X Kongres Infrastruktury Polskiej, zorganizowany przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR, wykazał, że nadzwyczajne czasy wymagają równie nadzwyczajnej elastyczności, współpracy i szybkiego łatania dziur w drodze do ekonomicznego sukcesu. Niezależnie, czy chodzi o Ukrainę, czy o krajowe budownictwo.
Dowiodła już tego sama debata otwarcia: „Realia gospodarcze vs. sytuacja w branży infrastruktury”, w której uczestnicy reprezentowali najważniejsze podmioty na rynku. Debata dotyczyła problemów funkcjonowania branży, jednak wszystkie tematy przyćmiła waloryzacja kontraktów. Chodzi o mechanizm mający zrekompensować wykonawcom straty wynikające z nieprzewidzianego wzrostu kosztów realizacji kontraktu. Oczywiście pojawił się też wątek szans polskich przedsiębiorców w odbudowie Ukrainy.
Ale najpierw waloryzacja. Wykonawcy wskazywali przede wszystkim, że podniesienie limitu waloryzacji kontraktu do 10 proc. wcale nie rozwiązuje problemu wzrostu cen w budownictwie. Zamawiający przypominali, że waloryzacja i tak pochłania ogromne pieniądze. Jest to ważna kwestia, bo bez sprawnego mechanizmu waloryzacji możemy pożegnać się z dynamicznym rozwojem mieszkalnictwa czy z szybkim transportem, mówiąc krótko – szybkim rozwojem infrastruktury. Charakterystyczne były wypowiedzi Wojciecha Trojanowskiego, członka zarządu koncernu budowlanego STRABAG oraz Ireneusza Merchela, prezesa zarządu PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.
– Sami mówimy, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co będzie za miesiąc czy za pół roku, a zmuszamy naszych ludzi tworzących oferty do przewidywania czegoś, co będzie za pięć lat – mówił Wojciech Trojanowski. Jego zdaniem, można stworzyć wskaźniki, które działają bez limitu. Bo każdy limit będzie albo za duży, albo za mały. – I czym się mamy kierować? Prognozą inflacyjną NBP – 2,5 proc.? Prognozą inflacyjną budżetu państwa – 5 proc.? Założeniami rynkowymi każdego ekonomisty? To jest loteria bądź kasyno – stwierdził przedstawiciel STRABAG dodając, że „tworzenie limitów jest trochę sztucznym oszukiwaniem się”.
– Nikt nie powie, że żyjemy w przewidywalnych czasach, więc jak mamy wymagać od swoich ludzi, żeby przewidzieli, za ile kupią asfalt za 5 lat? – pytał prezes Trojanowski. – Możemy zachodzić w głowę, możemy zamawiać analizy ekonomiczne, tylko po co nam to wszystko? Na końcu będzie to tyle kosztowało, jakie będą warunki rynkowe – stwierdził CEO STRABAG. Choć zarazem podkreślił, że firma „z podziękowaniem” przyjęła podniesienie limitu z 5 do 10 proc. w nowych kontraktach drogowych. Oraz że takie rozwiązanie będzie szybko wprowadzone przez PKP TLK w starych kontraktach. – Bo branża, żeby realizować nowe kontrakty, nie może przewrócić się na starych – podsumował.
– W ubiegłym roku na waloryzację wydaliśmy około 200 mln zł, w tym wydamy około miliarda. Waloryzacja jest, tylko się o niej nie mówi, bo jest standardowo realizowana na wielu kontraktach – zwrócił uwagę prezes PKP PLK Ireneusz Merchel. – Zwiększyliśmy od marca waloryzację do 10 procent. Ktoś powie „mało”, pewnie można mówić o 20 czy 30. Jednak ten element jest dla nas bardzo trudny – zaznaczył. I podkreślał, że wszyscy wykonawcy pracują na placach budowy. Firma ogłosiła już w tym roku przetargi na 12 mld zł, nie czekając aż dotrą środki na przykład z Krajowego Planu Odbudowy. PKP PLK są gotowe na przetargi za kolejne kilkanaście miliardów złotych.
CEO PKP PLK zaznaczył, że rozumie problemy wykonawców związane z sytuacją gospodarczą, stąd firma wykazuje maksymalną elastyczność i opłaca faktury od nich niemal od ręki. – Na pewno nie jest lekko każdej ze stron, mówię tu głównie o wykonawcach, Jako spółka mamy zabezpieczone środki finansowe na realizowane kontrakty i nie czekamy na pełne 30 dni z fakturą, płacimy zdecydowanie szybciej – mówił prezes Merchel.
Branża oczywiście przypatruje się Ukrainie. Tu warto przytoczyć uwagi Jacka Piechoty, Prezesa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. – Kryzys ukraiński niesie nowe możliwości, bo Ukraina po zwycięstwie stanie się ogromnym rynkiem potrzebującym wszystkiego – mówił prezes Piechota. – – Jednak aby z tych nowych możliwości rzeczywiście skorzystać, trzeba do tego być dobrze przygotowanym. Przede wszystkim wiedzieć, jakie będą źródła finansowania odbudowy – przypomniał.
Odbudowa Ukrainy w partnerstwie z innymi
Jego zdaniem, wielką szansą może być partnerska kooperacja z firmami amerykańskimi, które nie mają doświadczeń w poruszaniu się na ukraińskim rynku a też będą chciały na nim zaistnieć. Drugim źródłem finansowania może być Unia Europejska, przy czym wiele wskazuje na to, że UE pójdzie drogą zaciągnięcia nowych kredytów, co byłoby bardziej korzystne niż „zrzutka” poszczególnych państw, w której polskiego śladu byłoby mniej.
– Niestety, my po 2015 r. dramatycznie ograniczyliśmy nasze przedstawicielstwo ekonomiczne w Kijowie – stwierdził prezes Piechota. – Jeśli Ministerstwo Rozwoju i Technologii nie postawi na lepsze przygotowanie, na lepszy zespół w Kijowie, to niestety, polskie firmy niewiele będą mogły stąd uzyskać pomocy – ocenił. Wskazał też, że dobrze mieć doświadczenie w poruszaniu się na ukraińskim rynku, lecz jeszcze lepsze będzie posiadanie ukraińskiego partnera. – Ukraiński rząd doskonale rozumie, że ważnym zadaniem będzie też odbudowanie przedsiębiorczości. Na pewno jednym z priorytetów przy wyborze kontrahentów będzie udział ukraińskich firm – mówił Jacek Piechota. Z debaty wynikało że w wojennej rzeczywistości elastyczność, empatyczne dogadywanie się oraz szybka naprawa tego co jej wymaga, będą decydować o sukcesie polskich przedsiębiorców. Brak elastyczności czy powolność są prostą drogą do klęski. Jak mówił gen. George Patton: „Stałe fortyfikacje są pomnikiem ludzkiej głupoty”.