Rozmowa z Frauke Petry, szefową Alternatywy dla Niemiec, przedsiębiorcą i doktor chemii o polityce imigracyjnej Berlina, możliwej powyborczej koalicji, referendum ws. przywrócenia marki.
Na jaki wynik liczy Pani w tegorocznych parlamentarnych wyborach?
Partia Alternatywa dla Niemiec (Alternative für Deutschland – przyp. red.) liczy na wejście do parlamentu z dwucyfrowym wynikiem jako silne ugrupowanie opozycyjne.
Możecie stać się częścią jakiejś koalicji rządzącej?
Alternatywa dla Niemiec nie poszukuje partnerów koalicyjnych, ponieważ wychodzimy z założenia, że będziemy odgrywać rolę partii opozycyjnej.
Podobają się Pani obecne podatki w Niemczech?
Obecne prawo podatkowe w Niemczech jest przede wszystkim zbyt skomplikowane. Ponadto liczne możliwości optymalizacji podatkowej prowadzą do tego, że podatek dla najbogatszych w najwyższej klasie podatkowej rzadko kiedy jest płacony. Dlatego żądamy dogłębnej reformy systemu podatkowego i anulowania licznych zwolnień z podatku. W ramach wspierania polityki prorodzinnej jesteśmy za tym, aby zastąpić możliwość wspólnego rozliczania się małżonków wspólnymi rozliczeniami podatkowymi dla całej rodziny.
A co zmieniłaby Pani w polityce socjalnej?
Dotychczasowa polityka społeczna jest samobójcza, od kiedy kanclerz Merkel znacząco poszerzyła grono beneficjentów opieki socjalnej opłacanej z kieszeni niemieckich podatników. To nie jest zdrowa sytuacja, kiedy wysokość świadczeń społecznych dla imigrantów, będących często analfabetami, przewyższa środki budżetowe ministerstwa edukacji, ponieważ to właśnie edukacja jest naszym najważniejszym „surowcem”. Cały system opieki społecznej musi zostać poddany reformom. W idealnym przypadku świadczenia społeczne powinny być wypłacane wyłącznie potrzebującym. Jak wiadomo, ideałów nie da się osiągnąć, ale można się do nich zbliżać.
Chciałaby Pani powrotu niemieckiej marki w miejsce euro?
Tak, bierzemy to pod uwagę. O tym, czy takie referendum będzie miało miejsce i kiedy się ono odbędzie, zadecydują wyborcy. Naszym zdaniem nakładanie wspólnej waluty na różne gospodarki narodowe i różne mentalności Europejczyków było dużym błędem. Euro nie zespoliło Europy, przeciwnie, powstały głębokie różnice między poszczególnymi państwami. Dlatego jesteśmy zwolennikami stopniowego rozwiązywania strefy euro. Lepsza Europa musi zachować równowagę pomiędzy wspólnymi interesami unijnymi a partykularnymi (narodowymi). Europa to różnorodność, której nie da się reglamentować, nie niszcząc jednocześnie jej rdzenia. Bardziej realistyczna niż obecny model UE jest Europa różnych prędkości, z różnymi walutami, które powiązane są z gospodarczym potencjałem poszczególnych krajów. Możliwe jest, że w ramach takiej nowej UE państwa członkowskie będą się łączyć w ramach sojuszy walutowych lub sojuszy ochrony granic.
Jak wyobraża sobie Pani współpracę Niemiec z prezydentem USA Donaldem Trumpem?
Rząd Angeli Merkel zarzucił nowego prezydenta USA moralnymi wymaganiami i obrażał go w sposób nierozsądny. Jeśli Trump poda teraz rękę Putinowi, to Merkel z jej sankcjami wobec Rosji będzie na przegranej pozycji. Wraz z wyborem Donalda Trumpa na prezydenta międzynarodowa pozycja Niemiec zasadniczo się zmieniła. USA pozostaje co prawda naszym najważniejszym sojusznikiem, jednak bez konkretnej wzajemności w zakresie polityki bezpieczeństwa Stany nie będą mogły dla nas dużo zrobić. Jak do tej pory ta wzajemność polegała na tym, że udostępnialiśmy Amerykanom lotniska wojskowe oraz wspieraliśmy, zarówno finansowo, jak i logistycznie, działania militarne, często wątpliwe, jeśli patrzeć na nie z perspektywy prawa międzynarodowego. A zainteresowanie w NATO niemiecką służbą wojskową jest niewielkie, ponieważ staliśmy się krajem pacyfistycznym.
Można mieć tylko nadzieję, że USA pod rządami Trumpa nie będzie już prowadzić polityki agresji, nie będzie tworzyć nowych obszarów kryzysowych ani zagrożeń terrorystycznych. Mimo to musimy z powrotem uczynić z Bundeswehry prawdziwą armię, która będzie w stanie obronić Niemcy, bo w przyszłości Amerykanie będą zwracać szczególną uwagę na region Pacyfiku, a to oznacza, że musimy sami za siebie wziąć odpowiedzialność. Nie będziemy już więcej wasalami USA, będziemy współpracować jako partnerzy. Na przykład w walce z islamskim terroryzmem.
Jak widzi Pani relacje Niemiec z Polską?
Jesteśmy sąsiadami i wspólnie musimy budować przyszłość. Wędrówka ludów z Afryki i Orientu połączy Polskę i Niemcy, przynajmniej te Niemcy, które my reprezentujemy. Zachodni Europejczycy zastąpili wolę samostanowienia fałszywą tolerancją i takimi priorytetami w polityce państwowej jak różnorodność i multikulturalizm. Wschodni Europejczycy natomiast pozostali odporni na taką politykę z powodu gorzkich doświadczeń państwowej ideologii. Przyglądamy się z sympatią pozycji, jaką zajmuje Europa Wschodnia w kwestii masowej imigracji. Zachodnioeuropejski imperializm moralny, który określa próbę ocalenia narodu mianem rasizmu, upadnie. W tym przypadku bez żadnych wątpliwości można powiedzieć: ex oriente lux! Bezpieczeństwo i tożsamość będą ważnymi tematami w polityce najbliższych lat. Naszym zdaniem Niemcy powinny być pośrednikiem między Wschodem a Zachodem – również w kontekście polskich obaw co do ewentualnych zakusów polityki rosyjskiej.
Jak rozwiązałaby Pani – jako kanclerz Niemiec – problem nielegalnych imigrantów oraz uchodźców?
Po pierwsze trzeba zająć się najbardziej oczywistą i potrzebną sprawą, czyli ochroną granic. Państwo, które nie kontroluje własnych granic i nie wie, kto zatrzymuje się na jego terenie, przestaje być państwem. Za pomocą dronów możemy zabezpieczyć zarówno granice państwowe, jak też kontrolować Morze Śródziemne. To mogłoby ukrócić proceder przemytu uchodźców. Jeśli będziemy ustalać na granicy dane DNA każdego imigranta, moglibyśmy sobie poradzić z fałszowaniem daty urodzenia i kraju pochodzenia przez uchodźców oraz z wielokrotnymi próbami wjazdu. Kolejnym ważnym krokiem w kierunku wstrzymania nielegalnej imigracji byłoby zaprzestanie wypłacania pieniędzy dla każdego imigranta, który do nas dotrze. Osoby ubiegające się o azyl nadal otrzymywałyby wsparcie, ale nie finansowe. Natomiast kryminaliści i przestępcy byliby natychmiast deportowani.
Rozróżnialibyśmy także w sposób rygorystyczny uchodźców od nielegalnych imigrantów. Tych drugich odsyłalibyśmy tak długo i energicznie, aż informacja na ten temat rozeszłaby się w ich krajach pochodzenia. Natomiast uchodźcom należy udzielać ochrony, do momentu gdy sytuacja, która zmusiła ich do ucieczki, nie zmieni się na lepsze; wtedy muszą powrócić do swojego państwa. W dalszej perspektywie chcielibyśmy również wprowadzić ustawę, która określałaby, jakich imigrantów Niemcy potrzebują. Na pewno muszą oni szanować nasze obyczaje i płacić swoje rachunki.
Rozmawiali: Grzegorz Jakubowski („Gazeta Finansowa”) i Krzysztof Traba (Polska Agencja Informacyjna Interpress)