4.5 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Koniecznie przeczytaj

Podwodny drapieżnik z Cherbourga

Francuzi liderem w Europie

Wprowadzając do służby atomowy okręt podwodny Suffren, Francja udowadnia, że w Zachodniej Europie zostało dwóch zawodników morskiej ligi ciężkiej – francuski Naval Group i brytyjski BAE Systems Submarine Solutions. W tej chwili to Francuzi przodują technologicznie na Starym Kontynencie.

Zaprezentowany uroczyście 12 lipca w stoczni Naval Group w Cherbourgu okręt podwodny Suffren to pierwsza jednostka typu Barracuda spośród sześciu zamówionych dla francuskiej marynarki wojennej. Będą one zastępować służące od ponad 30 lat okręty klasy Rubis.

Najnowszy okręt podwodny Marine Nationale składa się z 700 tys. części i podzespołów, 70 tys. mechanizmów i systemów, 20 km armatury i 150 km kabli. Znajduje się na nim reaktor jądrowy wraz z wyrafinowanym, ekstremalnie wyciszonym zespołem napędowym pozbawionym klasycznej śruby. Integracja wszystkiego w całość zajęła stoczniowcom z Cherbourga 8 mln roboczogodzin i zaangażowała 800 innych przedsiębiorstw. Wszystko zostało zamknięte w kadłubie z wysokowytrzymałej stali o długości 95 metrów. Załoga złożona z 60 oficerów i marynarzy może przebywać pod wodą przez czas limitowany wyłącznie ilością żywności na pokładzie. Sam okręt ma zasięg w zasadzie nieograniczony – uzupełnianie paliwa nuklearnego jest konieczne raz na 10 lat. Projekt kosztował zawrotne 9 mld euro.

Okręty podwodne Barracuda opracowane zostały w oparciu o doświadczenia operacyjne francuskiej marynarki wojennej, sił morskich o zasięgu globalnym. To tzw. okręty myśliwskie i wielozadaniowe. Do ich zadań należy ochrona okrętów typu SSBN klasy Le Triomphant, przenoszących rakiety z głowicami jądrowymi, będących podstawą strategii odstraszania Republiki Francuskiej. Ale nie tylko. Suffren jest niezwykle skuteczną bronią na morzu, zdolną do rażenia celów podwodnych, nawodnych, powietrznych i lądowych. Zadania te realizują różne rodzaje torped i pocisków wystrzeliwanych z wyrzutni torpedowych w zanurzeniu. Szczególnie istotne są pociski manewrujące MdCN/NCM o zasięgu do 1000 km, które Francja z dobrym skutkiem przetestowała w zeszłym roku w Syrii. Barracudy mogą także skrycie przewozić siły specjalne w specjalnym suchym kontenerze oraz prowadzić obserwację i rozpoznanie.

Naval Group, jako jeden z bardzo nielicznych na świecie producentów, jest zdolny do budowy okrętów podwodnych we współpracy z przemysłem innych państw. Okręty podwodne z napędem konwencjonalnym na licencji francuskiej powstają więc w Indiach (6 szt.), w Brazylii (4 szt.) oraz Australii (12 szt.). Mogłaby do nich dołączyć Polska, która otrzymała ofertę na okręty klasy Scorpene. Można je określić jako małe Barracudy (67,5 metra długości), jednak dzielące z większymi kuzynami większość systemów, m.in. zarządzania walką i uzbrojenia. Odpowiednikiem napędu nuklearnego jest w nich system niezależny od dostępu do powietrza atmosferycznego (AIP), pozwalający na przebywanie pod wodą do 3 tygodni. Co najważniejsze, nasze polskie Scorpene byłyby budowane w krajowych stoczniach oraz wyposażone w te same pociski manewrujące MdCN/NCM, którymi szczyci się najnowszy Suffren. Polski potencjał odstraszania (i przemysłowy) wzrósłby niepomiernie.

Cóż z tego, skoro nasz MON niespodziewanie wsadził program Orka do zamrażarki, a teraz krążą pogłoski o sprowadzaniu kolejnego sprzętu z demobilu, aby nasi podwodniacy w ogóle mieli na czym pływać? Wygląda na to, że w awangardzie sił podwodnych NATO w Europie będą nadal Francuzi, po nich Brytyjczycy, a potem długo nikt.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze