1.6 C
Warszawa
sobota, 23 listopada 2024

Luksus ma się dobrze

Wraz z marką Alvis nabyłem przecież wszystkie projekty, lakiernię, cały mikrokosmos normalnej fabryki samochodów − przypomina Alan Slote.

O tym, że jeszcze w latach 60. minionego wieku Wielka Brytania była potęgą motoryzacyjną, możemy jedynie poczytać w podręcznikach historii. Takie marki zaś jak Wolseley, Singer, Austin, Morris, Hillman, Triumph, potęgi jeszcze w połowie XX w., całkowicie zniknęły z rynku. Inne firmy, jak Rover czy Vauxhall, stały się tylko pamiątkowymi symbolami, znajdującymi się w katalogach międzynarodowych koncernów.

Brytyjski sznyt
Wydawało się, że w ten sposób zniknie też z rynku marka produkująca luksusowe samochody – Alvis. Założone w 1919 r. przedsiębiorstwo zajmowało się nie tylko produkcją aut, ale i silników lotniczych i elementów do broni pancernej. Cechą charakterystyczną cywilnej produkcji firmy były niezwykle wystudiowane i wysokiej jakości (wykonywane ręcznie) nadwozia. Dlatego wiele modeli Alvisa, tak jak choćby kabriolet z 1967 r., weszło do historii motoryzacji. W 1965 r. Alvis został przejęty przez koncern Rover, a następnie Leyland Motors. Dwa lata później firma zaprzestała produkcji cywilnych samochodów. Pozostawiono jedynie dział zajmujący się obsługą techniczną wyprodukowanych dotychczas pojazdów (ok. 22 tys., z których większość ciągle była sprawna), dostawą części i doraźnych napraw. Ta kontynuowana przez lata działalność pozbawiona była rozgłosu. W roku 1994 firmę, wraz z jej dokumentacją, kupił jednak miłośnik klasycznej motoryzacji Alan Slote.

− Chociaż nowoczesne samochody są naprawdę fantastyczne, a moc ich silników jest zadziwiająca, to po pojawieniu się w nich komputerów przestały mnie interesować. Czasami mają nawet osłonę nad silnikiem z napisem: „Proszę nie dotykać” − mówił w rozmowie z dziennikiem „Daily Telegraph” Slote. – Od najmłodszych lat interesowałem się samochodami i fascynowali mnie ludzie, którzy je wytwarzali, a także inżynierowie, którzy je projektowali – dodaje. Fascynację pogłębił fakt, że pierwszym samochodem marki Alvis, jaki kupił Slote, był Speed 20, produkowany w latach 1931−1936. – Nadal go mam i nigdy mnie nie zawiódł – mówi dzisiaj Slote.

Alvis Lancefield

fot.Alvis Lancefield

Kilka lat później, podczas zlotu miłośników starych pojazdów, pojawił się pomysł wznowienia produkcji historycznych modeli Alvisa. – Wraz z marką Alvis nabyłem przecież wszystkie projekty, lakiernię, cały mikrokosmos normalnej fabryki samochodów − przypomina Slote. By powtórne uruchomienie produkcji stało się możliwe, konieczne było dostosowanie pojazdów zaprojektowanych co najmniej 60 lat temu do współczesnych wymogów bezpieczeństwa. Jednocześnie nieuniknione zmiany musiały być tak niewielkie, by nie wpłynęły i na sylwetkę, i na wrażenia z jazdy takim samochodem. Od 2009 r. zaczęły się więc biurokratyczne przepychanki. − Musieliśmy dopasować wtrysk paliwa, ponieważ bez niego nie byliśmy w stanie sprostać normom emisji, ale to prawie o połowę zmniejsza zużycie paliwa i sprawia, że samochód niezawodny. (…) Oczywiście musieliśmy znaleźć miejsce na pasy bezpieczeństwa. Nie było to jednak problemem, bo auto ma obszerne podwozie. Nie było także kłopotem stworzenie łamanej kolumny kierownicy.

Alvis Park Ward

fot. Alvis Park Ward

Pierwszy prototyp powstał w 2013 r. Zdaniem producenta jest niemalże całkowicie nieodróżnialny od oryginałów z lat 30. czy 50. XX w. Wprowadzone zmiany są naprawdę kosmetyczne. Poza elementami, o których była już mowa, pojawiły się hamulce tarczowe i nieco mocniejszy i lepszy silnik (to efekt z jednej strony wymogów związanych z kontrolą emisji, z drugiej dokładniejszej obróbki niż niemalże sto lat temu).

Alvis Vanden Plas

fot. Alvis Vanden Plas

Obecnie Alvis oferuje swoim klientom pięć modeli, produkowanych w bardzo ograniczonych seriach: zaprojektowany w 1934 r. Vanden Plas Tourer, Bertelli (1935), Lancefield (1938), Graber (1958) i wreszcie Park Ward (1965). Każdy pojazd będzie wykonany w ściśle limitowanej serii – 25 egzemplarzy. Technologia produkcji jest taka sama jak przed laty: wszystkie elementy wykonane są ręcznie, na podstawie materiałów i dokumentacji zachowanej w archiwach i magazynach Alvisa. Wszystkie nowo wyprodukowane maszyny mają także kolejne numery seryjne. Samochody wykonywane są ręcznie, na indywidualne zamówienie. Taka metoda produkcji powoduje, że na auto trzeba czekać ok. dwóch lat. No i trzeba się przygotować na spory wydatek: ceny zaczynają się od 250 tys. funtów. W zamian za to otrzymamy „samochód wybudowany tak jak kiedyś” – jak głosi firmowe hasło reklamowe. No i pojazd naprawdę godny pożądania.

 

FMC27news