3.8 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Władimir, zostańmy przyjaciółmi

Chocholi taniec Emmanuela Macrona wokół Putina, coraz mocniej przypomina niesławną politykę impeachmentu, która czyni z Paryża wspólnika rosyjskiej agresji. Tylko tak można nazwać zmuszanie Ukrainy do kapitulacji i politykę rozbijania NATO od środka. Problem w tym, że prezydent Francji jest gotów obiecać wszystkim wszystko, po to aby pozostać w Pałacu Elizejskim na drugą kadencję.

Chocholi taniec Emmanuela Macrona wokół Putina, coraz mocniej przypomina niesławną politykę impeachmentu, która czyni z Paryża wspólnika rosyjskiej agresji. Tylko tak można nazwać zmuszanie Ukrainy do kapitulacji i politykę rozbijania NATO od środka. Problem w tym, że prezydent Francji jest gotów obiecać wszystkim wszystko, po to aby pozostać w Pałacu Elizejskim na drugą kadencję.

Francuski balet

„Macron obiecuje deeskalację, ale na Ukrainę wywiera presję w sprawie ustępstw na rzecz agresora” – tak portal Politico skomentował rezultaty jego ubiegłotygodniowej wizyty z Moskwie. Wyjaśniając kulisy „dyplomatycznego sukcesu”, zacytował genialną myśl francuskiego prezydenta, według którego „prawdziwym celem Putina wcale nie jest podbój Ukrainy, tylko odbudowa relacji z NATO iUE”.

Szczyt idiotyzmu! Większej głupoty padającej z ust przywódcy europejskiego państwa pretendującego do przywódczej roli w UE nie można sobie wyobrazić. Dlatego francuskie media szybko przykryły wpadkę opisem bohaterstwa Macrona. Prezydent odmówił poddania się rosyjskiemu testowi na COVID-19. W ten sposób obronił przed kradzieżą najcenniejsze DNA Francji, a może i świata.

No cóż, jaki bohater, takie zwycięstwo, bo Rosja natychmiast zdementowała jakiekolwiek ustępstwa wobec Ukrainy. – Prezydent Rosji w żadnym razie nie zobowiązał się do niepodejmowania kroków wojskowych. Tak rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odniósł się do rzekomych zobowiązań Putina, które ogłosił Macron. Mówiąc wprost, Moskwa po raz kolejny upokorzyła Paryż. Co zrobił Macron? Podziękował Putinowi za kolejny policzek wymierzony Francji iUE, nadal opowiadając banialuki o dobrej woli Rosji. Na tym kończą się żarty, a zarazem negocjacyjne sukcesy prezydenta Francji. A szkoda, ponieważ bilans szkód wyrządzonych przez Macrona jest gigantyczny i wciąż rośnie.

Latem 2017 r. wkrótce po wyborze na prezydenta Francji, Emmanuel Macron zaprosił Władimira Putina do Wersalu. Było to pierwsze ze spotkań, które zdaniem prezydenta Francji miało związać Rosję z Europą, osłabiając agresywność Kremla. Nie był to przypadek, ponieważ już podczas kampanii wyborczej Macron, mimo rosyjskiej agresji na Ukrainę, nawoływał do intensyfikacji dialogu i okazania zrozumienia dla obaw Moskwy. – Błędem byłoby, aby Krym doprowadził do zerwania więzi ze wschodnioeuropejską potęgą, w miejsce perspektyw trwałego europejsko-rosyjskiego związku – ogłosił Macron wjednym z kampanijnych wystąpień. W ramach takiej polityki były wielokrotne wspólne uściski z człowiekiem, na którego rozkaz wymordowano ponad 15 tys. Ukraińców, a ponad 1,5 mln musiało uciekać z domów. Dwa lata później ślepy i głuchy Macron na wspólnej konferencji z Putinem obwieścił wielki restart koncepcji Charlesa de Gaulle’a. Zgodnie z nią, wspólna Europa rozciąga się od Lizbony do Władywostoku.

Po co? Macron ujawnił, że jego ambicją jest stworzenie nowej architektury bezpieczeństwa Europy, innej niż dotychczasowy ład, którego fi larem jest NATO, a więc Stany Zjednoczone. Finałem samozwańczej polityki Pałacu Elizejskiego, prowadzonej rzekomo w imieniu i dla dobra Unii Europejskiej, była zeszłoroczna próba organizacji szczytu Unia-Rosja.

Paryż i Berlin za plecami innych stolic rzekomo Zjednoczonej Europy zaprosiły Putina, aby omówić warunki transakcji „biznes jak zwykle”. Miał być to początek legalizacji okupacji Krymu, włączenia Ukrainy do imperium Putina i zniesienia sankcji za złamanie prawa międzynarodowego, jakim jest każdy zbrojny napad na suwerenne państwo. Wówczas Macron był tak stanowczy, że na spotkaniu z własnymi ambasadorami zapowiedział: – Nie ścierpię żadnych prób storpedowania mojego planu. Okazał się prorokiem. Parafrazując tytuł sztuki Ryszarda Latki na „Emanuel, Emanuel, sprawa się rypła”, z powodu zdecydowanego oporu zdecydowanej większości państw Unii do zdrady Ukrainy nie doszło. Zgodne obrzydzenie negocjacjami z godnym następcą Stalina pogrzebało ambicje francuskiego prezydenta, który pozazdrościł Putinowi roli światowego demiurga.

Pomimo upokorzenia, a może właśnie z tego powodu, Francja (wraz z Niemcami) stała się największym hamulcem stanowczej odpowiedzi UE i NATO na eskalującą agresję Moskwy. W werbalnej ekwilibrystyce Macron robi wszystko, aby nie nazwać Rosji agresorem. Tym samym prezydent Francji wyprzedził wszystkich „pożytecznych idiotów Putina”, stając godnie na czele rankingu.

Już wcześniej prezydent V Republiki ogłosił „śmierć mózgu NATO”, podważając znaczenie sojuszu, a więc amerykańskiego parasola militarnego dla bezpieczeństwa europejskiego. Przecież takiej roli podejmie się z radością „przyjaciel Władimir”. Następnie szef francuskiej dyplomacji Bruno Le Maire stwierdził, że Europa nie powinna iść śladem Ameryki w sankcjach przeciwko gazociągowi Nord Stream-2. Po czym zmienił zdanie, ale tylko dlatego, że Niemcy nie chciały pójść na ustępstwa w kwestii reformy strefy euro, której beneficjentem byłaby Francja. Obecnie Paryż krzyczy w głos: Nie dopuścimy do pogwałcenia ukraińskiej suwerenności! Jednak wysoki urzędnik Pałacu Elizejskiego nie dostrzegł zagrożenia w koncentracji rosyjskiej armii na granicy z Ukrainą oraz rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Czarnym. Ba, gdy amerykański wywiad, a za nim Biały Dom alarmują, że ryzyko rosyjskiego ataku na Ukrainę stale wzrasta, Macron przekonuje, że takiego niebezpieczeństwa ze świecą szukać.

Nożem wbitym w ukraińskie plecy jest wywieranie presji, aby Kijów zgodził się na realizację porozumień mińskich. Dla przypomnienia, po ukraińskich klęskach militarnych, Francja i Niemcy zmusiły Kijów do podpisania kapitulacyjnego układu zRosją. Jego realizacja daje Moskwie daleko posunięte prawo ingerencji w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Obecnie Macron zmusza Kijów do samobójczego kroku, oznaczającego rosyjskie zwycięstwo bez jednego wystrzału. Świństwo polega na tym, że prezydent Francji pod pozorem obrony Ukrainy, staje się wspólnikiem Putina.

Bilans Macrona

Prezydent Francji liczy na aureolę zbawcy pokoju w Europie. Tyle że naprawdę sprzedaje Ukrainę Rosji. Dlaczego kupczy cudzą niepodległością? Wybory, które zadecydują o drugiej kadencji Macrona już w kwietniu, tymczasem droga do reelekcji staje się coraz bardziej wyboista.

Obecny prezydent doszedł do władzy z programem reform, które miały zrewolucjonizować gospodarkę, społeczeństwo, przywracając Francji mocarstwową chwałę. Tymczasem z głośnych zapowiedzi kompletnie nic nie wyszło. Najpierw Francuzi zbuntowali się ruchem „żółtych kamizelek”, przeciwko reformie podatkowej i emerytalnej, co zakończyło temat źródeł finansowania epokowych zmian. Następnie pandemia ujawniła strukturalny kryzys francuskiej gospodarki i rynku pracy, a także społeczną niechęć do jakichkolwiek zmian i wyrzeczeń.

Klęskę poniósł multikulturalny program Macrona, doprowadzając do otwartego buntu policji i armii. Struktury siłowe zarzucają prezydentowi, że pobłażanie dla obcych kulturowo mniejszości postawiło republikę na skraju wojny domowej, zwłaszcza z islamistami. Wreszcie prezydent zraził do siebie Francuzów przymusem szczepionkowym.

Nikt już nie wierzy Macronowi, gdy na dwa miesiące przed wyborami rzuca hasło 4 rewolucji przemysłowej, na czele z cyfryzacją gospodarki, opartej na biotechnologiach isztucznej inteligencji. Francuzów nie porywa program zielonej energetyki, awięc zerowej emisji Co2, osiągnięty dzięki budowie 14 jądrowych bloków energetycznych.

Nie wierzą w efektywność francuskich koncernów zbrojeniowych, energetycznych, samochodowych i lotniczych. Biurokratyczne molochy są niezdolne do globalnej konkurencji z powodu fatalnego zarządzania. Podobne rezultaty przyniosła mocarstwowa polityka zagraniczna Pałacu Elizejskiego. Rosja wypiera Francję z afrykańskiej strefy wpływów. Londyn toczy z sąsiadem wojnę o łowiska i nielegalnych imigrantów forsujących Kanał La Manche. Australia anulowała kontrakt na francuskie okręty podwodne warty 80 mld euro, wybierając lepszą ofertę amerykańską. Waszyngton preferuje dobre relacje z Berlinem, a Europa Środkowa spoglądając na rosyjski taniec Macrona, w ogóle nie postrzega Francji jako wiarygodnego partnera.

Jeśli sukcesy gospodarcze, polityczne i międzynarodowe prezydenta są równe zeru, trudno się dziwić malejącym szansom reelekcji. Czy według Emmanuela Macrona ścieżką poprawy notowań jest układ z przyjacielem Władimirem? Jeśli tak, dziś ceną drugiej kadencji w Pałacu Elizejskim może się okazać utrata niepodległości przez Ukrainę. A jutro? Kto zagwarantuje, że Macron nie sprzeda Moskwie Polski i państw bałtyckich?

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news