Indyjski wywiad jak Camorra
Zachodni partnerzy Indii – od USA po Kanadę, Wielką Brytanię i Australię – balansują na cienkiej linie między stale rosnącą współpracą strategiczną z New Delhi a serią zarzutów o tolerowanie presji służb indyjskich wobec części diaspory sikhijskiej – w tym zlecania zabójstw na terenie państw sojuszniczych.

Magda Groń
Zachodnie państwa wypracowują wobec Indii praktykę „twarde sądy – miękkie sojusze”: bezkompromisowo prowadzą sprawy karne przeciwko „agentom” indyjskich służb działających na ich terytorium, a jednocześnie utrzymują i pogłębiają strategiczne partnerstwo z New Delhi. Aby ten model się utrzymał, Indie będą musiały w ograniczonym zakresie skodyfikować uprawnienia i nadzór nad służbami – inaczej kolejne kryzysy będą coraz kosztowniejsze politycznie.
Tymczasem w zagranicznych mediach pojawia się coraz więcej informacji o „modus operandi” międzynarodowych operacji indyjskiego wywiadu prowadzonych „bez zezwolenia” na terenie państw sojuszniczych. Oczywiście władze Indii konsekwentnie odrzucają tezy o m.in. „państwowych” zleceniach zabójstw, ale zadeklarowały, że będą badać „oskarżenia” zachodnich partnerów. I choć od dwóch lat napięcia stale narastają, to Indie deklarują, że nie zamierzają rezygnować z aktywnej „obrony” przed działalnością organizacji, które oficjalnie uznawane są w Indiach za terrorystyczne. Przypomnijmy, że kraj ten jest dziś najludniejszy na świecie – z wynikiem ok. 1,45 mld przegonił już nawet Chiny. Boryka się także z szeregiem wewnętrznych problemów – w tym ubóstwem własnych obywateli.
USA: zlecenie zabójstwa
W USA najbardziej znaną i krytykowaną operacją indyjskich służb w ostatnich latach jest sprawa Nikhila Gupty, która ma się rozpocząć w nowojorskim sądzie w listopadzie br.
Jak podaje Departament Sprawiedliwości USA, w listopadzie 2023 r. prokuratura w Nowym Jorku ujawniła akt oskarżenia wobec obywatela Indii Nikhila Gupty, oskarżonego o „usiłowanie morderstwa na zlecenie”. Według komunikatów prokuratury i relacji głównych redakcji chodziło o plan zabójstwa – na terenie USA – prawnika i działacza sikhijskiego Gurpatwanta Singha Pannuna (będącego obywatelem USA).
W czerwcu 2024 r. Nikhil Gupta został zatrzymany w Czechach i ekstradowany do USA. Nie przyznał się do winy. W październiku 2024 r. Amerykanie poszerzyli sprawę, zarzucając udział w kierowaniu spiskiem pracownikowi indyjskiego rządu, Vikashowi Yadavowi. To właśnie on miał zlecić organizację zabójstwa znanego prawnika.
Równolegle ze śledztwem Waszyngton prowadził rozmowy z powołanym w Delhi zespołem rządowym – komunikaty Departamentu Stanu mówiły o „produktywnych” kontaktach i deklarowanej przez Indie chęci wyjaśnienia sprawy.
Z perspektywy standardów dowodowych to precedens. Po pierwsze, atrybucja nie opiera się na anonimowych przeciekach, ale na jawnych dokumentach sądowych i zeznaniach funkcjonariuszy. Po drugie, USA rozdzieliły twardą ścieżkę karną od miękkiej dyplomacji, unikając publicznej eskalacji problemu. Po trzecie, spór nie dotyczy celów strategicznych – w tym ograniczania zagrożeń terrorystycznych – lecz metod uznawanych na Zachodzie za „transnational repression”, czyli opresyjne działania służb wobec osób przebywających pod jurysdykcją innego państwa.
W Co Nie Warto Inwestować W 2025?
Kanada: oziębły stosunek
W Kanadzie afera z indyjskimi służbami w tle wybuchła w 2023 r., gdy zastrzelono tam sikhijskiego działacza Hardeepa Singha Nijjara. W maju 2024 r. federalna policja RCMP (Kanadyjska Królewska Policja Konna) ogłosiła aresztowanie trzech obywateli Indii, którym postawiono zarzuty morderstwa oraz spisku, i poinformowała, że bada ich prawdopodobne powiązania z rządem w New Delhi. W wyniku zdarzenia doszło do wydaleń dyplomatów po obu stronach i do zamrożenia części dialogu handlowego. Taka sytuacja trwała aż do politycznego „resetu” w czerwcu 2025 r., gdy premierzy Mark Carney i Narendra Modi zgodzili się wznowić negocjacje i przywrócić ambasadorów.
Indie stanowczo odrzuciły kanadyjskie sugestie, wzywając Ottawę do przedstawienia pełnego materiału dowodowego. W praktyce ciężar sprawy w Kanadzie – inaczej niż w USA – w większym stopniu spoczął na służbach i dyplomacji niż na sądzie, co utrudniało szybkie „domknięcie” debaty publicznej i wywołało tarcia w ramach Five Eyes – sojuszu wywiadowczego pięciu państw tzw. anglosfery: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii (łączy je stała, bardzo głęboka współpraca służb, przede wszystkim w zakresie wywiadu sygnałowego, czyli przechwytywania i analizy komunikacji oraz innych emisji elektronicznych).
Wielka Brytania: „threat to life”
W Zjednoczonym Królestwie w związku z działaniami indyjskich służb policja i rząd sięgnęły po narzędzie znane jako „Osman warnings”, czyli ostrzeżenia o zagrożeniu życia („threat to life”). To formalna procedura: jeśli istnieje wiarygodna informacja o realnym ryzyku śmierci, a dowodów nie starcza jeszcze do zatrzymania sprawcy, osoby zagrożone dostają oficjalne ostrzeżenia oraz ochronę.
Media odnotowały, że takie pisma otrzymywali m.in. aktywiści sikhijscy na początku 2024 r. Brytyjskie media szeroko opisywały sprawy, w których Londyn sygnalizował New Delhi obawy o bezpieczeństwo części diaspory – starając się jednocześnie nie eskalować sporu z rządem Indii ponad konieczność.
Australia: gniazdo szpiegów
W Australii stacja telewizyjna ABC wskazywała, że ASIO (Australian Security Intelligence Organisation), czyli australijski kontrwywiad i służba bezpieczeństwa wewnętrznego, zneutralizowały w 2020 r. indyjskie „gniazdo szpiegów”. Opisywano m.in. działania mające na celu pozyskiwanie wrażliwych technologii, monitorowanie lokalnej diaspory, ale także próbę budowania wpływów politycznych. Canberra, zgodnie z utrwaloną praktyką, nie potwierdziła oficjalnie oskarżeń wobec rządu Indii – poprzestano na nieoficjalnych informacjach medialnych.
Dla władz i kontrwywiadu tego kraju to stały dylemat: jak odstraszać i edukować opinię publiczną, nie zamykając kanałów współpracy w ramach Quad – nieformalnego formatu współpracy USA–Indie–Japonia–Australia, mającego na celu utrzymanie bezpieczeństwa Indo-Pacyfiku.
Architektura indyjskich służb
Na tych przykładach najlepiej widać, jak zbudowana jest architektura indyjskich służb – w tym „RAW”, czyli cywilnego wywiadu zagranicznego, który został utworzony w 1968 r. i jest odpowiedzialny za rozpoznanie poza terytorium kraju. Strukturalnie: „IB” zajmuje się bezpieczeństwem wewnętrznym i kontrwywiadem; „NTRO” to ramię techniczne – od nasłuchu sygnałów po rozpoznanie elektroniczne; a „DIA” skupia rozpoznanie wojskowe. To klasyczny podział „na zewnątrz” i „do środka”, z kanałem technicznym i komponentem obronnym.
Problem w tym, że – w przeciwieństwie do wielu demokracji – Indie nie mają jednej, kompleksowej ustawy określającej uprawnienia RAW/IB. W tym kraju co kilka lat wraca poselski projekt Intelligence Services (Powers and Regulation) Bill, ostatnio w 2019 i 2024 r., który ma kodyfikować zasady działania i kontrolę nad służbami. Sam projekt można przejrzeć w bazie parlamentu, a analizy think tanków od lat podkreślają, że brak twardej podstawy prawnej ułatwia elastyczność operacyjną, ale komplikuje rozmowy z partnerami, gdy na stole negocjacyjnym co rusz lądują sprawy karne dotyczące działalności agentów poza terytorium Indii.
W tle toczy się jeszcze jedna światowa gra technologiczna. Indyjskie NTRO rozwija zdolności SIGINT/TECHINT – w skrócie: nasłuch i analiza sygnałów oraz technologii – a Indie budują własne sensory. Symbolem tej ambicji jest EMISAT, czyli indyjski satelita rozpoznania emisji elektromagnetycznych (ELINT), wyniesiony w 2019 r. rakietą PSLV-C45. Satelitę osadzono na orbicie polarnej, a towarzyszące ładunki pokazały nowe możliwości rakiety. Dla New Delhi to krok w stronę uniezależnienia się od m.in. USA w krytycznych komponentach rozpoznania.
W otwartych źródłach badacze wielokrotnie pisali też o SIGINT Seniors Pacific (SSPAC) – wielostronnym forum wymiany sygnałowej pod egidą USA, które, według doniesień opartych na informacjach z archiwum ujawnionego przez Edwarda Snowdena, miało obejmować również Indie.
Metody indyjskiego wywiadu, jakie przewijają się w śledztwach i publikacjach, są dość spójne. Najbardziej „ludzki” wymiar to wywiad osobowy prowadzony w diasporze – praca na źródłach, liderach opinii, węzłach finansowania, stykach z mediami i polityką. Gdy rodzi się wiarygodna groźba, służby zachodnie uruchamiają obowiązek ostrzegania: w USA to tzw. „duty to warn”, zapisany w dyrektywie ICD-191 Dyrektora Wywiadu Narodowego, a w Wielkiej Brytanii – wspomniane „Osman warnings”. W Wielkiej Brytanii to już niemal codzienna praktyka: w latach 2019–2023 brytyjska Metropolitan Police wydała dziesiątki, a nawet setki ostrzeżeń rocznie.
Drugi wymiar to już działania zakonspirowanych szpiegów, niczym z czasów zimnej wojny: amerykańskie akta w sprawie Nikhila Gupty opisują szczegółowo konstrukcję „murder-for-hire” z udziałem wykonawców, pośredników i funkcjonariuszy pod przykryciem – to reputacyjnie o wiele ryzykowniejsze niż scentralizowane, nadzorowane operacje wywiadowcze.
New Delhi utrzymuje, że nie zleca zabójstw ani represji za granicą. Jednocześnie – co podkreślały amerykańskie komunikaty – zobowiązało się zbadać materiały przekazane przez USA w sprawie udaremnionego zamachu. W relacjach z Kanadą ton był twardszy, co odzwierciedla polityczne napięcia w Ottawie i długą historię sporów wokół ruchu Khalistan.
W tle pozostaje spór o język: dla Indii to „aktywna obrona” przed ekstremizmem, dla Zachodu – przekroczenie granicy między legalnym rozpoznaniem a transnarodową represją.
W Europie kontynentalnej najgłośniejsze udokumentowane sprawy dotyczyły wcześniejszych lat i były opisywane w kontekście Niemiec. To jednak nie dowodzi braku aktywności – widoczny jest jedynie wskaźnik priorytetów operacyjnych i mniejszej skali miejscowej diaspory. Z polskiego punktu widzenia kluczowe pozostaje śledzenie sygnałów od partnerów „Five Eyes”, monitorowanie wektorów przenikania przez państwa o liczniejszych społecznościach sikhijskich oraz gotowość do szybkiej wymiany informacji.