Azyl polityczny w Europie: mechanizm ochrony czy narzędzie ucieczki?
Sprawa byłego ministra Zbigniewa Ziobry oraz innych osób, które znalazły schronienie za granicą, tłumacząc to obawą przed możliwymi prześladowaniami czy brakiem szans na sprawiedliwy wyrok w Polsce, budzi silne emocje i porusza opinię publiczną. Wyjaśnienia i motywacje tych osób są bardzo zróżnicowane, podobnie jak okoliczności poszczególnych przypadków. Warto więc wyraźnie rozgraniczyć zwykłą ucieczkę od ubiegania się o azyl.
Azyl jest bowiem elementem międzynarodowego systemu prawnego wypracowywanego przez dziesięciolecia. Ma on chronić osoby realnie zagrożone – czy to działaniami wojennymi, czy całkowitym brakiem możliwości zapewnienia sobie podstawowej egzystencji. Mówimy tu o przypadkach, w których ludziom grożą głód, poniewierka czy zagłada. Takich dramatycznych sytuacji na świecie jest wiele. Serce się kraje, gdy patrzymy na to, co obecnie dzieje się w Sudanie, gdzie według różnych doniesień setki tysięcy ludzi zostało zamordowanych przez walczące ze sobą frakcje. Ci, którzy mogą, uciekają do państw ościennych, lecz ogromna większość pada ofi arą rzezi. Zdjęcia satelitarne dokumentujące skalę tych zbrodni potwierdzają, jak potężny jest dramat mieszkańców tego kraju.
Międzynarodowy system ochrony
To pokazuje, jak ważny jest międzynarodowy system ochrony – daje on szansę na zachowanie życia, zdrowia i choćby tymczasowe schronienie w bezpiecznym państwie. Jest to jedna z fundamentalnych zdobyczy cywilizacyjnych, którą trzeba brać pod uwagę, rozważając współczesne przypadki azylowe. Warto przypomnieć, że w Europie, podobnie jak w Ameryce Południowej, wielokrotnie dochodziło do ucieczek do ambasad i korzystania z ochrony dyplomatycznej przed zatrzymaniem przez służby państwowe. Zjawisko to bywa oceniane różnie – czasem budzi kontrowersje, czasem jest traktowane jako naturalny element politycznej rzeczywistości.
Dzisiejsza sprawa nie dotyczy jedynie Polski – wywołuje także reakcje w całej Europie. Zbigniew Ziobro, jako były minister sprawiedliwości i członek rządu, pełnił w państwowej hierarchii bardzo istotną funkcję. Tym poważniejsze są oskarżenia, które władze przedstawiły mu w zwykłym trybie prawnym. Chodzi o 26 zarzutów, głównie o charakterze korupcyjnym, a także o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Jest to jedno z najpoważniejszych przestępstw, jakie mogą być komukolwiek przypisane, a w przypadku osoby pełniącej funkcję ministra sprawiedliwości – szczególnie bulwersujące.
Sprawa ma wiele wymiarów i dlatego niezwykle ważne byłoby doprowadzenie do jawnego procesu sądowego. Tylko w takim postępowaniu całe społeczeństwo mogłoby poznać fakty i dowiedzieć się, jak rzeczywiście wyglądała sytuacja. Proces kontradyktoryjny pozwala obu stronom przedstawiać swoje argumenty, a jawność umożliwia opinii publicznej obserwowanie tej konfrontacji i samodzielne wyciąganie wniosków. Byłoby to dla Polski rozwiązanie najbardziej przejrzyste i oczekiwane.
W kontekście sprawy ministra Ziobry, który wprawdzie nie wystąpił jeszcze o azyl polityczny na Węgrzech, można odnieść wrażenie, że droga do takiego wniosku została dla niego otwarta. Świadczy o tym choćby jego spotkanie z premierem Orbanem, co wszyscy widzieliśmy, oraz fakt, że azyl polityczny otrzymał jego zastępca, pan Romanowski. Oznacza to, że również Zbigniew Ziobro może mieć realną szansę na uzyskanie takiego statusu.
Pod pełną ochroną państwa przyjmującego
Przyznanie azylu wiąże się z objęciem danej osoby pełną ochroną przez państwo przyjmujące. Obejmuje to zarówno wsparcie administracyjne, jak i bezpieczeństwo zapewniane przez służby tego państwa. Osoba, która otrzyma azyl, może legalnie funkcjonować w nowym kraju: często dostaje prawo pobytu, prawo pracy (czasem pod pewnymi warunkami), a także szczególne dokumenty umożliwiające korzystanie z przepisów prawa azylowego. Niekiedy pobyt jest ograniczony czasowo, ale bardzo często nie ma takiego ograniczenia. Ochrona ta ma charakter kompleksowy, zwłaszcza w odniesieniu do państwa, z którego dana osoba pochodzi. W tym przypadku chodzi o Polskę. Pojawiające się w mediach spekulacje dotyczące rzekomych działań ABW zostały zdementowane przez polskie władze – podkreślono, że nie będzie żadnych tego typu operacji. Kwestia przyznania ochrony i ewentualnego azylu to wyłączna odpowiedzialność Węgier, które muszą zmierzyć się z faktem, że oferują schronienie osobom oskarżonym o przestępstwa korupcyjne. Warto przy tym podkreślić, że w przypadku Ziobry i Romanowskiego właśnie o takie zarzuty chodzi.
Na Węgrzech azyl uzyskały również liczne inne osoby oskarżane o korupcję, między innymi z Mołdawii czy Macedonii. Jest to element węgierskiej polityki polegającej na przyjmowaniu takich osób, a ich status jest regulowany przez przepisy prawa wewnętrznego. W Polsce również istnieją przepisy określające zasady udzielania azylu oraz prawa osób, które z takiego azylu korzystają. Podobne regulacje funkcjonują we wszystkich krajach.
W Europie obowiązuje także porozumienie dotyczące wydalania określonych kategorii uciekinierów. W ostatnich latach dotyczy to przede wszystkim migrantów, którzy – mówiąc wprost – byli zapraszani głównie do Niemiec, ale także do Francji i Holandii. Państwa te przyjęły po 2015 roku ogromne grupy imigrantów, a obecnie – w wyniku wspólnego europejskiego porozumienia – problem ma być rozłożony również na kraje, które nie brały udziału w tamtej polityce migracyjnej i wręcz jej się sprzeciwiały. Budzi to kontrowersje nie tylko w Polsce, lecz także w wielu innych państwach Unii Europejskiej. Warto podkreślić, że nie dotyczy to osób, które uzyskały azyl. W znacznej mierze chodzi o migrantów, a część z nich to uciekinierzy z terenów objętych wojną – jak Syria, Liban czy Somalia. Zadaniem organów państwowych jest w takich przypadkach ustalenie, czy w kraju pochodzenia rzeczywiście istniało realne zagrożenie oraz czy dana osoba spełnia warunki do przyznania prawa pobytu. Nie jest to jednak tożsame z prawem do azylu. Prawo pobytu ma charakter czasowy i obowiązuje do momentu, kiedy zagrożenie w kraju pochodzenia ustaje. Oczywiście każdy uciekinier może w dowolnym momencie zrezygnować z tej ochrony i wrócić do swojego kraju.
W praktyce jednak trudno sobie wyobrazić takie decyzje, ponieważ niemiecki system pomocy socjalnej działa jak magnes na bardzo wielu ludzi. Pracowałem przez rok w Niemczech i obserwowałem, w jaki sposób działa tamten system oraz jak biurokracja potrafi go wypaczyć. Coraz większa część niemieckiego społeczeństwa reaguje na to oburzeniem i trudno się dziwić, że rośnie popularność partii skrajnych, zwłaszcza AfD. W rozmowach prywatnych Niemcy wielokrotnie podkreślali, że nie akceptują takiego modelu polityki społecznej i nie rozumieją kierunku, w jakim zmierzają ich władze. Obecnie Niemcy chcą odciążyć swój system socjalny, przekierowując nielegalnych imigrantów do innych państw europejskich. Trudno się dziwić ich motywacjom, jednak uważam, że jest to nieuczciwe – koszty prowadzonej przez lata polityki powinni ponieść sami.
TA METODA ZŁAMIE KAŻDEGO! Derlatka: Wywiad używa jej od dekad!
Motywacje migrantów są różne
Ucieczka z kraju ogarniętego wojną to jedna sytuacja, natomiast poszukiwanie lepszego życia w państwie o rozbudowanym systemie pomocy socjalnej – jak Niemcy – to zupełnie inny przypadek. W takich krajach można funkcjonować bez pracy całymi rodzinami przez pokolenia i żyć w porównaniu do warunków w państwie pochodzenia bardzo dostatnio.
Przypomina mi się sytuacja z lat 80., kiedy pracowałem w Holandii jako trzeci sekretarz w placówce dyplomatycznej. Wydział konsularny, w którym pracowałem, zajmował się między innymi sprawami imigrantów. Zetknąłem się tam z przypadkiem byłego obywatela Maroka, który uciekł do Holandii, choć w jego kraju nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo i nie istniał żaden powód, aby udzielić mu prawa pobytu ze względów humanitarnych. Tymczasem suma przysługujących mu świadczeń – zasiłków, dodatków oraz darmowego mieszkania – powodowała, że jego miesięczne dochody, przy identycznej sytuacji rodzinnej (żona i jedno dziecko), były prawie dwukrotnie wyższe niż moje jako polskiego dyplomaty. Ta sytuacja dobrze obrazuje skalę pomocy socjalnej dla imigrantów i pokazuje, jak bardzo system ten potrafi się wypaczać.
W wielu krajach jest to nadal kontynuowane, mimo prób jego ograniczenia. Pierwsza Dama próbowała wprowadzić pewien porządek, lecz spotkało się to z oburzeniem środowisk o liberalnym podejściu do migracji. A jednak zmiany są konieczne. Jak to się mówi w Polsce – nie można wylać dziecka z kąpielą. Wśród migrantów, także tych nielegalnych, są osoby, którym rzeczywiście trzeba pomóc, ale obawiam się, że stanowią one mniejszość. Zdecydowana większość to migranci ekonomiczni, którzy wyjeżdżają ze swojego kraju z powodów finansowych. Azyl dotyczy osób, które są prześladowane. W przypadku imigrantów państwa powinny dokładnie kontrolować, kto jest do nich zapraszany lub komu wydaje się wizy. Pamiętamy przecież czasy rządów PiS, kiedy wydano ponad 300 tysięcy wiz dla obywateli państw takich jak Irak czy Afganistan. Wynikało to z realnych potrzeb rynku pracy, ale działania służb konsularnych były często pobieżne. Przyszedł mi na myśl przykład sędziego Schmidta, który otrzymał azyl na Białorusi. Wszystko wskazuje na to, że przez pewien czas współpracował z białoruskim wywiadem, więc jego obecność na Białorusi nie jest przypadkowa. W Polsce groziło mu aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa. Podobnych przypadków ucieczek jest więcej – to znana metoda działania. Widzimy to także dziś, gdy w Polsce aktywne są rosyjskie siatki agenturalne, sabotażowe i dywersyjne. W sytuacji zagrożenia aresztowaniem ich członkowie próbują zniknąć z kraju. To element strategii rosyjskich służb – i nie tylko rosyjskich. Różnica między takimi osobami a innymi uciekinierami jest zasadnicza. Uciekinier starający się o ochronę w Polsce podlega bardzo skrupulatnemu sprawdzeniu przez Urząd do Spraw Cudzoziemców – na tyle skrupulatnemu, na ile pozwalają warunki. Trudności pojawiają się w przypadku krajów odległych kulturowo lub takich, w których nie mamy placówek dyplomatycznych. Na przykład w Somalii Polska nie ma ambasady, a mimo to trafiają do nas osoby z tego kraju. Wtedy korzystamy z pomocy innych państw europejskich.
Szukasz nowego domu, inwestycji, stylu życia? Z Agentem HMTV to proste! @PatrickNey
Współpraca służb konsularnych w Europie jest bardzo rozbudowana. Jeśli jakiś kraj nie ma przedstawicielstwa w danym państwie, korzysta z pomocy państwa, które tam działa – na przykład Francji, która ma ambasady i konsulaty niemal we wszystkich krajach Sahelu. Francuzi dysponują więc doskonałym rozeznaniem. Podobnie jest z innymi państwami, które dzielą się wiedzą z tymi, które nie mają tam swoich placówek. Wymiana informacji jest intensywna, ale z tego powodu decyzje często wymagają czasu – biurokracja działa wolno i trzeba się z tym liczyć. Różnice w traktowaniu osób przybywających do Europy wynikają z ich statusu. Jeśli ktoś ucieka z obszaru objętego wojną, naturalnym jest, że otrzyma ochronę. Jednak państwa UE korzystają również z zasad konwencji dublińskiej, zgodnie z którą cudzoziemców niemających podstaw do pobytu można odesłać do tzw. bezpiecznego państwa trzeciego. W praktyce są to kraje leżące na szlaku migracyjnym – takie jak Polska. Jest to źródłem poważnych kontrowersji.
Obawiam się, że te napięcia mogą w przyszłości – za kilka lat – doprowadzić do głębokiego kryzysu, a nawet rozpadu Unii Europejskiej. Opór społeczny w krajach takich jak Polska czy Węgry jest bardzo silny, a rządy będą musiały uwzględniać wolę obywateli. W rezultacie albo porozumienia migracyjne upadną, albo Unia zacznie pękać pod presją sprzecznych interesów. I tego najbardziej się obawiam.