e-wydanie

11 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Wojna o handel – doniesienia z frontu

Przyznam się, że gdy przeglądam kolejne doniesienia w takich sprawach, jak podatek od handlu, podatek bankowy, czy program „Rodzina 500+”, odnoszę często wrażenie, jakbym śledził komunikaty z linii frontu – i to takiego, na którym znaczna część działań wojennych toczy się w głębokim podziemiu, skrzętnie skrywana przed wzrokiem korespondentów. Gdzieś tam, za kulisami, różne lobbies rozgrywają swoje interesy na linii biznes-władza, do nas zaś docierają okruchy, z których możemy (jeśli ktoś ma do tego cierpliwość) mozolnie sklejać jakąś większą całość.

Przykładowo, Polska Izba Handlu ruszyła z kampanią przeciw objęciu podatkiem obrotowym sieci franczyzowych, ponieważ uderzy to w polski handel – franczyzobiorców, którymi są przeważnie rodzimi drobni przedsiębiorcy. Na pozór to prawda. Tyle że jak niedawno napisałem, franczyzy i ajencje są atrapą prawdziwego polskiego handlu. Formalnie właścicielem „Żuczka” czy innej „Fasolki” jest Jan Kowalski, ale bardzo często w praktyce jego pozycja niewiele się różni od pozycji kierownika sklepu w sieci zintegrowanej. Podobny zakres obowiązków (ekspozycja towaru według narzuconego wzorca, obowiązkowe programy promocyjne, zatowarowanie, sprawozdawczość do centrali, a wszystko obciążone słonymi karami za niewypełnienie któregoś z zawartych w umowie obowiązków) i podobny zysk „na rękę”. Owszem, nie musi martwić się o dostawy, marketing i know-how, ale z rzeczywistym samodzielnym biznesem niewiele ma to wspólnego.

Źli prorocy
Kogo natomiast zrzesza Polska Izba Handlu? Rzut oka na stronę internetową mówi nam, że w przytłaczającej większości są to właśnie sieci franczyzowe, w dużym stopniu, mimo swojsko brzmiących nazw, należące do zagranicznego kapitału. Są tu różne sklepowe formaty – od dużych do małych. Znajdziemy wśród nich francuską Grupę Muszkieterów („Inter Marche”, „Bricomarche”), fundusz Mid Europa (m.in. „Żabka”, „Freshmarket”, „Kefirek”), portugalski Eurocash („ABC”, „Delikatesy Centrum”, „Lewiatan”, „Groszek”, „Eurosklep”, „Koliber”), chińską sieć dystrybucyjną „MaxTrade”, holenderski „SPAR”… Z polskich poważniejszych podmiotów franczyzowych mamy „Eden”, „Społem”, „Piotra i Pawła” oaz „Jabłuszko”. Krótko mówiąc – PIH jest organizacją lobbingową sieci franczyzowych (tak jak Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji lobbuje za największymi graczami sieci zintegrowanych), przy czym troska o interes „polskiego handlu” staje się w świetle powyższych danych cokolwiek problematyczna.
Warto ponadto zwrócić uwagę, że modele franczyzowe rozwijają również inne sieci – „Carrefour Express” (Carrefour), „Simply” (Auchan) itd. Mnie szczególnie wzruszyło oświadczenie francuskiego giganta E. Leclerc biadającego nad losem „rodzinnych przedsiębiorstw”. Oczywiście, swoje dokłada zrzeszająca największe podmioty zagraniczne Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Gdyby potraktować poważnie głosy zarówno sieci franczyzowych, jak i „zintegrowanych”, okazałoby się, że jakiekolwiek naruszenie obecnego status quo będzie skutkowało handlową apokalipsą – wszyscy zbankrutują i zostanie pustynia. Przypomnijmy sobie, jakimi konsekwencjami dla gospodarki straszono nas przy wprowadzaniu zakazu handlu w dni świąteczne.

Podatek zaboli
Słowem – wojna. POHiD już się odgraża, że będzie szukać sprawiedliwości w Brukseli. Natomiast PIH postuluje wprowadzenie dodatkowego progu podatkowego lub zwiększenie kwoty wolnej (a przypomnijmy, że jeszcze niedawno Izba domagała się całkowitego zwolnienia sieci franczyzowych od podatku handlowego). Ministerstwo Finansów póki co nie ujawnia projektu ustawy. Wedle stanu „na teraz” kwota wolna wynosić ma 1,5 mln zł obrotów miesięcznie, przy obrotach do 300 mln/mies – 0,7 proc. Nadwyżka przychodów powyżej 300 mln zł objęta ma być stawką 1,3 proc., plus jednolity podatek od obrotu w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy – 1,9 proc. Szczególnie to ostatnie zabolało wszystkich – i sieci „tradycyjne”, i te „franczyzowe”.
Generalnie, wiele będzie zależało od szczegółów pobierania podatku – tak, by Kowalski z „Żuczka” nie przekraczający kwoty wolnej nie został zmuszony do partycypowania w kosztach podatkowych całej sieci niewspółmiernie do uzyskiwanego obrotu. Nie zapominajmy też, że pułap 1,5 mln zabezpiecza przed wejściem w podatek niezrzeszonych mikroprzedsiębiorców, czyli tych, którzy do tej pory byli najbardziej poszkodowani patologiczną strukturą handlu w Polsce. Ja natomiast chciałbym poznać odpowiedź na pytanie – jakie podatki do tej pory płacili właściciele marek franczyzowych (nie wspomniany Kowalski, tylko właśnie sprzedawca „licencji”)? Niestety, takich zestawień brak, a szkoda. Ciekawe, czy nie okazałoby się, że „złote żniwa” i sute transfery za granicę dotyczą nie tylko sklepów wielkopowierzchniowych, lecz także należących do obcego kapitału sieci franczyzowych. Podejrzewam bowiem, że cała histeria na tle „ochrony drobnych przedsiębiorców” jest zwykłym PR-owskim mydleniem oczu w interesie potężnych grup kapitałowych, które tym biznesem kręcą.

Najnowsze