|

Gospodarcze targi wokół porozumienia pokojowego

Z ujawnionych wstępnych zapisów porozumienia pokojowego można już odczytać, kto będzie jego gospodarczym beneficjentem.

Pierwsze przecieki na temat kształtu porozumienia mającego zakończyć trwającą od 2022 r. wojnę wywołały lawinę komentarzy. I choć nie wiadomo jeszcze do końca, czy przedmiotem powszechnej dyskusji są autentyczne dokumenty, można na podstawie samych reakcji poszczególnych polityków wyciągnąć pewne daleko idące wnioski. Prezydent Zełenski nie zwracałby się z orędziem do swojego narodu, ani też liderzy europejscy nie organizowaliby pospiesznie spotkania we własnym gronie, gdyby przecieki nie zawierały sporej dawki prawdziwych informacji.

Amerykanie z ręką na pulsie

W przeciwieństwie do Ukrainy czy Europy, po stronie amerykańskiej i rosyjskiej panuje wciąż względny spokój. Państwa te nie muszą działać w popłochu, ponieważ od wielu miesięcy wypracowywały treść porozumienia, zabezpieczając przy tym interesy swojego biznesu.

Uwagę zwraca przede wszystkim fakt, że Stany Zjednoczone chcą utrzymać swój status głównego dostawcy surowców dla Europy, wypierając ostatecznie z tej roli Federację Rosyjską. Ukraina ma mieć zakaz wstępu do NATO, ale na niwie gospodarczej ma zostać wcielona do struktur budowanego europejskiego superpaństwa. Rosja będzie zapewne próbowała odzyskać przynajmniej część dawnego udziału w europejskim rynku, ale mając na drodze Ukrainę i Polskę pozostanie jej głównie realizacja projektów w stylu Nord Stream.

Zgodnie z projektem porozumienia Rosja ma zostać ponownie zintegrowana ze światową gospodarką, lecz ma się to wydarzyć stopniowo. Oznacza to, że Amerykanie będą w stanie dopuszczać Rosjan do powrotu do europejskich rynków w takim tempie, w jakim uznają to za bezpieczne dla swoich interesów. Należy pamiętać, iż w świetle osiągniętego w lipcu br. porozumienia handlowego między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską wspólnota zgodziła się na zakup gazu skroplonego (LNG) o wartości około 750 mld dol. do 2028 r. Gdyby więc nawet z Rosji zdjęto wszelkie sankcje już teraz, i tak miałaby znaczny problem ze znalezieniem nabywców.

Twierdzi się na ogół, że w świetle rysującego się coraz wyraźniej porozumienia Stany Zjednoczone wycofują się „rakiem” z Ukrainy i Europy. Bardziej zasadne wydaje się jednak stwierdzenie, że Amerykanie czynią na rzecz Rosji pewne ustępstwa, ponieważ chcą zyskać jej przychylność w kontekście dużo ważniejszej rywalizacji z Chinami. Rosja miałaby zostać ponownie przywrócona do grupy G8 oraz nawiązać długoterminową współpracę z USA w dziedzinie zasobów naturalnych, sztucznej inteligencji, centrów danych oraz rzadkich metali ziem rzadkich w Arktyce. Na chwilę obecną Stany Zjednoczone nie potrzebują absolutnie nic, co produkuje Rosja, ponieważ są w stanie nabyć to samo w innych krajach. Propozycja skierowana w stronę Moskwy pokazuje jednak, że Waszyngton chciałby ocieplić nieco wzajemne relacje i stworzyć przeciwwagę dla jednostronnego uzależnienia Rosji od Chin.

Niezwykle wymowna jest także ta część planu porozumienia, która traktuje o wykorzystaniu zamrożonych rosyjskich aktywów do celów rekonstrukcji Ukrainy. Stany Zjednoczone zastrzegły sobie 50 proc. zysków z przedsięwzięć opiewających na kwotę 100 mld dol. Dodatkowe 100 mld dol. miałaby wyasygnować Europa, a resztę środki wyasygnowane wspólnie przez USA i Rosję przeznaczone jednak do oddzielnego funduszu.



Surowce i „latarnia kapitalizmu”

Na specjalną uwagę zasługuje bez wątpienia zapis na temat „wysiłków w zakresie wydobycia zasobów mineralnych”. Donald Trump już w pierwszych dniach po objęciu urzędu podjął starania na rzecz zawarcia tzw. „umowy mineralnej”, która poprzez oddanie ukraińskich zasobów podziemnych Amerykanom stanowiłaby rodzaj rekompensaty za wsparcie finansowe i militarne udzielone od początku konfliktu. Mimo iż kwestia ta została ujęta w jednym z dalszych punktów, stanowi jeden z bardziej istotnych elementów całego porozumienia.

Mający zostać utworzony Fundusz Rozwoju Ukrainy, osobny od istniejącego już Funduszu Odbudowy Ukrainy, podejmie działania na rzecz inwestycji w najnowocześniejsze technologie. Prezes firmy inwestycyjnej BlackRock Larry Fink już w ubiegłym roku obiecywał, że Ukraina stanie się „latarnią kapitalizmu”. Można jednak szczerze powątpiewać w to, czy plan ten zostanie zrealizowany. Z pewnością podjęte zostaną działania na rzecz odbudowy infrastruktury transportowej, gazowej i energetycznej oraz podniesienia z morza gruzów najbardziej zniszczonych miast i wsi. Status Ukrainy jako państwa rozdartego między wpływy amerykańskie i rosyjskie nie wróży jednak zbyt wielkiego sukcesu dla zaawansowanych inwestycji w nowe technologie.

Dla Stanów Zjednoczonych niemożność spełnienia obietnicy obsypania Ukrainy deszczem inwestycji nie będzie się jednak przedstawiała jako tragedia. Ów punkt stanowi wszak głównie rodzaj zachęty dla Ukrainy, aby dostrzegła w zawartym porozumieniu choćby minimalną korzyść własną.

Mimo iż samo porozumienie zostało wstępnie opracowane bez udziału Unii Europejskiej, nie sposób nie zauważyć pewnych oczywistych korzyści, które mogłaby dzięki niemu odnieść. Przystąpienie Ukrainy do struktur unijnych musiałoby się wszak dokonać szybciej niż dotychczas zakładano, gdyż realizacja tego postulatu byłaby postrzegana jako wypełnienie zobowiązań pokojowych i istotna gwarancja bezpieczeństwa dla Kijowa.

Berlin i Bruksela od dłuższego czasu dążą do ukraińskiej akcesji, gdyż w oczywisty sposób zyskałyby na tym interesy europejskich podmiotów zaangażowanych kapitałowo w ukraińskiej branży rolnej i spożywczej. Utrzymywany od pierwszych miesięcy wojny preferencyjny dostęp Ukrainy do unijnych rynków zyskałby tym samym trwalszą podbudowę.



Polska na tarczy

Niestety oznacza to, że wielkim poszkodowanym całego porozumienia będzie Polska, w której interesie nigdy nie powinno być dopuszczenie do akcesji Ukrainy do Unii. Nasz wschodni sąsiad dał się do tej pory poznać jako wierny sługa polityki Berlina, co znacząco osłabi ewentualny sprzeciw polskiego rządu wobec procesu centralizacji władzy oraz wyniszczania europejskiego przemysłu i rolnictwa. Wśród najbardziej poszkodowanych całym procesem integracji Ukrainy ze strukturami unijnymi będą więc nie tylko rolnicy czy branża transportowa jak do tej pory, ale wszyscy polscy przedsiębiorcy i obywatele. Zrujnowana i zdesperowana Ukraina będzie w Unii Europejskiej czynnikiem wspierającym najbardziej szkodliwe tendencje.

Na mocy specjalnego międzynarodowego porozumienia zawartego jeszcze latem 2022 r. na konferencji w Lugano Polsce przyznano do odbudowy region Doniecka. Porozumienie to będzie musiało zostać poważnie zrewidowane, choć nie wydaje się, aby naszemu krajowi przydzielono szczególnie atrakcyjny region. Przebieg rozmów na temat Ukrainy w ciągu ostatnich miesięcy pokazał bowiem, że Polska została bezprzykładnie zmarginalizowana i pominięta przy podejmowaniu najważniejszych decyzji. Rządzący od samego początku konfliktu nie potrafili odpowiednio wykorzystać podstawowych atutów, takich jak choćby udostępnianie Ukrainie swoich lotnisk, dróg czy portów, co przyniosło opłakane skutki. W efekcie Polska pojawia się w propozycji porozumienia kończącego konflikt jedynie jako miejsce stacjonowania sojuszniczego lotnictwa.

Donald Trump nie zakończył wojny – tak jak obiecał – w ciągu 24 godzin od inauguracji swojej prezydentury. Będzie musiał także włożyć jeszcze

Podobne wpisy