Prokuratorzy, jak mało która grupa zawodowa w Polsce, mogą liczyć na specjalne traktowanie. Własny system zabezpieczenia emerytalnego, kosmiczne jak na polskie warunki pensje. Wreszcie preferencyjne kredyty oraz pożyczki hipoteczne stwarzają życiowy start, o którym tylko pomarzyć mogą rzesze Polaków utrzymujących tę armię urzędników. Te benefity prawidłowo wykorzystane mogą stanowić skuteczne narzędzie kontroli nad śledczymi.
Większość młodych Polaków staje przed wyborem. Mogą mieszkać z rodzicami lub skoczyć na głębokie wody kredytu hipotecznego. Często muszą decydować się na kompromisy w postaci wyboru okolicy, w której zamieszkają czy powierzchni wymarzonego lokum. Tymczasem nie martwi się o to prokurator. Nie dość, że może liczyć na ciągłość zatrudnienia do samej emerytury, wysoką pensję kilkukrotnie przekraczającą średnią krajową, o której 60 proc. społeczeństwa nie słyszało, to może liczyć też na preferencyjne kredyty oraz pożyczki przeznaczane na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych. Mało kto zdaje sobie sprawę, że pożyczki udzielane prokuratorom przez Skarb Państwa mogą stanowić narzędzie do kontroli i sterowania. Tak jak mogą służyć do wynagradzania posłusznych i dyspozycyjnych, mogą stanowić formę kary oraz dyscyplinowania.
Walka o serca prokuratorów
Koalicja PO-PSL skutecznie kupiła przychylność polskich śledczych. Do 2008 roku prokuratorzy mogli korzystać z pożyczek mieszkaniowych udzielanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Sędziowie i prokuratorzy narzekali, że pożyczki te były mało korzystne i mało kto decydował się na tę formę wsparcia. W wypowiedziach z 2008 roku możemy znaleźć takie perełki, jak „niskie zarobki przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości nie dają szans na spłatę kredytów”, „miesięczna rata sięga połowy miesięcznych zarobków”. To zła sytuacja materialna prokuratorów i sędziów była oficjalną przyczyną zmiany przepisów prawnych. Nieoficjalnie wprowadzenie tego przywileju, niczym przywilejów prawnych polskiej szlachty, miało zapewnić przychylność wymiaru sprawiedliwości. Gorącym orędownikiem uruchomienia akcji pożyczkowej dla sędziów i prokuratorów był minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Zeszłotygodniowa publikacja oświadczeń majątkowych ujawniła, że sytuacja materialna prokuratorów nie była taka zła, jak ją przedstawiano. Rozwiązaniem tej zagadki może okazać się efekt wzrostu płac w budżetówce na „zielonej wyspie” lub systematyczne wciskanie opinii publicznej nieprawdy dotyczącej sytuacji materialnej prokuratorów i sędziów.
Sytuacja obecna
Dziś dzięki zmianom dokonanym przez rządy Donalda Tuska, z pożyczki na cele mieszkaniowe może skorzystać każdy prokurator. Pożyczki są udzielane na maksymalny okres 25 lat, ich oprocentowanie równe jest zaś wskaźnikowi inflacji. Trudno o bardziej preferencyjne źródło finansowania. Przy obecnych wskaźnikach makroekonomicznych sama marża banku wynosi więcej niż oprocentowanie pożyczki dla prokuratora. Ustawodawca nie kryje, że pożyczki te są elementem przywilejów finansowych związanych z pełnioną funkcją publiczną. Jak to jednak zwykle bywa, nie ma nic za darmo. Uzyskanie pomocy finansowej uzależnione jest od środków własnych. Należy dysponować co najmniej 10 proc. wkładem własnym. Przy średniej pensji rzędu 12-16 tys. złotych miesięcznie, uzbieranie 10 proc. na wkład własny nie stanowi wyzwania. Co więcej, prokurator ubiegający się o pożyczkę z prokuratury nie powinien w okresie ostatnich 5 lat poprzedzających złożenie wniosku o pożyczkę, korzystać ze zwrotnej lub bezzwrotnej pomocy na cele mieszkaniowe z funduszu świadczeń socjalnych. Prokurator chcący uzyskać pożyczkę musi złożyć odpowiedni wniosek do Prokuratora Generalnego, Szefa Prokuratury Regionalnej lub Prezesa IPN. Poza opisem planowanej inwestycji prokurator powinien dokładnie opisać swoją sytuację majątkową i rodzinną. Wnioski są rozpatrywane jedynie dwa razy w roku. Każdego kwietnia oraz października odpowiedni organ decyduje czy przyznać pożyczkę, czy też nie.
Przyznanie i wykorzystanie pożyczki
Prokurator może przeznaczyć kredyt na zakup mieszkania, jego remont, budowę domu, przebudowę i każdą inwestycję związaną z zaspokojeniem potrzeb mieszkaniowych. Część prokuratorów postanowiła dzięki pożyczce ze Skarbu Państwa uwolnić się od drogiego kredytu zaciągniętego na powszechnie dostępnym rynku finansowym. Niektórzy prokuratorzy wprost wskazują to w oświadczeniach majątkowych. Pamiętajmy, że oprocentowanie pożyczki ze Skarbu Państwa równe było inflacji. Był to świetny interes – biorąc tanią pożyczkę, spłacano drogi kredyt. Rekordziści brali po kilkaset tysięcy złotych. Nie każdy z nich zgłosił ewentualny dochód z tego tytułu w swoim zeznaniu podatkowym. Znane są przypadki wykorzystania tej instytucji w sposób sprzeczny z prawem, a na pewno z poczuciem sprawiedliwości. Przykładem jest sprawa prokuratora okręgowego z Pomorza, który wraz z żoną pożyczył 400 tys. złotych. Sęk w tym, że prokurator posiadał już mieszkanie, pożyczkę przeznaczył na zakup mieszkania, w którym zamieszka jego dziecko. Prokuratorzy po cichu przyznają, że zdarzają się czarne owce, które kwoty z niskooprocentowanych pożyczek wpłacali na lokaty lub inwestowali, zamiast przeznaczać je na zaspokojenie swoich potrzeb mieszkaniowych.
Koledzy decydują
O tym, czy dany prokurator otrzyma pożyczkę, decyduje szef danej Prokuratury Regionalnej po zasięgnięciu opinii specjalnego Kolegium, które składa się między innymi z prokuratorów Prokuratury Regionalnej. Decyzja o przyznaniu zapomogi jest zero-jedynkowa. Nie zawiera uzasadnienia, nie ma też możliwości odwołania się od jej treści. Jedynie na wyraźny wniosek zainteresowanego prokuratora sporządza się uzasadnienie decyzji odmownej. Kolegium z założenia powinno brać pod uwagę majątek danego prokuratora oraz jego sytuację rodzinną. Niestety tylko teoretycznie prokurator, który mieszka z dwójką dzieci w trzydziestometrowym mieszkaniu może otrzymać pożyczkę jako pierwszy. Smutna prawda jest taka, że decyduje to, „kto z kim pije”. Tak w żargonie prokuratorzy określają znajomości i grupy wzajemnego poparcia. Zdarzają się sytuacje, w których majętni prokuratorzy zwracają się o pożyczkę na budowę kolejnego kilkusetmetrowego domu. A co w sytuacji, w której prokurator zaciągnął pożyczkę, którą spłacać będzie przez najbliższe 20 lat, posiada oszczędności wielokrotnie zaś przewyższające jej kwotę? Zgodnie z przepisami prawa, wówczas nie dzieje się nic. Prokurator dalej korzysta z niskiego oprocentowania pomimo tego, że posiada na koncie miliony. Zwykłego Kowalskiego taki kredyt przyprawiłby o siwiznę. Prokurator nie musi się tym martwić, ponieważ jak długo oprocentowanie będzie równe stopie inflacji, prokuratorzy będą chętnie korzystali ze środków Skarbu Państwa, czyli naszych.
———————
Więcej w najnowszej “Gazecie Finansowej”.