3.4 C
Warszawa
poniedziałek, 23 grudnia 2024

Koniecznie przeczytaj

WEI: Nie marnujmy energii na kolejną nadregulację

W Sejmie procedowany jest projekt ograniczenia sprzedaży i reklamy napojów energetycznych. Wprowadzanie restrykcyjnych przepisów uzasadniane jest dobrem dzieci. Warsaw Enterprise Institute (WEI) stoi jednak na stanowisku, że proponowane ograniczenia są nieproporcjonalne i stanowią kolejny przykład nadregulacji – mówi Katarzyna Rumiancew, główny analityk WEI.

Grupa posłów złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o zdrowiu publicznym. Mają one znacząco ograniczyć reklamę i promocję napojów energetycznych (na wzór regulacji dot. piwa oraz produktów tytoniowych) oraz zakazać ich sprzedaży osobom poniżej 18. roku życia oraz w automatach. Nie usłyszymy też reklamy w telewizji czy w radiu przed godziną 20, ani nie zobaczymy plakatów i billboardów reklamowych. Wprowadzone mają zostać również ograniczenia w samej treści – przekaz nie może być skierowany do dzieci i młodzieży ani wykorzystywać ich wizerunku, zachęcać do nadmiernego spożywania czy sugerować łączenia energetyków z alkoholem.

Projektodawcy zapomnieli jednak o jednej z podstawowych zasad tworzenia prawa – zasadzie proporcjonalności. Wolności i swobody obywatelskie są nadrzędną wartością, którą można ograniczać tylko, jeżeli jest to niezbędne i uzasadnione. To kolejny przykład forsowania nieprzemyślanych i nieadekwatnych rozwiązań argumentowanych mocnymi hasłami.

Zgodnie z badaniami jedynie 8,6 proc. osób poniżej 18. roku życia przekracza dzienne wartości spożycia kofeiny. Przy czym substancja ta znajduje się w wielu produktach, nie tylko w energetykach – ale również w kawie, herbacie, napojach gazowanych czy nawet w czekoladzie. Standardowa zawartość kofeiny w napojach energetycznych to 32 mg na 100 ml, w przypadku kawy to odpowiednio około 53,88 mg (mielona) i 73,25 mg (rozpuszczalna). Co ciekawe, w tym kontekście 100 ml energetyku zawiera mniej więcej tyle samo tej substancji co pół tabliczki gorzkiej czekolady (ok. 33,5 mg). Idąc zatem logiką projektodawców, wszystkie wymienione produkty powinny być zakazane poniżej 18. roku życia i należałoby ograniczyć ich reklamę.

Czy ograniczenia są dobrym rozwiązaniem i czy państwo powinno przejmować rolę rodziców i zajmować się wychowywaniem dzieci oraz weryfikowaniem ich nawyków żywieniowych? Rolą państwa nie jest ingerowanie i regulowanie każdej sfery życia obywateli – takie działanie nie jest przejawem troski o dobro publiczne, ale nadregulacją ograniczającą podstawowe prawa i wolności. Zamiast restrykcyjnych zakazów należałoby zadbać o edukację, chociażby umieszczając w podręcznikach do biologii treści dotyczące odpowiedniego odżywiania się i zbilansowanej diety.

Proponowane zmiany uderzają w branżę producentów napojów energetycznych, a pośrednio w konsumentów tych napojów. Znaczące ograniczenia w promocji produktów nie będą dotyczyły tylko dzieci i młodzieży, ale również grupy docelowej, czyli osób dorosłych. Jest to kolejny cios dla producentów, którzy już zostali objęci tzw. podatkiem cukrowym (ma również zastosowanie do napojów z dodatkiem kofeiny i tauryny).

Dodatkowo projekt zawiera szereg rozwiązań, które już zostały przyjęte przez branżę w ramach samoregulacji. Najwięksi polscy producenci w ramach Dobrowolnego Kodeksu Znakowania i Marketingu przestrzegają takich zasad jak: brak sugestii do łączenia energetyków z alkoholem, zamieszczanie zaleceń o umiarkowanym spożyciu, niekierowanie reklamy bezpośrednio do dzieci czy brak degustacji w szkołach.

Planowane przepisy będą jednymi z najrestrykcyjniejszych w Europie. W wielu krajach, takich jak: Niemcy, Wielka Brytania, Czechy, Hiszpania, Portugalia czy Szwecja nie ma zakazu sprzedaży napojów energetycznych dzieciom i młodzieży, a wymogi dotyczące reklamy i marketingu nie obejmują większych ograniczeń niż wspomniana samoregulacja. Można też zaobserwować dużo wyższy odsetek konsumpcji napojów energetycznych wśród dzieci i młodzieży w Czechach niż w Niemczech. Pokazuje to, że czynnikiem kluczowym niekoniecznie jest różnica w regulacjach.

Prawdopodobnym skutkiem regulacji nie będzie zmniejszenie spożycia kofeiny przez młodych ludzi, a dodatkowe utrudnienia i koszty dla docelowych konsumentów i przedsiębiorców. Znacząca większość producentów i wytwórców napojów energetycznych to polskie firmy, płacące podatki i zatrudniające pracowników. Wprowadzenie restrykcyjnej regulacji doprowadzi do osłabienia ich pozycji w stosunku do zagranicznych konkurentów oraz nierówne traktowanie względem producentów napojów naturalnie zawierających kofeinę czy taurynę. Proponowane przepisy to niepotrzebna i nieuzasadniona nad regulacja, gdzie państwo wykracza poza swoją rolę i chce nadmiernie ingerować w życie obywateli. AGM

Najnowsze