W ostatnich miesiącach kolejne państwa coraz intensywniej sprowadzają swoje złoto do narodowych skarbców. Polska stoi niestety na uboczu tych wydarzeń, co może mieć dla niej bardzo negatywne konsekwencje.
W dwudziestoleciu międzywojennym Polska w ramach współpracy ze swoim głównym sojusznikiem, czyli Francją, przystąpiła w 1933 roku do tzw. złotego bloku. Stanowił on odpowiedź na powołany nieco wcześniej brytyjski system oparty na papierowym funcie szterlingu. Złoty blok bardzo szybko się rozpadł, ale pokazał, że władze II Rzeczpospolitej bardzo aktywnie włączały się w światową rozgrywkę o dominację w zakresie finansów. W odróżnieniu od nich obecne władze, zamiast uczestnictwa we współczesnym odpowiedniku „złotego bloku”, wyraźnie zostały w blokach startowych w globalnym wyścigu po złoto. Podczas, gdy cały świat od dłuższego czasu skupił się na kwestiach związanych z możliwością wyłonienia się nowego światowego ładu finansowego, Warszawa pozostaje na uboczu wszystkich wydarzeń.
Brać przykład z innych
Członkowie Prawa i Sprawiedliwości bardzo często posługują się hasłem uczynienia z Warszawy drugiego Budapesztu. Jeśli to hasło nie ma być martwe, to warto, aby polscy przywódcy wzięli jak najszybciej przykład z premiera Wiktora Orbana, który na początku tego roku skutecznie doprowadził do repatriacji węgierskiego złota z Londynu. Trzeba wprawdzie uczciwie zaznaczyć, że węgierskie rezerwy złota są wręcz lilipucie (wynoszą zaledwie 3 tony), niemniej jednak warto docenić to, że władze Narodowego Banku Węgier uznały za pożądane sprowadzenie ich nad Dunaj. Oby węgierskie doświadczenie został jak najszybciej powtórzone w Polsce.
Jeżeli przykład Węgier wydaje się niewystarczający, warto przyjrzeć się temu, co dzieje się za naszą zachodnią granicą. W ciągu ostatnich lat Niemcy podjęły jedną z największych akcji repatriacyjnych królewskiego kruszcu, sprowadzając do kraju blisko 700 ton. W rezultacie dziś we Frankfurcie nad Menem znajduje się już ponad połowa całego niemieckiego złota. Przechowywane w Paryżu i Nowym Jorku zasoby powróciły do Niemiec, wyznaczając tym samym kres pewnej epoki, w której Niemcy znajdowały się pod częściowym nadzorem obcych potęg trwającym od zakończenia wojny.
Mając do dyspozycji ponad 3,3, tys. ton złota, Republika Federalna Niemiec znajduje się na świetnej pozycji przed spodziewanymi wielkimi zmianami w światowych finansach. Do Węgier i Niemiec dołączyła w ostatnim czasie także Turcja, która sprowadziła w ciągu ostatnich kilku lat ok. 220 ton złota z Nowego Jorku. W trakcie repatriacji cennego kruszcu jest także Austria, która zamierza odzyskać z Londynu własne 140 ton. Oprócz tych krajów podobne działania podejmuje m.in. Holandia. Osobną kwestię stanowią działania na rzecz powiększenia rezerw złota przy pomocy zakupów na światowych giełdach.
Ogromna ufność, jaką kolejne polskie rządy pokładają w systemie dolarowym, wynika bez wątpienia ze strategicznego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Jeśli wierzymy w to, że amerykańskie wojska obronią nas przed ewentualną agresją ze strony Rosji, to musimy mieć także pewność, że amerykański hegemon utrzyma siłę własnej waluty. Wiary tej nie podziela jednak coraz więcej państw, które aktywnie działają na rzecz wzmocnienia własnej pozycji na wypadek wielkiego przetasowania w światowych finansach.
Czas na zwrot (…)
Cały artykuł w Gazecie Finansowej 20/2018
{source}
{/source}