-0.1 C
Warszawa
piątek, 22 listopada 2024

Koniecznie przeczytaj

Promujmy cenne projekty, unikając „bańki”

Termin „sztuczna inteligencja” od wielu tygodni odmieniany jest przez wszystkie przypadki. Określenie zdecydowanie na wyrost, bo chodzi po prostu o udoskonalenie algorytmów wyszukiwania. Niemniej entuzjazm udzielił się nie tylko użytkownikom, ale również inwestorom giełdowym. Historia uczy, że im większe nadzieje, tym boleśniejsze może być rozczarowanie.

Notowania spółek, zajmujących się projektami w rodzaju ChatGPT na giełdzie nowojorskiej wystrzeliły – nawet o kilkaset procent. Również na warszawskiej giełdzie wzrosło zainteresowanie spółkami zajmującymi się nowymi technologiami, zwłaszcza projektami służącymi do analizy danych.

Wspierać polskie innowacyjne przedsięwzięcia – rzecz bezdyskusyjna i bezcenna. Ważne tylko, aby w pogoni za szybkimi zyskami nie stracić z oczu faktu, że podobne projekty wymagają czasu i wsparcia, a nie tylko gorączkowego zainteresowania inwestorów.

Analitycy ostrzegają bowiem, że grozi nam „bańka sztucznej inteligencji”, podobna do wielu innych projektów w ostatnich dwudziestu latach. Kto dzisiaj jeszcze pamięta wielkie nadzieje, jakie budziła w Polsce – i nie tylko w Polsce – możliwość pozyskiwania gazu z łupków? Mieliśmy być łupkową potęgą, uniezależnioną od gazu z Rosji. Skończyło się na nadziejach, bowiem owszem, gaz jest, i wiadomo o tym od kilkudziesięciu lat, ale istniejące technologie powodują, że koszt eksploatacji złóż byłby absurdalnie wysoki. Od rosyjskiego gazu w końcu się uniezależniliśmy, ale dzięki Baltic Pipe i norweskim złożom, a nie mitycznym złożom gazu łupkowego.

Cofnijmy się dalej w przeszłość: koniec ubiegłego wieku i „dotcomowe szaleństwo” na światowych giełdach. Inwestorzy mało wiedzieli o internecie, ale podmioty z nazwą „.com” przyciągały miliony dolarów. Wystarczyło dobrze się zaprezentować – jako kreatywny startup. Owszem, Google czy Amazon odniosły sukces, ale rok 2000 przyniósł załamanie notowań i zniknięcie z rynku wielu „obiecujących” projektów. Tę bessę odczuła również polska giełda.

Jaki z tego wniosek? Na dłuższą metę przetrwają nie te projekty, o których jest głośno i które mają dobry PR, lecz te, które zdołają pokazać, iż mają przed sobą obiecujące perspektywy. Mam nadzieję, że skorzystają na tym polskie innowacyjne przedsięwzięcia, które – dzięki zastrzykowi pieniędzy – rozwiną skrzydła. Cała sztuka, by fundusze od inwestorów trafiły do nich, a nie do spekulacyjnych baniek. A zainteresowanie analitycznymi projektami powinno być wykorzystane do promowania polskiej innowacyjności – nie tylko werbalne, jak to zwykli czynić decydenci, ale w formie konkretnych programów wsparcia. Polskie startupy mają duży problem z przebiciem się w gąszczu europejskiej konkurencji. Pomóżmy im w tym! Źródło: NaTemat.pl

Najnowsze