2.6 C
Warszawa
środa, 25 grudnia 2024

Polska Sycylia

Tajemnice afery podkarpackiej

W jednej z najgłośniejszych afer ostatnich lat są trzy trupy, a liczba kandydatów na samobójców rośnie w zastraszającym tempie.

Włoska Sycylia, największa wyspa na morzu Śródziemnym, znana jest na całym świecie z działającej tam zorganizowanej przestępczości, zwanej mafią. Cechą charakterystyczną działalności mafii jest kontrolowanie i wpływanie przez nią na wymiar sprawiedliwości. W latach 70. i 80. XX wieku rząd włoski miał niewiele do powiedzenia na Sycylii. Faktyczną władzę nad wyspą sprawowali kolejni ojcowie chrzestni, jak nazywano szefów mafii. System ten zakładał, że każdy kto przerywał zmowę milczenia, ginął. Jeżeli trafiał się uczciwy policjant lub sędzia, także oni byli zabijani. Wszyscy byli zastraszeni i chociaż powszechnie było wiadomo, jak jest naprawdę, to wszyscy milczeli. Mianem „polskiej Sycylii” zaczęło być właśnie określane województwo podkarpackie ze stolicą w Rzeszowie. 2 sierpnia w czteroosobowej celi warszawskiego Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka zostaje znaleziony martwy Dawid Kostecki. Kilkadziesiąt minut po zdarzeniu pojawia się komunikat Służby Więziennej, że Kostecki popełnił samobójstwo, wieszając się na prześcieradle, pod kocem, w taki sposób, że nikt z osadzonych z nim się nie zorientował. Skąd u pracowników więzienia była tak szybko pewność, że doszło do samobójstwa? Dlaczego nie czekano na sekcję zwłok z podawaniem informacji o tym, do czego doszło? Tuż po śmierci Kosteckiego media poinformowały, że to już trzeci zgon ważnego świadka w tej sprawie.

Samobójstwo z łuku
„Zwracaliśmy się do Prokuratury o przeprowadzenie ponownej sekcji zwłok Dawida Kosteckiego, z uwagi na konieczność ustalenia pochodzenia otarć naskórka stwierdzonych na jego szyi, które prokurator Wojciech Kapuściński uznał za możliwe ślady zbrodni. Po ponownej analizie dostępnych materiałów, oględzinach ciała zmarłego oraz konsultacji z lekarzami uważamy, że ślady ujawnione na ciele zmarłego Dawida Kosteckiego mogły powstać podczas walki, a zatem wskazują na udział osób trzecich w zdarzeniu. Chodzi o następujące obrażenia, które widoczne są na zwłokach, znajdujących się obecnie w dyspozycji rodziny:
1. Obrażenia na tylnej powierzchni lewego ramienia o średnicy kilku centymetrów.
2. Uszkodzenia naskórka i podbiegnięcia krwawe ręki prawej a) przedramienia – na tylnej oraz bocznej powierzchni otarcie naskórka. b) powierzchni ręki prawej – otarcia naskórka.
3. Obrażenia na grzbiecie oraz podbiegnięcia krwawe o wymiarach kilku centymetrów.
4. Rana na nodze lewej o szerokości ok. 0,5 cm
5. Dwa zdarcia naskórka po lewej stronie szyi pod uchem o średnicy ok. 3 mm.
Wszystkie (poza pkt. 5) ślady są zgodne ze śladami ustalonymi podczas sekcji zwłok. Część śladów opisanych podczas oględzin i sekcji zwłok jest dla nas na tym etapie nieweryfikowalna (m.in. ślady opisane przez biegłego Sadowskiego i prok. Kapuścińskiego) ze względu na nacięcia dokonane podczas sekcji. Jednakże wnioski z sekcji nie wyjaśniają mechanizmu powstania tych śladów” – napisali adwokaci Roman Giertych i Jacek Dubois, jedni z najbardziej znanych mecenasów w Polsce.

10 lat temu, gdy w więzieniu powiesił się jeden z zabójców Krzysztofa Olewnika, Zbigniew Ziobro i PiS domagali się dymisji ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ćwiąkalski zgodził się z tą argumentacją, że ponosi odpowiedzialność polityczną i ustąpił. Dziś, gdy mamy analogiczną sytuację, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie zamierza podawać się do dymisji. Co gorsza, zachowuje się, jakby nie chciał rozwiać wszystkich wątpliwości. Śmierć Dawida Kosteckiego wygląda coraz bardziej na egzekucję, a nie samobójstwo. Powieszenie się w czteroosobowej celi w taki sposób, że żaden ze współwięźniów niczego nie zauważył jest równie prawdopodobne, co samobójstwo z łuku. Przy tak bulwersującej sprawie minister sprawiedliwości powinien sam naciskać na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości, a nie pozwalać na blokadę kolejnej sekcji zwłok. W całej sprawie są bowiem i służby, i politycy. Działanie wymiaru sprawiedliwości opiera się na zaufaniu ludzi. W tak głośnej sprawie nie wolno zostawić jakichkolwiek wątpliwości. Oprócz wątpliwości co do okoliczności samej śmierci pozostaje też odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w sposób świadomy (wynika to z akt sprawy) umieszczono Kosteckiego w jednym zakładzie karnym z osobą, przeciwko której miał zeznawać.

Podkarpacka „hakownia”
Dawid Kostecki odsiadywał wyrok za prowadzenie domów publicznych na Podkarpaciu. W 2012 r. ujawnił, że wysocy rangą oficerowie Centralnego Biura Śledczego czerpią zyski z ochrony domów publicznych. Sprawa wróciła w 2019 r., gdy agent CBA Wojciech J. zeznał, że zdobył taśmę, na której prominentny polityk PiS miał uprawiać seks z nieletnią Ukrainką. Wojciech J. miał najwyższe z możliwych poświadczeń bezpieczeństwa. Jego zeznania nie zostały na razie w żaden sposób podważone. Twierdzi on, że nagranie zabrano z jego szafy. W Internecie natomiast pojawiły się pisma Wojciecha J. z 2018 r. do szefa CBA i do premiera, w których już wówczas opisywał całą sprawę. Dlaczego wówczas służby nie skierowały sprawy do prokuratury do wyjaśnienia? Jeżeli agent pomawia marszałka sejmu, powinien ponieść surowe konsekwencje. Weryfikacja tak poważnych oskarżeń z ust wysokiego rangą funkcjonariusza jest obowiązkiem.

Już po zeznaniach Wojciecha J. „Rzeczpospolita” ujawniła, że ukraińscy sutenerzy w Rzeszowie prowadzili regularne rejestrowanie klientów.
„To z agencji towarzyskich Jewgenija i Aleksieja R. miały pochodzić tysiące godzin sekstaśm z VIP-ami. Były agent CBA Wojciech J. utrzymywał, że taśmy są zdeponowane na Ukrainie i mogą służyć do szantażu. ABW, która pracuje dla małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej, który prowadzi ściśle tajne śledztwo w sprawie gangu sutenerów, nie zabezpieczyła żadnych taśm. Gdzie więc się znajdują?” – pytali dziennikarze „Rzeczpospolitej”. Według ich ustaleń nagrywano ważnych klientów. Ujawniono to w 2017 r. w programie „Superwizjer” w TVN. Dziennikarzom nie udało się ustalić, kto i dlaczego nadał ukraińskim sutenerom polskie obywatelstwo. Kancelaria prezydenta Andrzeja Dudy ograniczyła się do stwierdzenia, że obywatelstwa nie nadał obecny prezydent i Lech Kaczyński. Dlaczego jednak nie podano okoliczności nadania obywatelstwa, trudno powiedzieć. Przecież obecny lokator pałacu prezydenckiego nie ma interesu, aby chronić poprzedników. Fakt, że sprawa podkarpackiej „hakowni” nie jest wyjaśniana budzi ogromne wątpliwości. Z boku wygląda to tak, jakby „polska Sycylia” była na tyle silna, że władza w Warszawie się jej zwyczajnie boi. 19 sierpnia mecenas Jacek Dubois na posiedzeniu zespołu PO ds. zagrożenia bezpieczeństwa państwa poinformował, że urazy Kosteckiego były typowe dla osób, które broniły się przed atakiem. „Nawet najtwardsza osoba, jeżeli chciałaby popełnić samobójstwo przez powieszenie, nawet jeżeli zacisnęłaby ręce, to wiadomo, że jeżeli traci przytomność, to ten uchwyt się rozluźnia” – tłumaczył mec. Jacek Dubois. Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, aby „zadzierzgnięcie pętli nastąpiło poprzez ruch podniesienia ciała z pozycji leżącej”, a właśnie tak twierdzi prokuratura. Na razie wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi, a prokuratura zdaje się bać tego, co mogłoby ustalić w tej sprawie dogłębne śledztwo.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news