3.4 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Uwolnić gospodarkę

Stojąc w obliczu poważnej recesji i konieczności przeprowadzenia wielkich zbrojeń, polska gospodarka musi zostać radykalnie uwolniona. Jeśli ktoś zakładał do tej pory, że cały świat będzie ewoluował stopniowo w stronę jednego, liberalnego modelu społecznego, a wielkie konflikty wojenne odejdą w niepamięć i ustąpią na trwałe miejsca prowadzonym na mniejszą skalę wojnom zastępczym w krajach Trzeciego Świata, to od 24 lutego 2022 r. musiał poddać swoje poglądy daleko idącej rewizji.

Dosłownie w ciągu kilku godzin okazało się, że polskie państwo musi fundamentalnie zmienić swoją politykę obronną, budżetową i imigracyjną, a odchodząca przez wiele lat na plan dalszy perspektywa konfliktu z potężnym wschodnim imperium nagle stała się najważniejszym wyzwaniem co najmniej na kilka dekad do przodu.

Epokowe zmiany

Błyskawiczne zmiany towarzyszące rosyjskiej agresji na Ukrainę dotyczą zresztą oczywiście nie tylko naszej polityki wewnętrznej, lecz także całej światowej gospodarki. W wyniku nałożonych przez kraje Zachodu sankcji oraz rosyjskiej odpowiedzi na nie doszło do natychmiastowego odtworzenia się nowego podziału na dwa zwalczające się bloki państw, które po raz ostatni patrzyły na siebie w równie wrogi sposób w 1991 r. Nowa Zimna Wojna oznacza nową wojnę gospodarczą, w której na plan pierwszy wychodzi dostęp do surowców i tworzenie się konkurencyjnych systemów transakcyjno-rozliczeniowych. Choć wśród wielu osób sprzeciwiających się rosyjskiej agresji może pojawiać się pragnienie, aby Zachód szybko „zagłodził” i wyniszczył państwo rządzone przez Putina finansowo, w praktyce nie jest to wcale tak łatwo wykonalne.

Koniec lutego przyniósł nam ze sobą epokowe zmiany, które nie mogą pozostać w Polsce bez echa ani bez proporcjonalnych do nich zmian w zakresie funkcjonowania całej gospodarki narodowej. Pomimo tego, iż Polska przynależy do Sojuszu Północnoatlantyckiego, trzeba zawsze liczyć przede wszystkim na własne zasoby, gdyż jak pokazuje przykład Niemiec, Włoch czy Węgier o lojalność sojuszników w kontekście gazowego szantażu może być zwyczajnie trudno. Podstawowa trudność polega jednak na tym, że o skokowy wzrost wydatków na wojsko bez uciekania się do pozabudżetowych funduszy będzie w pogarszających się warunkach ekonomicznych zwyczajnie ciężko.

Ostatnie lata były niestety latami zmarnowanymi, jeśli chodzi o rozsądne planowanie wydatków, gdyż w czasach pomyślnej koniunktury i niskich stóp procentowych rząd pożyczał znaczne sumy, m.in. po to, aby przeznaczać je na rozbudowane transfery socjalne, które nie dość, że nie podniosły dzietności, to jeszcze na dodatek nie pomagały zwiększyć stopy inwestycji. Hossa na światowych rynkach dobiegła już końca, stopy procentowe poszły już zdecydowanie w górę i pożyczanie środków na obsługę budżetu i zwiększony budżet wojskowy będzie trudniejsze niż do tej pory.

Suwerenność albo rozdawnictwo

Zdecydowanie trudniejsza sytuacja gospodarcza w Polsce i na całym świecie sprawi, że wcześniej czy później obecna ekipa rządząca stanie przed dylematem, w jaki sposób pogodzić żywione przez siebie sprzeczne dążenia. Nie da się bowiem jednocześnie mieć silnej armii, wydawać miliardów na transfery socjalne, wdrażać zieloną agendę i zapewnić stabilność państwu goszczącemu na swoim terytorium setki tysięcy (lub nawet kilka milionów) uchodźców z Ukrainy. Rządzący muszą dlatego wreszcie zrozumieć, że nadszedł czas na błyskawiczne i zdecydowane działania, które powinny przynieść ze sobą pobudzenie gospodarki do wzmożonego wysiłku.

Zazwyczaj efekt wzmożonych obrotów wiąże się z ekspansją kredytową, którą rządzący starają się niezmiennie w porę ograniczać, aby nie zapłacić za to później zbyt wielkiej ceny przy okazji spowolnienia gospodarczego. Polska powinna szukać osiągnięcia efektu wzmożonych obrotów w zupełnie inny sposób, niezwiązany z polityką monetarną czy fiskalną. Można do tego doprowadzić zwyczajnie poprzez uwolnienie polskiej gospodarki na wzór pamiętnej Ustawy Wilczka z 1988 r.

Współczesna wersja pamiętnej ustawy, która miała kolosalny wpływ na faktyczną transformację ustrojową, powinna polegać tym razem na maksymalnym uproszczeniu systemu podatkowego dla polskich przedsiębiorców połączonym z wprowadzeniem gwarancji niezmienności nowych zasad na wiele lat. W ubiegłym roku Polska zajęła niechlubną przedostatnią pozycję w rankingu najbardziej konkurencyjnych systemów podatkowych OECD (za nami były tylko Włochy). Po wprowadzeniu Polskiego Ładu nasza lokata będzie z pewnością dużo gorsza.

Rodzimi przedsiębiorcy powinni być przez polskie państwo hołubieni i wręcz faworyzowani, lecz w praktyce pupilkiem kolejnych rządów są duże zagraniczne podmioty. Jako że Polska stanęła przed naprawdę epokowymi wyzwaniami, trzeba na nie zareagować równie epokowymi zmianami, a za takie można by bez wątpienia uznać wprowadzenie podatku przychodowego dla firm rozliczających się przy pomocy podatku CIT.

Pożegnanie z zieloną agendą

Podstawowa zmiana, jaką wprowadzała ustawa Wilczka, polegała na zlikwidowaniu dziesiątek pozwoleń i koncesji na prowadzenie działalności gospodarczej. Od tego czasu zasady życia gospodarczego zmieniły się w wielu różnych aspektach, a na dodatek Polska utraciła część swojej suwerenności na rzecz Unii Europejskiej. Z tego właśnie powodu potrzebne „na już” uwolnienie gospodarki musiałoby przede wszystkim polegać na jednostronnym wypowiedzeniu większości zobowiązań wynikających z realizacji tzw. zielonej agendy. Pakiet Fit for 55, system handlu emisjami EU ETS czy też Zielony Ład w rolnictwie wiążą się z ogromnymi kosztami dla przemysłu, rolnictwa czy też transportu, które w ekstremalnej sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Polska, są całkowicie zbędne. Mając do wyboru niepodległość i globalne ocieplenie, Polska nie powinna ani chwili zastanawiać się nad tym, co jest bardziej istotne i zdecydować się na zawetowanie lub niewprowadzanie w życie wszystkich wymienionych tu programów.

Ogromne masy uchodźców, które zjawiły i zjawią się jeszcze w Polsce, stanowią w krótkim okresie spore obciążenie dla domowych budżetów polskich rodzin, ale i budżetu jako takiego. W dłuższej perspektywie wielki ukraiński exodus może jednak zadziałać na polską gospodarkę korzystnie, o ile oczywiście władza, zamiast skupiać się na uruchamianiu kolejnych środków socjalnych dla uchodźców, sięgnie po rozwiązania, które maksymalnie zachęcą przybyszów do intensywnej pracy na swoją przyszłość.

Pomimo pogarszającej się koniunktury na świecie Polska może potencjalnie całkiem sporo zyskać na obecnym kryzysie, jeśli tylko stworzy mechanizmy skłaniające do innowacyjności i rozwoju. Na razie rząd postawił na rozdawanie uchodźcom pieniędzy (lub dofinansowanie osób przyjmujących uchodźców pod własny dach), lecz zdecydowana większość z nich byłaby bardziej zadowolona, gdyby mogła zdobyć pieniądze we własnym zakresie, prowadząc aktywne zawodowo życie. Aby jednak Polska mogła w pełni wykorzystać nadarzającą się okazję, trzeba zacząć od samych podstaw, jak choćby wycofanie się z Polskiego Ładu czy też likwidacja trzynastych i czternastych pensji. Dla obecnej władzy umiejętność rezygnacji z tak ważnych dla niej punktów politycznego programu będzie dużym testem dojrzałości i odpowiedzialności.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

FMC27news