Jedna z developerskich firm, Sawa Solec Residence, korzystając z tzw. Tarczy Antykryzysowej, rozpoczął budowę osiedla mającego służyć osobom odbywającym kwarantannę oraz tym, które w wyniku kryzysu wywołanego pandemią straciły własne domy i mieszkania. Część mediów, powołując się na przeciwne inwestycji lokalne władze, skrytykowała firmę. Czy słusznie?
W marcu Sejm przyjął ustawę zwaną Tarczą Antykryzysową. Przyjęte regulacje zawiesiły część przepisów kodeksu budowlanego i ustawy o planowaniu przestrzennym, znosząc biurokratyczne bariery przy realizacji inwestycji związanych ze zwalczaniem pandemii koronawirusa oraz jej skutków.
Jak poinformowała Sawa Solec Residence, przystąpiła ona na podstawie zapisów Tarczy do realizacji „wyjątkowego – także w kontekście społecznym – projektu”. Na terenie o powierzchni 1,74 ha w miejscowości Janów w gminie Stare Babice, przy granicy Warszawy, ma powstać osiedle złożone z 15 wolnostojących domów. Pełna nazwa inwestycji to: „Zdrowa i Ekologiczna Zieleń – Mazowiecki Niepubliczny Kompleks Zwalczania COVID-19 oraz eliminowania skutków społeczno-gospodarczych, wywołanych COVID-19”. W jej ramach zostanie oddanych do użytku 15 wolnostojących budynków, o powierzchni ok. 140 m kw. każdy, z przydomowymi studniami i szambami. Budynki będą konstruowane z ekologicznych materiałów i prefabrykatów. Jak zapewnia inwestor, szczególna uwaga zostanie zwrócona na poszanowanie drzew, konstrukcji terenu i zasobów wodnych.
Jak informuje developer, powstające domy zostaną przeznaczone dla osób, które odbywają kwarantannę w związku z pandemią koronawirusa. Będą oferowane takim osobom do wynajęcia. Z kolei w drugim etapie walki z zagrożeniem pandemicznym, kiedy kwarantanna obejmować będzie mniej osób, budynki będą zaoferowane do wynajmu poszkodowanym w wyniku kryzysu. Z oferty będą mogły skorzystać osoby, które w wyniku kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią straciły możliwość korzystania z wcześniej zajmowanych domów i mieszkań. Developer zapewnia, że cena wynajmu domów będzie wyraźnie niższa nie tylko od warszawskiej, ale także od stawek w powiecie warszawskim zachodnim.
Zapewnienia developerskiej firmy o poszanowaniu przyrody nie wzięły się znikąd. Rzecz polega na tym, że inwestycja ma być realizowana na należącym do firmy terenie po dawnej bazie radarowej w Lesie Bemowskim. Lokalne władze od lat sprzeciwiały się budowie osiedla, doprowadzając przy tym ustanowienia otaczającego teren dawnej bazy radarowej rezerwatem Łosiowe Błota, co miało definitywnie zamknąć drogę do inwestycji. Ich zdaniem, mogłaby ona zaszkodzić miejscowej przyrodzie i utrudnić mieszkańcom korzystanie z jej zasobów. Teraz część mediów przytacza ich opinie o „ściemie” tudzież inne ostre sformułowania wysuwane pod adresem developera, jak też sama posługuje się retoryką o znalezieniu „furtki” do rozpoczęcia inwestycji. Bo lokalne władze nie wiedzieć na jakiej podstawie twierdzą, że osiedle nie będzie służyć ludziom skrzywdzonym przez COVID-19.
Co ciekawe, jeden z przedstawicieli lokalnych władz w wypowiedzi dla TVN Warszawa przypomniał, że na terenie powiatu na podstawie Tarczy postawiono m.in. kontener służący jako punkt dezynfekcji i tłumaczył, że wątpliwości nie budziłaby chęć zbudowania zakładu wytwarzającego maseczki czy środki dezynfekcji lub placówki, która zajmowałaby się np. pomocą chorym. I nie wiadomo dlaczego budowa np. zakładu produkującego środki do dezynfekcji nie miałaby zagrozić przyrodzie a budowa domów już tak, oraz czy kontenery są lepsze niż wolnostojące domy o dobrym standardzie przeznaczone, jak zapewnia developer, dla osób poszkodowanych przez pandemię.
Jest też inna wątpliwość. Otóż developer nie zrobił nic innego, jak skorzystał z przysługującego mu prawa. Możliwe, że Sejm uchwalił mało precyzyjną ustawę, jednak nie jest to już wina przedsiębiorców. Ich organizacje, np. Pracodawcy RP albo Business Centre Club, podobnie jak takie thin tanki jak Instytut Staszica, Warsaw Enterprise Institute czy Centrum im. Adama Smitha, od lat apelują o bardziej precyzyjne stanowienie prawa, dostrzegając w prawnych bublach, nadmiarze przepisów i braku ich stabilności jedną z głównych przyczyn hamowania rozwoju gospodarki. Stąd pretensje do przedsiębiorców, że korzystają z prawa, muszą zaskakiwać.
Przy okazji należy wspomnieć o sprawie potrzeby rewitalizacji terenów, które się marnują. – W Warszawie, ale też na całym Mazowszu nie brakuje miejsc, które czekają na swoją drugą szansę. Dawne forty czy inne zapomniane tereny powojskowe takie jak poligony itp. które często posiadają już odpowiednią infrastrukturę, mogłyby zostać poddane rewitalizacji, podobnie jak obiekty przemysłowe w miastach. Oczywiście, z poszanowaniem natury – mówi Paweł Ludwicki, dziennikarz i varsavianista.
WK