Indyjski tygrys połknie Amerykę czy własny ogon?
Spośród pięciu największych gospodarek objętych analizą dług publiczny Indii jest najniższy. Co więcej, Indie są jedynym krajem, w którym prognozuje się spadek relacji długu publicznego do PKB z poziomu 81,3 proc. w 2024 r. do 75,8 proc. w 2030 r., według MFW.
Pod koniec sierpnia „The Financial Express”, indyjska anglojęzyczna gazeta biznesowa, głosiła: „Indie prześcigną USA i staną się drugą co do wielkości gospodarką świata do 2038 roku”. Autor tekstu powołał się na raport EY, stwierdzający, że gospodarka Indii jest najbardziej dynamiczna pod względem wzrostu, wyprzedzając gospodarkę światową i wszystkie inne główne gospodarki – i to znacznie. Przypomnijmy, że EY (dawniej Ernst & Young) to międzynarodowy koncern świadczący profesjonalne usługi doradcze i audytorskie z główną siedzibą w Londynie. Raport EY oparty został na prognozach MFW.
W roku 2038 PKB Indii ma wynieść 34,2 bln dol. według parytetu siły nabywczej. Co postawi jej gospodarkę na drugim miejscu w świecie – przed USA. W ujęciu rynkowym gospodarka Indii ma stać się czwartą co do wielkości, wyprzedzając gospodarkę Japonii w roku fiskalnym 2025, a następnie wyprzedzi Niemcy, stając się trzecią co do wielkości w roku fiskalnym 2028.
W tym „dalszym, dynamicznym rozwoju” – ciśnie się pod pióro propagandowa fraza osobom takim jak piszący te słowa, pamiętającym czasy „gospodarza z Katowic” – nie przeszkodzą nawet 50-proc. cła nałożone na Indie przez administrację Trumpa za kupowanie ropy od Rosji. „Oszacowano, że cła nałożone przez USA na Indie mogą wynieść niewiele więcej niż 10 punktów bazowych (0,1 proc.) PKB, podczas gdy Stany Zjednoczone mogą potencjalnie odczuć większy wpływ nałożonych przez siebie ceł. Gospodarka USA stoi w obliczu wyzwań związanych z wysokim wskaźnikiem długu publicznego do PKB” – głosi raport EY.
Spośród pięciu największych gospodarek objętych analizą dług publiczny Indii jest najniższy. Co więcej, Indie są jedynym krajem, w którym prognozuje się spadek relacji długu publicznego do PKB z poziomu 81,3 proc. w 2024 r. do 75,8 proc. w 2030 r., według MFW.
Czy zatem wie prezydent Trump, na co się porywa, nakładając na – jakby wynikało z raportu EY – kolejnego tygrysa azjatyckiego 50-proc. cła oraz wprowadzając opłatę dla amerykańskich firm w wysokości 100 tys. dolarów za każdą wizę H-1 B dla cudzoziemskich specjalistów, których dana firma chce zatrudnić? Podniesienie taryfy uderza głównie w Hindusów pracujących w amerykańskim sektorze IT. Obecnie obywatele Indii stanowią ponad 70 proc. wszystkich posiadaczy wiz H-1 B, a większość z nich pracuje w sektorze IT lub powiązanym z technologią.
Dlaczego ekolodzy nie lubią myśliwych? Odpowiedź zaskakuje!
Shang-Jin Wei, profesor finansów i ekonomii z bluszczowego Uniwersytetu Columbia, nie ma złudzeń co do tego, kto najwięcej straci na polityce Trumpa. Project Syndicate zamieścił opinię naukowca: „Choć podwyżki ceł i zmiany w systemie wiz H-1 B wprowadzone przez prezydenta USA Donalda Trumpa prawdopodobnie mocno uderzą w indyjski sektor eksportu i IT, nie są one wcale druzgocące. W rzeczywistości, dzięki ogromnej populacji i silnemu popytowi wewnętrznemu, Indie są lepiej niż większość [innych krajów] przygotowane na sprostanie wstrząsom zewnętrznym […] niewiele wskazuje na to, że indyjska gospodarka jest zagrożona załamaniem w najbliższym czasie”.
Tymczasem dr Aruna Kumara, emerytowany profesor ekonomii na Uniwersytecie Jawaharlala Nehru, w wywiadzie z 3 października 2025 r. dla Indian Business Podcast zdaje się studzić entuzjazm indyjskiej prasy specjalizującej się w ekonomii i biznesie, tak mocno pobudzony danymi z audytu dokonanego przez firmę należącą do tzw. wielkiej czwórki. Uczony zwrócił uwagę na niedoszacowania we wszystkich opracowaniach dotyczących gospodarki Indii, wynikające z jej specyfiki. Gospodarka ta składa się bowiem z dwóch podstawowych części: sektora zorganizowanego i sektora niezorganizowanego. Sektor zorganizowany obejmuje 6 proc. siły roboczej. Sektor niezorganizowany stanowi 94 proc. siły roboczej. Problem polega na tym, że dane dotyczące PKB nie uwzględniają w odpowiedni sposób sektora niezorganizowanego, a jest on ogromny.
„Więc nie dostajesz danych. Rząd publikuje dane co kwartał. Więc danych jest bardzo mało. Nawet w sektorze biznesowym tylko sektor korporacyjny, czyli 300–400 firm, które opublikowały bilans. Zatem te 300–400 firm reprezentuje wszystkich”. Dalej prof. Kumar tłumaczy, że istnieje około 70 mln mikrojednostek (tak!), około 500 tys. małych i średnich jednostek, z których większość nie jest notowana na giełdzie. Jest tylko około 6000–7000 dużych jednostek, z czego około 1500 jest aktywnie notowanych. Zatem te 1500 reprezentuje 6000–7000 dużych jednostek, 500 tys. średnich i małych jednostek oraz 70 mln mikrojednostek.
Polska WINNA wojnie?’ Merkel odwraca fakty! | ANALIZA – AMB. DERLATKA
Sektor zorganizowany rośnie, ale sektor niezorganizowany nie. Rzeczywistość kryjąca się za statystykami wzrostu jest taka, że „kiedy mówimy, że jesteśmy najszybciej rozwijającą się gospodarką i rośniemy na poziomie 6,5–7 proc. (według danych z EY), to te obliczenia biorą pod uwagę jedynie sektor zorganizowany. Zatem PKB wykazuje wzrost, ale w rzeczywistości nie rośnie aż tak bardzo”. Według ekonomisty gospodarka (jako całość) rośnie tylko o 1,5 do 2,5 proc. „Nie rośnie więcej. Bo widzicie, sektor niezorganizowany maleje, a tylko sektor zorganizowany rośnie. Zatem tempo wzrostu, zamiast 7 proc., wynosi raczej 2 proc.”.
Zatem cła nałożone na Indie to duży cios w gospodarkę tego kraju. Tego właśnie zdania są ekonomiści z amerykańskich uniwersytetów, wypowiadający się dla Deutsche Welle. „Jeśli spojrzeć na bilans, straty ponoszą głównie Indie” – powiedział Sushant Singh, wykładowca studiów południowoazjatyckich na Uniwersytecie Yale. Rick Rossow, kierownik Katedry Gospodarki Indii i Wschodzącej Azji w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie, również stwierdził, że „Indie z pewnością ucierpią bardziej gospodarczo niż USA”.
Jeszcze bardziej stanowczy w swych poglądach są autorzy The American Spectator: „Cła Trumpa obnażają słabości gospodarcze i strategiczne Indii, a pozycja tego kraju jako czwartej co do wielkości gospodarki wisi na włosku”. Obaj analitycy – dodajmy, że pochodzący z Pakistanu, wroga Indii – podkreślili dużą zależność gospodarki indyjskiej od inwestycji zagranicznych, w tym amerykańskich. Poza tym USA to największy partner handlowy Indii, a indyjski eksport do tego kraju osiąga oszałamiającą wartość 79,4 mld dolarów.
Indie nie są w stanie odeprzeć kłopotów, jakie wiążą się z 50-proc. cłami, ponieważ nie posiadają potencjału gospodarczego Chin, w tym rozbudowanego rynku eksportowego, dominującej pozycji w globalnym łańcuchu dostaw ani niepodważalnego monopolu na półprzewodniki i metale ziem rzadkich. Wszystko to pomogło Chinom odeprzeć ogromne, 145-proc. cła USA na chińskie towary.
Victor Davis Hanson z Instytutu Hoovera na Uniwersytecie Stanforda zwraca uwagę, że do Indii trafia od 35 do 40 mld dol. w przekazach pieniężnych. To plasuje Indie tuż za Meksykiem i krajami Ameryki Środkowej. Gros z tych kwot pochodzi od osób zatrudnionych w IT. Ograniczenie możliwości zatrudniania kolejnych Hindusów, wprowadzone modyfikacją warunków przyznania wizy H-1 B, nie pomoże zwiększyć tych przekazów, a może je nawet zmniejszyć po pewnym czasie.
„Jak to się wszystko skończy?” – zastanawia się prof. Hanson i odpowiada: „Wiele zależy od losów wojny na Ukrainie. Gdyby wojna na Ukrainie się skończyła, bardzo szybko przywrócilibyśmy przyjazne stosunki. Jeśli tak się nie stanie, będzie jeszcze gorzej”.
Czy spowoduje to wzmocnienie relacji Indii z Rosją i Chinami? Państwami, z którymi Indiom nie zawsze było po drodze – i co Ameryka potrafiła zręcznie wykorzystywać.