, że sztuczna inteligencja ma potencjał, aby dokonać takiej samej transformacji, jaką silnik parowy odegrał w XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej. Dzięki potężnym i wydajnym dużym modelom językowym (LLM), opracowanym przez Anthropic, Cohere, Google, Meta, Mistral, OpenAI i inne firmy, wkroczyliśmy w nową erę technologii informatycznych. Badania McKinsey’a szacują długoterminową wartość „potencjału wzrostu produktywności w obszarze sztucznej inteligencji” na 4,4 bln dol.
AI, aby spełnić pokładane w niej nadzieje na stanie się „silnikiem parowym” XXI w., potrzebuje coraz więcej energii. Chcąc uświadomić sobie, co określenie „coraz więcej energii” rzeczywiście znaczy, zacytujmy portal Science Alert: „Współczesne układy AI produkowane przez firmy takie jak Nvidia zużywają 100 razy więcej energii niż serwery dwie dekady temu”.
Problem dostrzega Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA), która w raporcie z kwietnia tego roku pisze: „Prognozuje się, że zapotrzebowanie na energię elektryczną w centrach danych (od których całkowicie zależna jest AI – R.K.) na całym świecie wzrośnie ponad dwukrotnie do 2030 r., osiągając poziom około 945 terawatogodzin (TWh). Sztuczna inteligencja będzie najważniejszym czynnikiem napędzającym ten wzrost, a zapotrzebowanie na energię elektryczną w centrach danych zoptymalizowanych pod kątem AI ma wzrosnąć ponad czterokrotnie do 2030 r”..
W Stanach Zjednoczonych zużycie energii przez centra danych ma stanowić prawie połowę wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną do 2030 r. Gospodarka USA, napędzana sztuczną inteligencją, ma w 2030 r. zużywać więcej energii elektrycznej na przetwarzanie danych niż na produkcję wszystkich energochłonnych dóbr razem wziętych, w tym aluminium, stali, cementu i chemikaliów. W gospodarkach rozwiniętych, szerzej rzecz biorąc, centra danych mają generować ponad 20 proc. wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną do 2030 r.
I choć istnieją obawy, że ten gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię, towarzyszący rozwojowi AI, spowoduje też wzrost emisji gazów cieplarnianych (odnawialne źródła energii nie są obecnie w stanie sprostać pojawiającemu się zadaniu, przyznaje raport IEA), to „w miarę jak sztuczna inteligencja staje się coraz bardziej integralną częścią odkryć naukowych, może ona przyspieszyć innowacje w technologiach energetycznych, takich jak baterie i fotowoltaika”. Może przyspieszyć, ale może też zawieść pokładane w niej nadzieje. Nie sposób, czytając raport, nie odnieść wrażenia, że jego konkluzję znamionuje urzędowy optymizm.

Science Alert cytuje opinię dr Yi Ding z Uniwersytetu Purdue w stanie Indiana, która stwierdziła, że „Zużycie energii będzie nadal rosło pomimo wszelkich wysiłków zmierzających do jego ograniczenia. Ale może nie tak szybko [jak do tej pory]”. Znów – „może”. A jeśli nie? Powracamy do punktu wyjścia – świat powoli staje przed dylematem: więcej światła czy zieleni.
Klucz do utrzymania przewagi konkurencyjnej
Musimy pamiętać, że wszystko to dzieje się w określonej sytuacji geopolitycznej, w warunkach ostrej konkurencji gospodarczej i militarnej między USA i UE a wschodzącym imperium chińskim oraz odradzającej się po dekadach upadku Rosji. W tej sytuacji po prostu nierealne jest czekanie na to, aż AI „dojrzeje” do tego, aby stworzyć energooszczędny i nieemisyjny system energetycznego zasilania centrów danych.
W Stanach Zjednoczonych energia jest obecnie postrzegana jako klucz do utrzymania przewagi konkurencyjnej nad Chinami w dziedzinie sztucznej inteligencji. A przewaga ta jest równie, a może nawet bardziej, potrzebna jak militarna – aby utrzymać status mocarstwa i nie dać się wyprzedzić technokomunistycznym Chinom.
Tam, gdzie zawodzi zdrowy rozsądek, kołem ratunkowym dla ludzkości mogą się stać twarde interesy i brutalna rzeczywistość, w tym wypadku geopolityczna. Ameryka zaczyna wycofywać się z „zielonego porządku”. Prezydent Trump zdaje się być zdeterminowany w realizacji hasła „Drill, baby, drill”.

Lee Zeldin, szef amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA), chce znieść limity emisji dla transportu. Money.pl informuje, że już w marcu tego roku Zeldin ogłosił pakiet 31 działań deregulacyjnych. Do ponownego rozpatrzenia skierowano m.in. przepisy ograniczające przemysł naftowy i gazowy. „Wbijamy sztylet prosto w serce religii zmian klimatycznych, aby obniżyć koszty utrzymania amerykańskich rodzin, uwolnić potencjał amerykańskiej energii, przywrócić miejsca pracy w przemyśle samochodowym w USA i nie tylko” – mówił Zeldin, cytowany przez portal Money.pl.
Inna potęga (przynajmniej na skalę europejską, ale to wystarczy – zwłaszcza dla nas), Niemcy, też dostrzegają, że zieleń zielenią, ale Ordnung muss sein. A na tym etapie oznacza to poluzowanie rygorów, jakie narzuca transformacja energetyczna. Jak informuje na swym kanale gospodarczym Radek Pogoda, gdy kryzys zajrzał Niemcom w oczy, nasi zachodni sąsiedzi „zaczęli mieszać w swym miksie energetycznym” i z hasłem na ustach o wyższości nad niższością – czyli w tym wypadku wyższości energii odnawialnej nad węglem, gazem i ropą – zaczynają stopniowo powracać do… węgla, gazu i ropy. Federalna Agencja Sieci, zajmująca się nadzorowaniem całej niemieckiej sieci przesyłowej, od wielu miesięcy informowała o potężnych problemach ze stabilizacją sieci, czyli tym, co spowodowało blackouty w Portugalii, Hiszpanii, Francji i Belgii. Skutek? Niemcy jako pierwsi w Europie niszczą farmy wiatrowe i zaczynają… kopać, aby wydobyć spod ziemi węgiel – sprawdzone źródło energii. Nasi sąsiedzi zza Odry to bardzo rozsądny naród. Kiedy trzeba, walczą zaciekle w obronie nawet najbardziej obłędnej idei. Kiedy widzą, że opór na nic się zda, nie podejmują szaleńczej szarży – składają broń. Mówią: kaput.