Adaptacja do nowych warunków
Rynek usług w dobie koronawirusa zmienił się z dnia na dzień. Sytuacja jest nie tylko bardzo dynamiczna, ale też mocno zależna od naszej metody interakcji z klientem. Cierpią ci, których modele biznesowe zakładały bezpośrednią fizyczną interakcję z użytkownikiem. Mowa tutaj np. o branży kosmetycznej, fryzjerskiej, fitness, ale także restauracjach i pubach, wszystkich, które nie mogą świadczyć obecnie swoich usług. Obronną ręką wychodzą na razie jeszcze biznesy online.
Adaptacja do nowych warunków
Ograniczenie wychodzenia z domu powoduje, że adaptujemy się do niespodziewanej sytuacji, wyrabiając nowe zachowania konsumenckie. Okazuje się, że można dużo spraw rozwiązywać z domu. Lepiej radzą sobie obecnie biznesy, które właśnie potrafią się przystosować do nowych warunków. Dobrym przykładem jest branża gastronomiczna, która nagle została odcięta od podstawowego źródła dochodu. W przeciwieństwie jednak do wspomnianych wcześniej branż, ma ona plan B w postaci uruchomienia dowozu posiłków. W podobnej sytuacji jest wiele innych biznesów. Przeniesienie się jednak do sieci wymaga wielu nowych kompetencji, które nie wszyscy posiadają. Sklep stacjonarny uruchamiający sprzedaż wysyłkową nagle nie konkuruje bowiem tylko z okolicznym biznesami, ale z biznesami z całego kraju lub nawet zagranicy.
Co z dostawami?
Jest branża, która ma teraz bardzo duże szanse rozwojowe. O ile transport ludzi przeżywa obecnie olbrzymie problemy, o tyle transport towarów w sytuacji ograniczania interakcji ma się bardzo dobrze. Szczególnie popularne stają się rozwiązania umożliwiające niewpuszczanie kurierów do domów, tylko odbiór w punktach. Można się spodziewać, że popyt na usługi kurierskie w pewien sposób amortyzuje problem branży taksówkarskiej. Tego typu transfery pracowników mogą być dość charakterystyczne dla najbliższych tygodni. Można czekać na postoju na klienta i wieźć go na dobrej marży, ale może lepiej wozić paczki, ale jednak jeździć przez większość czasu?
Kto zyskuje?
Kwestia ograniczania kontaktów międzyludzkich powoduje, że coraz więcej rzeczy staramy się rozwiązywać zdalnie. Niestety infolinie przeniesione na home office nie zawsze mają swoją pełną wydajność, ale czekanie na odpowiedź to często i tak jedyne wyjście. Z powodu większej ilości czasu coraz więcej spraw jesteśmy w stanie rozwiązywać z własnej kanapy. Dobrym przykładem jest branża kantorów internetowych. Zyskuje ona na dwóch nowych tendencjach. Po pierwsze jest to niechęć do wychodzenia z domu, co powoduje, że standardowe kantory czy placówki bankowe nie są atrakcyjne. Po drugie jest to odchodzenie od gotówki. Więcej rzeczy kupujemy zdalnie, znikają opcje zapłaty gotówką przy odbiorze, a w sklepach stacjonarnych jest wyraźne wskazanie na płatności kartą. Jest to dobry sposób minimalizacji kontaktu sprzedawcy z kupującym. Okazuje się, że coś, czego nie można było dokonać w ramach eliminowania gotówki latami starań, teraz dzieje się niemal samo. To samo, co pomaga teraz branży kantorów internetowych, pomaga też innym dostawcom usług finansowych, jak np. agregatorom płatności czy firmom rozliczającym płatności kartowe.
Dobry moment dla kantorów internetowych
Branży wymiany walut pomagają oczywiście jeszcze inne czynniki. Jest to zwiększona zmienność na walutach, która uświadamia ludziom, że jest różnica, w jakiej walucie trzymają środki i nie warto zawsze odkładać wymiany na ostatnią chwilę. Po drugie, widząc tak duże zmiany, zaczynamy sprawdzać, czy wymiana walut naprawdę musi być aż taka droga. Suma tych wszystkich czynników powoduje, że kantory internetowe, m.in Walutomat.pl, przeżywają oblężenie nowych użytkowników. Okazuje się, że nawet bez wyjazdów zagranicznych, które są obecnie wstrzymane, ta branża ma bardzo duży potencjał wzrostu. Są to setki tysięcy klientów, którzy w dalszym ciągu spłacają kredyty walutowe, głównie we frankach. Pomimo tego, że najpopularniejsze kredyty frankowe swój szczyt popularności mają już kilkanaście lat za sobą, wciąż pozostało w nich często drugie tyle do spłaty. Biznesy również mimo ograniczeń nie przestają importować towarów ani eksportować produktów. Dodatkowo uaktywnia się grupa użytkowników widzących dla siebie szansę na dodatkowy zarobek na handlu walutą. Taka aktywność wymaga oczywiście szczególnych cech i umiejętności, ale wysoka zmienność zachęciła wiele osób, by spróbowały swoich sił.
Co będzie dalej?
Warto zwrócić uwagę, że o ile teraz mamy sporo branż, które pomimo trudnej sytuacji uzyskują wyniki lepsze niż w standardowych warunkach, nie musi być tak samo w kolejnych miesiącach. Spowolnienie w gospodarce spowodowane zawieszeniem niektórych działalności gospodarczych szybciej lub później sprawi, że jako społeczeństwo będziemy mieć mniej pieniędzy do wydawania. W rezultacie w negatywnym scenariuszu za jakiś czas nie będziemy analizować branż, które zyskały i tych które straciły, a ile kto stracił. Kryzys roku 2008, ze względu na swoją specyfikę i to gdzie się wówczas jako kraj znajdowaliśmy, obszedł się z Polską wyjątkowo łagodnie. Zobaczymy, jak będzie teraz.
Maciej Przygórzewski – główny ekspert walutowy Walutomat.pl