|

Chińskie ambicje, europejskie wyzwania

Chiny chcą być nie tylko faktycznie, ale i formalnie uznanym supermocarstwem. To nie jest efekt polityki jednego czy drugiego prezydenta, lecz długofalowego trendu. Wielu komentatorów mówi o błędach prezydenta Trumpa, ale ja osobiście ich nie dostrzegam. Widzę raczej dramatyczne, nieraz wręcz rozpaczliwe próby powstrzymania całkowitej porażki Ameryki w konfrontacji z nowym biegunem siły, jaki pojawił się na świecie.

Andrzej Derlatka twórca Agencji Wywiadu i ambasador RP w Seulu

Niedawno zakończyło się tam spotkanie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Tiencinie, około 80–100 kilometrów od Pekinu, tuż przed wielką paradą zwycięstwa w II wojnie światowej. Zgodnie z chińską polityką historyczną to właśnie Chiny miały być jednym z głównych aliantów i zwycięzców tej wojny. Jest to element bieżącej narracji – dziś mówi się tak, jutro może być inaczej.

Rosnąca potęga Chin i globalna rywalizacja mocarstw

Trzeba przyznać, że Chiny dokonały nieprawdopodobnego postępu, budując swoją potęgę gospodarczą, a obecnie również militarną. To wielkie wyzwanie przede wszystkim dla Stanów Zjednoczonych, bo chińska polityka kwestionuje fundamenty amerykańskiej strategii w Azji i na Dalekim Wschodzie. To z kolei prowokuje konflikty, zwłaszcza w rejonie Morza Południowochińskiego, gdzie codziennie niemal dochodzi do incydentów między flotą chińską a siłami sojuszników USA.
Amerykanie inwestują ogromne środki w rozwój baz wojskowych i systemów obronnych w „pierwszym łańcuchu wysp” – od Japonii, przez Tajwan, aż na południe – oraz w „drugim łańcuchu wysp”, od Guamu po Nową Gwineę. To wszystko ma powstrzymać ekspansję Chin.
Wracając jednak do Szanghajskiej Organizacji Współpracy – ewoluuje ona w kierunku czegoś w rodzaju azjatyckiej Unii Europejskiej. Oprócz spraw bezpieczeństwa pojawiło się tam wiele elementów współpracy gospodarczej. Początkowo była to „szanghajska piątka”, której celem było rozwiązywanie sporów granicznych między państwami Azji Centralnej. Z czasem SCO poszerzono o Indie, Pakistan czy Iran, czyniąc z niej forum, na którym próbuje się łagodzić konflikty.
Trzeba też zauważyć, że Chiny prowadzą wobec Azji Centralnej politykę ustępstw terytorialnych, co pozwoliło im pozyskać współpracę i uznanie przywództwa w regionie. Dziś niemal wszystkie państwa postsowieckie Azji Centralnej są w SCO i akceptują rolę Chin.
Pojawiają się jednak napięcia wewnętrzne – szczególnie między Chinami, Rosją i Indiami. Przed szczytem Chiny zaproponowały Rosji rolę lidera państw globalnego Południa. To istotne, bo Zachód – czyli około 50 państw zdominowanych przez USA – słabnie wobec rosnącej siły Chin. Widać to chociażby w inicjatywie Belt and Road, w ramach której Pekin inwestuje miliardy dolarów w Afryce, Ameryce Łacińskiej, Turcji czy na Ukrainie. W zamian oczekuje lojalności politycznej, co świetnie widać podczas głosowań w ONZ.
Część z tych kredytów okazuje się niespłacalna, ale Chiny stosują restrukturyzację lub umarzanie długów, a i tak trzy czwarte pożyczek przynosi im korzyści. To daje im ogromny kapitał polityczny. Zachód próbował odpowiadać – inicjatywami Bidena czy UE – ale były one mało skuteczne.


BEZPIECZEŃSTWO NARODOWE: Polska między USA a Chinami – co nas czeka? | Derlatka ujawnia kulisy



Nowy układ sił w Azji i jego konsekwencje

Podobnie w dziedzinie militarnej: Chiny rozwijają nowoczesne technologie szybciej niż USA i Europa, produkując je na masową skalę. Europa zaś nie ma jednej polityki obronnej, a rola USA jako lidera Zachodu jest coraz częściej podważana przez same państwa europejskie.
Niepokojące są także sygnały związane z Turcją, która aspiruje zarówno do SCO, jak i BRICS – organizacji, która działa już nie tylko w Azji, ale też w Afryce i Ameryce Łacińskiej. Choć SCO na razie odłożyła plany przekształcenia się w blok militarny, nie jest pewne, czy taki scenariusz nie wróci w przyszłości.
Xi Jinping deklaruje, że chce unikać nowej zimnej wojny i podziału świata na dwa bloki militarne. Jednak równoczesne zbliżenie Chin i Indii pokazuje, że układ sił jest płynny. Indie – choć dumne i przywiązane do własnej drogi – mogą zaakceptować chińskie inwestycje ze względu na napięcia ze Stanami Zjednoczonymi.
Trzeba też pamiętać o kontekście kulturowym: cywilizacja chińska oddziałuje na cały region, czego przykładem są relacje z Koreą Południową. To komplikuje sytuację w kontekście Korei Północnej, całkowicie zależnej od Pekinu.
Na koniec warto wrócić do naszej perspektywy. Polska odczuwa konsekwencje globalnych działań Chin, czego przykładem jest presja migracyjna na granicy z Białorusią – zaakceptowana przez Pekin. Mamy ograniczone możliwości nacisku, np. poprzez tranzyt w Małaszewiczach, ale to niewielkie instrumenty.
Największym problemem jest rozproszenie samego Zachodu i brak mechanizmów wspólnego działania w polityce międzynarodowej. To zagraża naszej przyszłości.


800+ DLA UKRAIŃCÓW? O to kłócą się Polacy! Sonda uliczna


Podobne wpisy