-0.1 C
Warszawa
piątek, 22 listopada 2024

NIE MA ŻYWNOŚCI, JESTEŚMY BEZPIECZNI

Działania władzy Kanady w związku z pandemią pokazują dobitnie, jak bardzo skupienie się wyłącznie na jednym zagrożeniu może doprowadzić do ogromnych szkód w innych obszarach.

Od wielu dni Kraj Klonowego Liścia stoi w obliczu sporego kryzysu wywołanego m.in. decyzją władz USA, które postanowiły wycofać się z wcześniej wydanego pozwolenia na to, aby kierowcy ciężarówek byli zwolnieni z obowiązkowych szczepień. W dość nieoczekiwany sposób amerykańskie państwo postanowiło nagle, że począwszy od 22 stycznia wszyscy kierowcy przekraczający granicę od strony Meksyku i Kanady będą musieli posługiwać się cyfrowym dokumentem z kodem QR. Wcześniej analogiczne przepisy wprowadziły władze kanadyjskie, lecz prawdziwy problem pojawił się dopiero teraz, ponieważ w ruchu na granicy kanadyjsko-amerykańskiej zdecydowaną większość kierowców stanowią Kanadyjczycy. Spośród 160 tys. pojazdów krążących nieustannie między oboma państwami aż 120 tys. to obywatele Kanady, z których bardzo wielu jest sceptycznie nastawionych wobec nowych preparatów.

Najazd na stolicę

Świat chyba jeszcze nigdy dotąd nie był świadkiem tak zadziwiającej zgodności między rządami poszczególnych państw, jaką widzimy obecnie przy okazji wymuszania na kolejnych grupach zawodowych przyjmowania szczepień przeciwko Covid-19. Wspólna akcja władz Stanów Zjednoczonych i Kanady zapowiedziana była w listopadzie ubiegłego roku, co nie pozostawiło zbyt wiele czasu na reakcję. Decydenci pomylili się jednak, sądząc, że znowu uda im się wymusić wprowadzenie kolejnych restrykcji nie napotykając żadnego oporu. Okazało się bowiem, że kanadyjscy kierowcy wielkich ciężarówek w mgnieniu oka zorganizowali się i urządzili wielki protest, w ramach którego zaczęli blokować wybrane przejścia graniczne oraz skrzyknęli się na wielki protest w stołecznej Ottawie, gdzie zamierzają uprzykrzyć nieco życie premierowi Justinowi Trudeau oraz całemu urzędniczemu środowisku, które beztrosko wzmacnia sanitarny ucisk już od wielu miesięcy.

W chwili, gdy powstaje ten tekst, efekt buntu kierowców ciężarówek nie jest jeszcze znany, niemniej jednak już dziś widać, że cała sprawa może okazać się pewnym przełomem w polityce walki z koronawirusem. Protestujący urządzili publiczną zbiórkę pieniędzy i zdołali zebrać do niedzieli ponad 2 mln kanadyjskich dolarów, zapewniając sobie w ten sposób utrzymanie na najbliższe dni, krytyczne dla ich losu. Szacuje się, że kontrowersyjnych preparatów nie chce przyjąć co najmniej 30 tys. kierowców, co może przełożyć się na naprawdę istotny problem z dostępnością towarów i usług w całym kraju. Transport kołowy to nie branża fryzjerska czy fitness, w której ograniczenie funkcjonowania przekładają się na spadek dostępności mniej niezbędnych usług. Biorąc pod uwagę to, że na znak solidarności w proteście wezmą udział także zaszczepieni kierowcy Państwo Klonowego Liścia stoi przed perspektywą nagłego logistycznego tąpnięcia, którego w geograficznych i infrastrukturalnych warunkach tego północnego kraju nie będzie można tak łatwo uzupełnić żadnymi innymi środkami. Wiele miejsc w Kanadzie zaopatrywanych jest wyłącznie przy pomocy wielkich trucków, których nie sposób zastąpić transportem kolejowym czy powietrznym.

Obywatele wspierają

Grożące Kanadzie poważne niedobory i znaczne zaburzenia w dostawach najwyraźniej nie spędzają jednak snu z powiek premiera Trudeau, który pomimo ryzyka przerw w dostawach żywności dla niektórych regionów, na razie nie zamierza zmieniać zdania. Być może kanadyjski premier zakłada, że na protestujących kierowcach masywnych aut skupi się cała społeczna złość na wynikłą sytuację i tym samym zmusi ich to do wycofania się. W praktyce wszystko wskazuje na to, że stanie się dokładnie odwrotnie. Pomimo tego, że protest przypadł na najzimniejszy okres w roku, w którym w Kanadzie panują ekstremalne warunki pogodowe, znaczna część mieszkańców tego kraju popiera działania kierowców. Świadczy o tym nie tylko szybkość, z jaką udało się zebrać pieniądze, ale także zauważalne w całym kraju przychylne nastawienie względem protestujących. Mimo iż protest wiąże się już dziś z uciążliwościami w postaci zakłóceń w dostawach, a niektóre drogi są zwyczajnie nieprzejezdne, obywatele Kanady niekiedy wręcz wiwatują na widok przejeżdżającego w ich okolicy kordonu ciężarówek.

Protest przeciwko obowiązkowym szczepieniom przypadł na czas, w którym znaczna część Kanadyjczyków stała się już zwyczajnie zbyt zmęczona niekończącymi się ograniczeniami wynikającymi z obowiązującego reżimu sanitarnego. Kanadyjskie państwo jest pod tym względem jednym z najbardziej agresywnych na świecie, a jednocześnie premier Trudeau już wielokrotne pokazywał, jak bardzo luźno traktuje wszystkie zasady, których przestrzegania sam wymaga od obywateli. Jesienią ubiegłego roku głośno było o tym, jak w drodze na szczyt klimatyczny zatrzymał się w Amsterdamie, gdzie w towarzystwie innych polityków paradował w barze bez maseczki i zachowywania odpowiedniego dystansu.

Rażący brak konsekwencji i poszanowania dla narzucanych przez siebie przepisów prowadzi stopniowo do tego, że politykom na całym świecie coraz trudniej jest utrzymywać społeczeństwa w podsycanym nieustannie strachem stanie posłuszeństwa. Protest kierowców wielkich ciężarówek pokazuje wyraźnie, że tłamszone od prawie dwóch lat nakazami izolacji, kwarantanny i nieustannymi lockdownami społeczeństwa tracą cierpliwość i przekonanie co do słuszności wprowadzanych ograniczeń.

Protest, którego nie sposób zignorować

Kanadyjskie władze podjęły już rzekomo starania na rzecz rekrutacji nowych kierowców ciężarówek, którzy dostosują się do obowiązku szczepień. Do pracy mają być skuszeni wyższymi płacami. O skuteczności tych działań będzie można powiedzieć więcej dopiero później, lecz nawet jeśli blisko 30 tys. niezaszczepionych pracowników branży transportowej straci pracę, skutki trwającego właśnie spontanicznego zrywu będą dalekosiężne. Praca kierowców ciężarówek może się wydawać na co dzień banalna, lecz w krytycznych momentach to właśnie na niej oparte jest funkcjonowanie znacznej części całego życia gospodarczego. Braki w sklepach, które pojawią się w najbliższym czasie w Kanadzie (a także w wielu miejscach Stanów Zjednoczonych) zadziałają niczym niedający się zignorować sygnał alarmowy dla obywateli, którzy być może do tej pory nie mieli do czynienia z żadnymi innymi aż tak niepokojącymi przejawami globalnego sanitaryzmu.

Przykład kanadyjskiej wojny domowej, jaką z kierowcami ciężarówek toczy rząd, ukazuje dokładnie, na czym polega absurd polityki wprowadzania tzw. covidowych paszportów. Ich upowszechnianie jest z jednej strony uzasadniane kwestiami zdrowotnymi i dbałością o dobro wspólne, a z drugiej towarzyszy mu oparta na zastraszaniu i deptaniu wolności obywatelskich polityka, której efektem stają się braki na sklepowych spółkach. W imię bezpieczeństwa kanadyjski rząd naraża tym samym cały kraj na braki żywności i innych podstawowych artykułów. Prawdziwa troska o zdrowie i pomyślność obywateli uwzględniałaby całą złożoność politycznej decyzji o wprowadzeniu obowiązku szczepień – zamiast niej implementuje się jednak zasady, które nie pozostawiają złudzeń, że tak naprawdę stawką w całej grze jest wolność obywateli.

FMC27news