e-wydanie

7.3 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia 2024

Silver Economy w Polsce

O srebrnej gospodarce w ujęciu społeczno-ekonomicznym rozmawiają prof. Paweł Wojciechowski i Marzena Rudnicka, prezes Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej.

Co to jest srebrna gospodarka?

Pierwotnie uznawało się, że jest to system produkcji dóbr i usług, mających na celu zaspokojenie potrzeb osób starszych. W 2014 roku powstała ustawa, która definiuje, że osobą starszą w naszym kraju jest każdy, kto ukończył 60. rok życia. Natomiast bardzo szybko ta definicja rozszerzyła się na inne pokolenia, bo uznano, że jest to również system przygotowania młodych pokoleń do dobrej starości. Wiąże się on z zapewnieniem odpowiedniej infrastruktury, komunikacji itd., na miarę każdego wieku. Słowem, zaczęło się tzw. myślenie procesowe. Okazało się też, że co trzeci klient w sklepie, jest osobą po 60. roku życia. Zatem w gospodarce senioralnej powinniśmy ujmować właśnie tę populację konsumentów. Rozszerza to definicję gospodarki jako tzw. projektowanie uniwersalne wszelkich dóbr i usług.

Ten rynek będzie się kurczył, czy będzie rósł?

Patrząc na ostatnie 100 lat, jako jednostki żyjemy coraz dłużej, czyli starzejemy się najwolniej w historii, ale jako społeczeństwo najszybciej. Ten paradoks wynika z dynamicznego spadku liczby urodzeń, przy proporcjonalnym wzroście liczby osób starszych. Na osi czasu widać, że w latach 50. ubiegłego wieku osób po 60. roku życia było 9 proc., dziś 25,6 proc. Z kolei za 27 lat 40 proc. naszej populacji będzie po „60”. Czyli nastąpi wzrost. Poza tym, w jednej trzeciej krajów Unii Europejskiej jest mniej mieszkańców niż u nas samych seniorów. Gdyby nasi seniorzy założyli swój kraj, to byłby on większy niż jedna trzecia krajów Europy. I to pokazuje skalę naszego rynku.

Ale czy oni będą bogaci? Jeżeli nie będą mieli pieniędzy, to co będą kupowali? Wiemy, że stopy zastąpienia mają być coraz niższe. To czy to jest perspektywiczny rynek?

Myślę, że będą tak samo bogaci, jak inni w proporcji do tego, co się dzieje dzisiaj. A tak zupełnie poważnie, to obecni 50-latkowie są w swoim piku możliwości finansowych i za chwilę będą wnosić ten zasób na emeryturę. Po drugie, w dzisiejszej grupie 60+ jest największy odsetek własności nieruchomości, czyli niezmonetyzowanego zasobu finansowego, którego nie mają z kolei młodzi. Więc tu znowu wchodzimy w gąszcz liczenia: jak mierzyć w złotówkach portfel emeryta czy portfel seniora. Jednak ogólnie rzecz biorąc, mitem jest mówienie o tym, że nasi seniorzy nie mają pieniędzy.

Czyli bieda-emerytury to czysta propaganda, żeby wymusić wyższe waloryzacje, 13 i 14 emeryturę?

Obrazek biednego emeryta nad talerzem zupy, który czeka na pomoc, jest po prostu stereotypem – bardzo krzywdzącym dla tych prawie 10 milionów bardzo różnorodnych grup ludzi i ich potrzeb. Biorąc pod uwagę klienta luksusowych samochodów, to ma on 60 lat, a nie 20.

Wiemy, że wysokość emerytury do zarobków będzie jednak spadać. Czy będzie to motywowało ludzi do dalszej pracy, czy raczej zaczną wątpić w jej dalsze podjęcie, bo mają już odłożony swój majątek w postaci nieruchomości i mogą dobrze żyć na emeryturze?

Na emeryturę buduje się trzy zasoby. Pierwszym jest zasób finansów, czyli 30-, 40-latkowie powinni intensywnie myśleć, jak w swoim życiu zawodowym zarabiają na to, żeby mieć godną i długą emeryturę. Drugim zasobem są relacje rodzinne i społeczne, które należy budować, żeby później nie zostać samemu. Trzecim zasobem, który tak naprawdę jest osią tego wszystkiego, jest zdrowie, a dokładnie profilaktyka. O ile w jednym i w drugim przypadku mamy jakieś szanse wpływania na to, co robimy ze zdrowiem i co robimy z relacjami, to z finansami przy obecnej sytuacji jest to sporym wyzwaniem. Bo na spokojnym rynku, bez szalejącej inflacji i kiedy mamy możliwość przewidywania, można inwestować w takie produkty, które dadzą nam ów drugi portfel emerytalny. Można wymieniać ich cały wachlarz. Natomiast wydaje się, że młodzi konsumują, albo za chwilę będą konsumować na bieżąco swoje zasoby, więc trudno przewidzieć, jak będą budować portfele emerytalne. Dziś już wiemy, że te emerytury mogą im nie wystarczyć do przeżycia od pierwszego do pierwszego. Zapewne wymusi to dłuższą pracę, tak jak dzieje się to w Japonii, gdzie średnia faktyczna przechodzenia na emeryturę to 71 lat, mimo że wiek emerytalny jest zdecydowanie niższy.

Efektywny wiek emerytalny będzie prawdopodobnie rósł.

Myślę, że to się po prostu siłą rzeczy rozwinie w tę stronę. W tej chwili pracodawcy zaczynają intensywnie myśleć o tym, jak włączać coraz starsze roczniki w rynek pracy bądź zatrzymywać na nim, bo ogólnie rzecz biorąc, znów brakuje rąk do pracy. Gdybym miała dziś przewidywać, to w przyszłości będziemy pracować dłużej, co też ma uzasadnienie w kondycji psychofizycznej. Jeżeli żyjemy dziś prawie 20 lat dłużej niż w latach 50. po wojnie, to obecny 60-latek jest odpowiednikiem dawnego 40-latka. Wczesny emeryt i wczesna emerytka to są jeszcze młodzi ludzie, więc mogą chcieć pracować, być do tego zdolni.

Wiemy, że w tej grupie będzie 100 mężczyzn na 140 kobiet. To determinuje zachowania i upodobania, np. koszyk konsumpcyjny. Czy na to też zwracasz uwagę?

Przy tej proporcji, twarz dojrzałej, starszej osoby, ma twarz samotnej kobiety. Co oznacza, że prowadzi ona jednoosobowe gospodarstwo domowe. Czyli koszty per capita są inne niż w przypadku prowadzenia gospodarstwa domowego we dwoje. Rzutuje to na koszyk zakupowy i na koszty utrzymania. Może powodować np. rozwój innych form zamieszkiwania, czyli tzw. cohousing, czyli próby łączenia tych osób, w celu obniżenia kosztów utrzymania i wsparcia opieką incydentalną, ale już nie jeden do jednego, tylko np. 1 do 10, czyli na dziesięcioro potrzebujących – jedna odwiedzająca osoba opiekująca się. To prawdopodobny kierunek w radzeniu sobie z tego typu wyzwaniami. Zresztą, to się już dzieje na Zachodzie.

Nie wszyscy emeryci będą pracować. Część będzie chciała zostać w domu, rozwijać różne zainteresowania, które też związane są z pewną konsumpcją. Połowa nie ma zdolności cyfrowych. Jakie konkretnie produkty można im zaproponować, żeby gospodarka mogła się rozwijać?

W Japonii, wracając do skali rynku i produktów dedykowanych, produkcja pampersów dla dorosłych już dawno przewyższyła produkcję pampersów dla dzieci. Powstał niesamowity problem z utylizacją. Stworzono zatem kolejną branżę, która się zajmuje utylizacją pampersów dla dorosłych, systemem identyfikacji, odbierania itd. Powstało coś, o czym byśmy wprost nie myśleli. Natomiast u nas w ogóle bardzo dynamicznie rośnie grupa osób po 80. roku życia, a spośród całej grupy osób 60+ około 2 mln jest niesamodzielnych i wymaga wsparcia.

Opracowała Beata Tomczyk

Ciąg dalszy rozmowy w formacie wideo na www.fmc27news.pl

Najnowsze