Francja chce szpiegować balonami
Po erze satelitów i dronów nadchodzi nowa warstwa rywalizacji strategicznej – o bardzo wysokie pułapy. Między atmosferą a przestrzenią kosmiczną Francja i jej sojusznicy chcą stworzyć złożone systemy obserwacji i łączności.
Francja intensyfikuje prace nad zdolnościami operacyjnymi w obszarze Very High Altitude (VHA) – od wysokości 20 do 100 km – czyli w przestrzeni, którą można określić jako „między lotnictwem a kosmosem”. Platformy VHA mają podwójne zastosowanie – militarne: zwiad, obserwacja granic, wsparcie dowodzenia i ostrzegania, oraz cywilne: komunikacja awaryjna, monitoring katastrof naturalnych, a nawet turystyka stratosferyczna. Eksperci zaznaczają, że technologie te nie zastąpią satelitów, ale mogą skutecznie wypełnić lukę między dronami a orbitą.
Francuski rząd postrzega VHA jako „nieobsadzoną przestrzeń”, którą należy jak najszybciej zagospodarować. Przemysł, z Thales Alenia Space i Hemeria na czele, otrzymał wyraźny sygnał polityczny i finansowy. Projekty m.in. Stratobus (sterowiec do długotrwałego zwiadu i łączności) oraz BalMan (balon manewrujący) mają wejść do użytku odpowiednio około 2031 i 2027 r.
Francuzom impuls do działania dał balon szpiegowski z Chin, który w 2023 r. przeleciał nad Ameryką Północną i został zestrzelony przez USA. To wydarzenie przyspieszyło prace nad nowatorskimi programami i zacieśniło współpracę amerykańsko-francuską.
Czy Polska powinna wydać Wołodymyra Z. Niemcom? | Ziemiec & Paprocki
Stratobus i BalMan
Stratobus, rozwijany przez Thales Alenia Space, to sterowiec o długości około 142 m., zaprojektowany do długotrwałej obserwacji i przywracania łączności po katastrofach. „To przestrzeń nieobsadzona. Musimy tam być – bo inaczej będą inni” – powiedział Yannick Combet, szef projektu.
BalMan, czyli manewrujący balon rozwijany przez Hemeria, może zmieniać pułap, wykorzystując prądy strumieniowe. Po udanym locie w 2024 r. kolejne testy planowane są na przełom października i listopada tego roku, a docelowy udźwig ma sięgać ok. 50 kg.
Nowa strategia VHA, ogłoszona przez Paryż w czerwcu 2025 r., zakłada stworzenie całego ekosystemu operacyjnego – od nowoczesnych sensorów i radarów, przez modernizację systemów OPL i lotnictwa, aż po inwestycje w lasery i stratosferyczne drony. Jak informuje portal Defense News, projekt ten ma wymiar zarówno wojskowy, jak i przemysłowy.
Prawna szara strefa
Największe wyzwania dotyczą prawa międzynarodowego. Nie ma traktatowej granicy oddzielającej przestrzeń powietrzną (która podlega suwerenności państw) od przestrzeni kosmicznej (wolnej do eksploracji). Organizacje takie jak UNOOSA i ICAO dokumentują brak formalnej definicji oraz powolne postępy prac nad nowym ładem normatywnym.
UNOOSA (United Nations Office for Outer Space Affairs) to Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Przestrzeni Kosmicznej, które działa na rzecz międzynarodowej współpracy i pokojowego wykorzystania przestrzeni kosmicznej. UNOOSA prowadzi m.in. działania związane z obserwacją i obroną przed obiektami bliskimi Ziemi (NEO).
Z kolei ICAO (International Civil Aviation Organization) to Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego, agencja ONZ zajmująca się regulacjami i standardami lotnictwa cywilnego na świecie. ICAO opracowuje modele regulacji dla bezzałogowych systemów powietrznych (UAS) i innych lotów poza kontrolowaną przestrzenią powietrzną. Obecnie ICAO rozważa wyzwania związane z nowymi technologiami lotów w strefie powietrznej i potencjalnymi regulacjami, jednak także formalna definicja i szczegółowe przepisy dotyczące „near space” są w powolnym stadium opracowywania.
Jak zauważa australijski Lowy Institute, bez nowych regulacji „near space” stanie się polem międzynarodowych sporów i incydentów. Lowy Institute to australijski think tank założony w 2003 r., zajmujący się badaniami polityki międzynarodowej, strategicznej i ekonomicznej z perspektywy Australii. Instytut zwraca uwagę na brak regulacji prawnych dotyczących przestrzeni bliskiej Ziemi („near space”), ostrzegając, że bez jasnych ram prawnych ten obszar stanie się polem międzynarodowych sporów i incydentów, zwłaszcza militarnych i wywiadowczych. Lowy Institute podkreśla, że „near space” to strefa pomiędzy 20 a 100 km nad powierzchnią Ziemi, coraz bardziej wykorzystywana technologicznie i militarnie, co wymaga nowych przepisów międzynarodowych.
Polska WINNA wojnie?’ Merkel odwraca fakty! | ANALIZA – AMB. DERLATKA
Nie bez znaczenia są też reakcje społeczne. Balony nad Tucson w stanie Arizona wywołały obawy mieszkańców o prywatność i nadzór. Jak zauważa Arizona Mirror, „licencja społeczna” na stratosferę będzie kluczowa dla jej cywilnych zastosowań.
To właśnie pod wpływem presji społecznej i incydentów UE, ICAO i UNOOSA wypracowują standardy identyfikacji, zgłoszeń lotów i ograniczeń przestrzennych. Bez procesu międzynarodowego państwa będą forsować swoje interesy jednostronnie.
Francuzi bez konkurencji
Rosnące wydatki obronne w Europie przekładają się na rozwój krajowego przemysłu. Zyskują nie tylko giganci jak Thales, ale także małe i średnie francuskie firmy specjalizujące się w sensorach, optoelektronice i analizie danych. „Financial Times” zwraca uwagę, że wzrost budżetów NATO sprzyja inwestycjom i wspiera europejską suwerenność technologiczną.
Wyścig o bardzo wysokie pułapy to nie chwilowa moda, ale strategiczny zwrot w myśleniu o przestrzeni operacyjnej. Francja stawia na kompleksowy rozwój zdolności – od technologii i przemysłu po ramy prawne i taktyczne. Mimo że prawnie przestrzeń ta wciąż pozostaje „szarą strefą”, ten wyścig nie toczy się w kosmosie, tylko tuż pod nim. A w tej grze wygrywa ten, kto potrafi latać wyżej – i dłużej.