TERREG
Czym jest TERREG i czy unijna regulacja może oznaczać cenzurę prewencyjną Internetu?
Unijna regulacja dotycząca treści terrorystycznych – TERREG, ma określić sposób działania i odpowiedzialność za treści o charakterze terrorystycznym w Internecie. Zwolennicy regulacji podnoszą m.in. bulwersujący przebieg niedawnego zamachu w Nowej Zelandii. Pierwsze głosowanie nad nią odbyło się 8 kwietnia. Niezależni twórcy i platformy agregujące treści, tak jak w przypadku dyrektywy o prawach autorskich, dopatrują się w TERREG próby cenzury Internetu. Z kolei część ekspertów, jak prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego, podkreślają, że następstwem regulacji może być monopolizacja rynku przez medialnych gigantów. Całodobowe monitorowanie treści na platformach internetowych wiąże się bowiem z olbrzymimi kosztami, którym podołają jedynie najwięksi.
Głosowanie w cieniu tragedii
W poniedziałek 8 kwietnia w Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego przegłosowano regulację TERREG. Stosunek głosów wyniósł: 35 za, 1 przeciw. Osiem osób wstrzymało się od oddania głosu. Teraz TERREG trafi pod głosowanie na posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego. Głosowanie nad TERREG miało miejsce zaledwie miesiąc po ataku terrorystycznym w Nowej Zelandii. Przypomnijmy – terrorysta zamordował kilkadziesiąt osób w meczecie, a przebieg zamachu transmitował na żywo za pośrednictwem mediów społecznościowych (Facebooka). Platforma Marka Zuckerberga nagranie usunęła dopiero kilkanaście minut po zgłoszeniu. Zamach i jego przebieg zszokowały ludzi na całym świecie i dały podstawy do forsowania nowych regulacji dot. Internetu. – Coś, co jeszcze 10 lat temu wydawało się co najwyżej fabułą powieści science-fiction, teraz stało się rzeczywistością w Nowej Zelandii. Aby tego dokonać, nie musiał włamywać się do systemu nadajników lokalnej telewizji. Skorzystał z tanich i powszechnie dostępnych urządzeń i usług – kamerki sportowej oraz funkcji streamingu na żywo na Facebooku. (…) Portal nie wykrył streamu (transmisja na żywo – red.), na którym giną modlący się ludzie, chociaż wydaje miliony dolarów na blokowanie treści terrorystycznych. Administracja Facebooka dowiedziała się o incydencie dopiero od nowozelandzkiej policji – już po fakcie. Pojedyncze morderstwa i gwałty były streamowane na Facebooku już wcześniej. Po raz pierwszy jednak portal społecznościowy został wykorzystany w czynie terrorystycznym, zamachu na tak dużą skalę. (…) Portal walczy z tym od co najmniej dwóch lat. Jak widać, wciąż nieskutecznie. Trudno stwierdzić, dlaczego jeszcze mu się nie udało – ocenił zajście red. Bolesław Breczko z portalu Wirtualna Polska. Jak zauważył Breczko, Facebookowi nie pomogły algorytmy, które mają wyłapywać treści terrorystyczne, ani tysiące pracowników. Najbardziej przerażająca pozostaje jednak myśl, że zamachowiec z Nowej Zelandii może doczekać się naśladowców, żądnych „sławy”. Już dzisiaj autorzy tzw. „pato-streamów” (publikujący transmisje np. z libacji alkoholowych, czy przemocy rodzinnej) cieszą się w niektórych środowiskach mianem „celebrytów”. Zbrodniarze, którzy na żywo będą zabijać swoich przeciwników – np. politycznych – są zaledwie krok dalej. Po nowozelandzkim szoku nietrudno było przewidzieć wynik głosowania nad TERREG. Największym orędownikiem regulacji jest komisarz ds. unii bezpieczeństwa Julian King (Wielka Brytania), który podnosił problem łatwego dostępu do treści terrorystycznych.
Zagrożenia dla wolności słowa?
Przegłosowana w poniedziałek regulacja ma jednak swoich zagorzałych przeciwników. Wśród nich przede wszystkim platformy społecznościowe i twórców, którzy obawiają się ingerencji w wolność słowa. TERREG ma bowiem zobligować platformy społecznościowe (jak również inne portale), do kasowania materiałów (artykuły, komentarze, zdjęcia czy filmy) poniżej godziny od momentu zgłoszenia, że zawierają one treści terrorystyczne. Ponadto platformy mają zapobiec próbom zamieszczania takich materiałów – m.in. za pomocą specjalnych filtrów i algorytmów. W praktyce oznacza to niewyobrażalne nakłady środków. Jak bowiem pokazała sytuacja z Facebookiem i zamachem w Nowej Zelandii, nawet najwięksi gracze, wykładający olbrzymie pieniądze na filtrowanie treści, nie byli w stanie zapobiec skandalowi z relacji na żywo z morderstwa. A przewidywane kary za niedostosowanie się do przepisów są dotkliwe, bo do 4 proc. rocznego dochodu. Mając nad sobą wizję tak potężnych kar, takie platformy jak Facebook, Twitter czy Google (YouTube) mogą zdecydować się na „cenzurę prewencyjną” i ograniczyć dostęp do swoich usług. Posiadające miliony użytkowników, zamieszczających dziennie nawet kilka materiałów i mające tylko godzinę na weryfikację zgłoszeń platformy, po prostu nie będą chciały ryzykować. Twórcy, którzy oparli swój model biznesowy na platformach internetowych i wpływach z reklam, od dawna narzekają na wybiórczość przy promocji ich materiałów. Teraz obawiają się, że nowe regulacje pozwolą ich konkurencji czy przeciwnikom, skutecznie blokować, czy nawet wykluczyć ich z platform społecznościowych. Która bowiem platforma będzie ryzykować miliardy dolarów, by w ciągu godziny sprawdzić, czy niszowy twórca faktycznie – zgodnie z treścią zgłoszenia – złamał regulację?
Europosłów przed przyjmowaniem TERREG ostrzegli już m.in. szef Wikipedii Jimmy Wales czy Brian Behlendorf z Linux Foundation. „Obawy podziela także Julia Reda z niemieckiej Partii Piratów, która była jedną z najgłośniejszych przeciwniczek dyrektywy o ochronie praw autorskich, czyli tzw. „ACTA 2”. Reda sugeruje, że małe strony internetowe, które nie dadzą rady własnymi siłami kontrolować i monitorować treści na swoich stronach, zamkną je i założą grupę lub fanpage na Facebooku. To z kolei doprowadzi do powstania internetowych monopoli. (…) Według Redy właściciele stron internetowych będą musieli wybrać: czy chcą być „w pracy” 24 godziny na dobę, czy automatycznie blokować zgłoszone treści bez sprawdzania ich. Europosłanka wieszczy, że po wprowadzeniu przepisu mówiącego o nakazie usuwania treści terrorystycznych w ciągu godziny z Internetu znikną małe strony, a pozostaną tylko giganci i strony firmowe” – podkreśla red. Breczko z Wirtualnej Polski.
Szybkie głosowanie?
Natalia Mileszyk z Centrum Cyfrowego w rozmowie z radiem TOK FM zauważyła, że TERREG może zostać przegłosowane jeszcze w tej kadencji Parlamentu Europejskiego – przed końcem maja. Mileszyk zwróciła też uwagę na kwestie definicji treści terrorystycznych. – Komisja Europejska odpowiada na nie bardzo mgliście. Kontrowersyjna jest też ta jedna godzina. Duże platformy, jak Facebook, pewnie sobie poradzą, gorzej z mniejszymi – twierdzi ekspertka Centrum Cyfrowego. – Platformy będą ostrożne i będą usuwać podejrzane treści, żeby nie płacić. Pytanie, co z użytkownikami, których treści zostaną zablokowane? Jaki będzie mechanizm odwołania się od takiej decyzji? Mechanizm kontroli treści, bez nadzoru sądowego, tworzy furtkę do nadużyć, nawet ze strony politycznej. To skomplikowany problem, a rozwiązanie proponowane przez Komisję Europejską to prywatyzacja egzekucji prawa. Władze nie wiedzą, jak reagować w takich sytuacjach i przerzucają odpowiedzialność na platformę internetową – dodała Mileszyk.