Poradnik „Gazety Finansowej”
Jak szczędzać pieniądze w kryzysie.
Połowa Polaków zakłada, że w wyniku kryzysu związanego z epidemią koronawirusa stracą pracę oni lub ktoś z ich bliskich. Tyle samo Polaków uważa, że kryzys znacząco obniży ich dochody. „Najlepszym sposobem oszczędzania jest zwiększanie zarobków” – przekonuje prowokacyjnie Michał Szafrański, autor bloga jakoszczedzacpieniadze.pl. Zwiększenie utraconych dochodów nie dla każdego jest proste. Oszczędzać natomiast może każdy. W większości wypadków nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak duże mogą być to zyski. Na przykład obniżenie rachunku telefonicznego i za Internet od 10 zł to oszczędność 120 zł rocznie. Podobnie jest z rachunkami za prąd. W tym wypadku proste porównanie ofert konkurencyjnych firm powinno przynieść poprawę. Większość Polaków, jak zresztą większość zachodnich konsumentów, daje się wykorzystywać tym firmom, z którymi współpracujemy latami. Nie porównujemy ofert banków, nie zastanawiamy się, czy cena naszego abonamentu za Internet i telefon nie może być niższa. W kryzysie właśnie tam należy szukać pieniędzy w pierwszej kolejności.
Oszczędzanie jak chudnięcie
Z chudnięciem jest bardzo podobnie jak z oszczędzaniem. Najprostsza dieta to tzw. MŻ (czyli „mniej żryj”), ale trudno to wykonać. W wypadku oszczędzania ta prosta recepta to MW („mniej wydawaj”). Naukowcy już dawno udowodnili, że osoby, które chcą schudnąć i często się ważą, zapisując swoją wagę, a także to, co jedzą, szybciej i trwalej chudną. Po prostu lepiej się kontrolują. Najprostszym sposobem jest zrobić domowy budżet, czyli zestaw wydatków stałych i ruchomych. Takie zestawienie od razu pokaże, gdzie można dokonywać cięć. W większości wypadków sama zmiana sklepu dyskontowego na supermarket może przynieść pokaźne oszczędności. Różnice na przysłowiowej kostce masła mogą sięgać 3–4 złotych. Kolejnym sposobem jest dokonywanie przemyślanych zakupów, zgodnie z wcześniej przygotowaną listą. Dzięki temu unika się pułapek stosowanych przez np. duże sieci handlowe, rozkładające towar tuż przy kasach, aby czekający w kolejkach, nudząc się, rozerwali się kupując nieplanowane wcześniej produkty.
Kontrola rachunków
Z opłatami za mieszkanie (tudzież ratami kredytu), media, niewiele da się zrobić. Kontrolować można natomiast dostawców usług. Oni przypominają sobie o swoich starych klientach tylko wtedy, gdy ci postanawiają odejść. Wówczas starają się ich za wszelką cenę nie stracić. Duże banki potrafi ą nowym klientom oferować wiele miesięcy wakacji od opłat, aby tylko ich przyciągnąć. Po latach zaczyna się skubanie. To właśnie dobry moment, aby sprawdzić ile płaci się za prowadzenie konta, ile za wypłaty z bankomatów, ile za kartę płatniczą lub kredytową. W wypadku kont firmowych niektóre banki pobierają opłaty nawet 2500 zł rocznie za prowadzenie rachunków. Inne, stawiające na bankowość elektroniczną (czyli mające małą liczbę placówek), oferują konta darmowe albo niskopłatne.
Tak samo jest z rachunkami telefonicznymi. Jeżeli nie daliśmy się skusić na promocję w stylu „telefon za złotówkę”, który później spłaca się przy fakturze przez 24 miesiące, to możemy mieć swobodę zmiany operatora (wraz z numerem) z trzydziestodniowym wypowiedzeniem. Wystarczy w tym momencie zadzwonić do konkurencyjnych firm, odebrać od nich ofertę „za przejście”, następnie zwrócić się do obecnego dostawcy, iż ma się korzystniejszą. Zwykle to wystarczy, aby zaczął licytować obniżenie opłat. Jeśli nie, wybieramy tańszego dostawcę i składamy wypowiedzenie umowy. W tym wypadku aktywuje się już prawie ze stuprocentową pewnością tajny departament dostawcy telefonów i Internetu tzw. „departament utrzymania klienta”. Może on oferować warunki, których nie ma w ofercie. Wszystko, co potrzebne, abyś z nimi został. Zdobycie nowego klienta jest bowiem znacznie droższe niż utrzymanie starego. Ta taktyka negocjacyjna nazywana jest przez specjalistów „sztuką trzaskania drzwiami”. W obniżaniu rachunków najlepsze jest to, że pracę wykonujemy raz, a zyski z oszczędności pojawiają się co miesiąc.
Podobnie jest z prądem. Michał Szafrański, autor wspomnianego bloga o oszczędzaniu, porównał ofertę dominującego dostawcy na terenie Warszawy i zaproponował konkurencyjną, dającą możliwość zaoszczędzenia kilkunastu procent rocznie. Najlepiej jednak potraktować blogi i teksty jako inspirację i samodzielnie porównywać oferty.
Stare dobre sposoby
Jeżeli prowadzimy dom rodzinny, w którym żywi się kilka osób, to przede wszystkim można przejść na zakupy sezonowych warzyw i owoców. Czyli paprykę kupujemy wtedy, gdy za kilogram płacimy 6–10 zł, a nie 25–30 zł. Zaleta tej formy oszczędzania jest taka, że kupujemy świeże produkty, które w sezonie są zwyczajnie smaczniejsze. Sklepowe sieci prześcigają się dziś w przywiązywaniu do siebie klientów. Mają temu służyć rozmaite aplikacje zakupowe, teraz już w większości wypadków w postaci programów do zainstalowania na telefony. Stajemy się oczywiście obiektem kuszenia różnymi ofertami, ale w zmian dostajemy dostęp do promocji.
W tym wypadku warto też zastanowić się nad zakupami pewnego rodzaju produktów na zapas, jeżeli jest korzystna cena. Na przykład proszki lub płyny do prania są towarem, którego używamy zawsze. Podobnie jak kawa czy herbata. Nie są to produkty łatwopsujące. Dokonując napraw w domu, starajmy się szukać wykonawców za pośrednictwem specjalistycznych stron. Pozwala to zaoszczędzić nawet kilkaset złotych na niespodziewanej naprawie. Opisuje się problem i dostaje się oferty od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu wykonawców. Można sprawdzić opinie użytkowników na temat prac, które do tej pory wykonywali, a także zweryfikować cenę.
Jeżeli chcesz oszczędzać, to musisz być mądry, zanim wydasz pieniądze. Złota zasada Murphy’ego (tego od słynnych praw Murphy’ego) mówi, że zasady określa ten, kto ma złoto. W tym wypadku ten, kto ma pieniądze, decyduje, co i za ile kupi.