10.1 C
Warszawa
poniedziałek, 7 października 2024

Złota branża kryzysu

Firmy zajmujące się dostarczaniem przesyłek przeżywają najlepszy rok w historii.

Koronawirus nie wszystkim niszczy biznesy. Są branże, które właśnie dzięki pandemii notują właśnie rekordowe wzrosty. Branża sprzedaży przez Internet (tzw. e-commerce) może osiągnąć w tym roku o ponad 30 proc. większe obroty niż w 2019 r. Zakupy trzeba jednak jakoś dostarczyć klientowi, dlatego proporcjonalnie rosną przychody firm kurierskich. Dodatkowo obsługują one też restauracje, które podobnie jak na wiosnę zostały zamknięte i mogą produkować jedzenie tylko na wynos lub właśnie z dostawą. Według dra Arkadiusza Kawy, dyrektora w Łukasiewicz – Instytut Logistyki i Magazynowania, co roku w listopadzie i grudniu liczba wysyłanych paczek wzrasta o ok. 30-50 proc. w porównaniu do reszty roku. Ten sezon na pewno przyniesie większe wzrosty obrotów. Niektóre firmy szacują, że obroty mogą być aż o 100 proc. większe niż w i tak doskonałych poprzednich miesiącach.
Już wcześniej tzw. branża KEP (przesyłek kurierskich, ekspresowych i paczkowanych) rosła w tempie od 12 proc. do 17 proc. Od 2014 r. do 2019 r. rynek ten wzrósł z 273 mln zł do 552 mln zł, czyli ponad 100 proc. 2020 r. na pewno będzie rekordowy pod względem wzrostu. Chociaż na polskim rynku działa już około 200 firm trudniących się obsługą przesyłek, to popyt na te usługi wciąż jest ogromny. Widać to chociażby po liczbie dni, które trzeba odczekać, aby otrzymać zamówione przez Internet zakupy spożywcze. Dotychczasowe sklepy oferujące codzienne zakupy z dostawą do domu zwyczajnie nie są w stanie podołać obsłudze zamówień. Czeka się na nie od kilku do kilkunastu dni. Na dodatek polski rynek ma ogromy potencjał wzrostu. Przed pandemią stanowił zaledwie 3,5 proc. rynku europejskiego KEP pod względem wartości przesyłek i 4,8 proc. pod względem ilości. Pandemia przełamała strach dużej części Polaków i zdecydowali się spróbować zakupów przez Internet. Teraz, gdy koronawirus zniknie, wiele z tych przyzwyczajeń zostanie. Zakupy z domu są po prostu wygodniejsze.

Hossa innowacji
Eksplozja zamówień na rynku KEP przyniosła nie tylko wzrost obrotów. Fakt, iż spowodowane było to epidemią, wymusił wdrażanie nowych rozwiązań, które miały pozwalać ograniczyć ryzyko tak dla osób zamawiających, jak też dla kurierów. Praktycznie zrezygnowano z przyjmowania przez kurierów gotówki. Rozszerzono natomiast możliwości płatności bezgotówkowych i telefonem. Firmy kurierskie zaczęły propagować także dostawę bezkontaktową, tj. zostawianie paczek i przesyłek pod drzwiami adresatów. Jeżeli przesyłka wymagała potwierdzenia, to standardem stał się tzw. kontakt bezdotykowy, to znaczy odbiorca dyktuje specjalny kod, który otrzymał wcześniej e-mailem lub przez wiadomość SMS. Wreszcie na potęgę zaczęto inwestować w rozwój nowych paczkomatów. Lider branży w tej kategorii, InPost ma już około 9 tys. paczkomatów. Zainwestował w nie też państwowy gigant – Poczta Polska. Do 2020 r. planuje mieć ich aż 2 tys.
Pojawiają się też paczkomaty wewnątrz budynków, głównie w biurowcach i galeriach handlowych. To wynika z faktu, że jest tam dużo wolnego miejsca w doskonałych lokalizacjach. Pandemia sprawiła bowiem, że wiele firm bardzo ograniczyło korzystanie z wynajmu powierzchni biurowych, decydując się na pracę zdalną. Galerie handlowe, wciąż mordowane lockdownami, straciły sporo najemców. Część z nich, jak restauracje, zwyczajnie nie może prowadzić działalności poza właśnie sprzedażą z dostawą lub na wynos.
Zaczynają też powstać coolmaty, czyli paczkomaty z funkcją chłodzącą. Dzięki nim można w ten sposób zostawiać przesyłki zawierające produkty spożywcze, które muszą przebywać w stanie chłodnym.
Popyt na usługi jest tak duży, że branża zaczęła dostarczać przesyłki do paczkomatów nawet w weekendy. Także w wypadku paczkomatów wprowadzono możliwość korzystania z nich bez dotykania. Wcześniej trzeba było ręcznie wprowadzić kod na specjalnej klawiaturze (chcąc nie chcąc dotykanej przed setki osób dziennie). Teraz wystarczy aplikacja w telefonie, aby otworzyć paczkomat.
Zakupy online mają jeszcze jedną przewagę nad tradycyjnymi. Mamy bowiem 14 dni na to, aby towar zwrócić, jeżeli z jakichś względów nie odpowiada on naszym wymaganiom (oczywiście musi być nieuszkodzony). To rozwiązanie doskonale sprawdza się przy kupowaniu butów lub ubrań. Firmy kurierskie miały rozwiązania pozwalające dokonywać takich zwrotów w prostej formie, dla sklepów, z którymi miały podpisane umowy, ale dopiero pandemia sprawiła, iż te usługi stały się popularne.

Polowanie na pracowników
Już od października firmy kurierskie i pocztowe na potęgę szukały pracowników. W dużej części to podaży branży z tego segmentu zawdzięczamy to, że bezrobocie nie skoczyło skokowo z powodu zamknięcia gospodarki. Poszukiwani są nie tylko kurierzy, ale także pracownicy magazynów i sortowni, w skrócie osoby zajmujące się szeroko pojętą logistyką. Mimo trudnej sytuacji na rynku pracy chętnych nie było za dużo, bo praca ciężka, na dodatek obarczona ryzykiem kontaktu z przedmiotami z różnych rejonów Polski. Krótko mówiąc praca, w której ryzyko zarażenia się koronawirusem jest relatywnie duże. Dlatego firmy kurierskie już na start obiecywał premię na okres „żniw” rzędu nawet 1000 zł netto na start. – Chcąc zyskać i utrzymać podwykonawców, proponujemy im gwarantowany obrót, wiele benefitów, takich jak dodatek rodzinny 700+, rabaty na zakup opon, korzystne oferty na kartę sportową i opiekę medyczną w prywatnej sieci przychodni – mówił „Rzeczpospolitej” Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska, jednego z gigantów kurierskich.
To, że branża KEP jest bardzo perspektywiczna, pokazał przykład opolskiej firmy Stava, przedstawiającej się jako gastro-kurierska. Firma ma 30 oddziałów w 26 miastach Polski działających na zasadzie franczyzy (czyli licencji na markę i know-how dla przedsiębiorcy, w zamian za podzielenie się przez niego częścią przychodów). O ile w 2019 r. firma miała 8,8 mln zł przychodu, to tylko w październiku 2020 r. było to 1,8 mln zł. Za pośrednictwem strony internetowej postanowili oni pozyskać akcjonariuszy, a dzięki temu też kapitał potrzebny do rozwoju firmy. Z emisji planowali zdobyć 4,3 mln zł na rozwój firmy. W ciągu 6 dni udało się zebrać 557,4 tys. zł, a firma nie prowadziła żadnej kosztownej kampanii reklamowej.
Popyt na usługi dostawy towarów (w tym przede wszystkim jedzenia z restauracji) jest tak duży, że firmy te zaczęły dyktować restauracjom bardzo niekorzystne ceny. Zdarza się, że dostawa stanowi nawet 40 proc. kosztów zamówienia. Prawa podaży i popytu pokazują obecnie, jak działają. W lepszej sytuacji są te restauracje, które od początku stawiały na własną logistykę dostaw.
W 2019 r. wartość światowego rynku przesyłek KEP wynosiła ponad 330,3 mld euro (czyli około 1,5 bln zł, mniej więcej tyle, ile wpłacają do budżetu państwa Polacy przez 4 lata). W tym roku rynek ten, według firmy GS1 Polska, miał być warty 356 mld euro, a klienci otrzymać mieli 63,6 mld paczek. Wygląda na to, że wartość tego rynku skoczy przynajmniej do ok. 470 mld euro, a liczba dostarczonych przesyłek do ok. 90 mld paczek.
Dwieście firm, które obsługuje w Polsce, na pewno nie wyczerpało jeszcze popytu na usługi kurierskie. Oczywiście chociaż święta nie są dobrym czasem na rozpoczynanie ad hoc działalności kurierskiej, to wiele wskazuje na to, że kolejny rok tej branży będzie znacznie lepszy także od obecnego.

FMC27news