3.3 C
Warszawa
środa, 20 listopada 2024

Izraelski 11 września. Kto chciał tej wojny?

Zdaniem izraelskich ekspertów ds. bezpieczeństwa, dziś najważniejsze jest fizyczne unicestwienie Hamasu i odbicie zakładników. Natomiast jutro obywatele Izraela zażądają wskazania winnych obronnej katastrofy. 

Robert Cheda

Nieuchronne rozliczenia stawiają pytanie, jak na brutalny akt terroryzmu wpłynęła polaryzacja izraelskiego społeczeństwa, a jak sytuacja międzynarodowa? Niezwykle ważne są również wnioski na przyszłość. Nie chodzi jedynie o Izrael, lecz o cały świat, ponieważ skutki wojny będą globalne.

Czy Bibi chciał konfrontacji z Hamasem?

Światowe media zaszokowane rozwojem sytuacji, zadają wciąż te same pytania: jak doszło do przerwania wielostopniowej obrony „Twierdzy Izrael”? Dlaczego terroryści islamscy nie napotkali zorganizowanego oporu armii oraz policji, wdzierając się do miast, a nawet baz wojskowych położonych w promieniu 30 km od granicy? Pewne jest jedno. Liczby zamordowanych i porwanych cywilów, policjantów i żołnierzy idą w setki, a to uzasadnia porównanie skali ataku terrorystycznego do zamachu islamistów na Amerykę 11 września 2001 r.

Za największą porażkę Jerozolimy można uznać kompletny brak ostrzeżeń wspólnoty wywiadowczej. Przecież Hamas nie mógł ukryć przygotowań trwających od miesięcy. Tymczasem ani HUMINT, czyli specjalna jednostka fizycznie infiltrująca Strefę Gazy, ani nowoczesny SIGINT (wywiad elektroniczny), w tym słynna jednostka wojskowa 8200, wreszcie analitycy OSINTU (biały wywiad), nie potrafiły przechwycić, a co bardzo ważne, połączyć w logiczną całość spływających z pewnością informacji. Przedmiotem nieuchronnego dochodzenia będzie odpowiedź na pytanie, która ze służb specjalnych zawiodła? Wywiad strategiczny Mosad, czy jego wojskowy odpowiednik AMAN, bo pod taką nazwą znamy wywiad Cahalu (hebrajska nazwa Sił Obrony Izraela – IDF, czyli armii). To AMAN odpowiada za rozpoznanie sytuacji wywiadowczej w sąsiednich państwach regionu, od Syrii i Libanu, aż po Iran. Z kolei Szin Bet znany również jako Szabak to Służba Bezpieczeństwa Ogólnego. Odpowiada za rozpoznanie i zwalczanie ugrupowania terrorystycznego Hamas, który przejął władzę w Strefie Gazy.

Na rozliczeniowym tle w sieciach społecznościowych odzywają się coraz głośniej opinie byłych oficerów izraelskich służb specjalnych. Mówią, że rząd Benjamina Netanjahu przekierował całą uwagę wspólnoty wywiadowczej na rozpoznanie opozycji politycznej, w tym oddolnych inicjatyw obywatelskich skierowanych przeciwko premierowi. W tym miejscu przypomnijmy, że od kilku lat sytuacja polityczna w Izraelu jest bardzo napięta i niestabilna. Wcale nie z powodu żądań niepodległościowych Palestyńczyków. Przyczyną jest sam Bibi. Prokuratura postawiła szefowi rządu kilka zarzutów karnych o podłożu korupcyjnym oraz nadużycia stanowiska. Od momentu wszczęcia postępowań Netanjahu broni się, kreując rządowe i parlamentarne kryzysy. Dlatego obywatele Izraela musieli głosować już w czterech przedterminowych, a więc nadzwyczajnych wyborach do Knesetu. Jednak od 2022 r. kroplą goryczy na rozhuśtanej przez Netanjahu scenie politycznej okazał się projekt ustawy odbierający Sądowi Najwyższemu prawo unieważniania dowolnych aktów ustawodawczych Knesetu. Spór eskalował wiosną tego roku. Po kolejnych wyborach, tym razem wygranych przez centroprawicowe ugrupowanie LIKUD, na czele gabinetu stanął ponownie Netanjahu. Utworzył koalicję rządową z małymi partiami religijnych ortodoksów. Dzięki temu „przepchnął” przez Kneset pierwsze czytanie kontrowersyjnego projektu ustawy. Tym samym wyprowadził na ulice setki tysięcy przeciwników. Obywatele blokowali drogi, szlaki kolejowe i lotniska. Trwali w cotygodniowych demonstracjach gromadzących kilkaset tysięcy osób. Wypowiedzieli posłuszeństwo, uważając obecny parlament i rząd za nielegalny. Postępując w taki sposób, wpłynęli politycznie na żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy służb specjalnych. Nie okazując chęci wycofania projektu, a nawet forsując ustawę Netanjahu doprowadził do polaryzacji społeczeństwa Izraela oraz patowej sytuacji politycznej. Do ataku Hamasu wyjściem z kryzysu byłyby kolejne, przedterminowe wybory do Knesetu, z dużym prawdopodobieństwem przegrane przez LIKUD. Parła do nich centrolewicowa opozycja. Dlatego za chwilę pojawią się wobec premiera zarzuty o celowe doprowadzenie do ataku palestyńskich fundamentalistów. Ich osią będzie zapewne hipoteza o tym, że wspólnota wywiadowcza nie tylko informowała, ale także ostrzegała o zagrożeniu, tyle że raporty trafiały do najgłębszej szuflady w biurku Netanjahu. Co taki scenariusz miałby dać szefowi rządu? Konsolidację społeczeństwa wokół jego osoby oraz twardą rozprawę z opozycją, z pozycji siły, czyli większego poparcia mieszkańców. To prawda, że nic lepiej od wspólnego zewnętrznego niebezpieczeństwa nie jednoczy społeczeństwa. Jeszcze lepiej działa mała, wygrana wojenka. Pamiętajmy, że dotychczas ani rząd, ani opozycja polityczna nie chciały się cofnąć o krok w sprawie kompetencji Sądu Najwyższego. Czy w takim razie hipotetyczna prowokacja wymknęła się spod kontroli? Z pewnością polaryzacja wpłynęła na służby specjalne, policję i armię, bo oponenci Bibi to w dużej mierze rezerwiści. Od ich gotowości do służby zależy obrona Izraela. To oni zagrozili, że nie stawią się do macierzystych jednostek na ćwiczenia lub w przypadku mobilizacji. Taka postawa wymusiła na dowództwie Cahalu operowanie szczupłymi siłami. Wobec zagrożenia ze strony szyickiego Hezbollahu część jednostek przekierowano ze Strefy Gazy na granicę z Libanem. W głośnych odezwach opozycja wzywała czynnych oficerów sił zbrojnych oraz służb specjalnych do wypowiedzenia rządowi posłuszeństwa. W praktyce dokonał tego szef policji. Najpierw zabronił swoim funkcjonariuszom wykonania rozkazu ministra spraw wewnętrznych, czyli pacyfikacji opozycyjnych manifestacji. Następnie podała się do dymisji.

Takie jest podłoże oskarżeń Benjamina Netanjahu o przekierowanie pracy wywiadu, armii i policji na walkę ze społeczeństwem obywatelskim. Tyle że taki sam zarzut można sformułować wobec opozycji, chcącej niekonstytucyjnie usunąć Bibi z urzędu. Wobec tego odpowiedzialność za chaos polityczny, osłabienie polaryzacją ideologiczną struktur siłowych rozkłada się równo. Jednak Netanjahu broni najważniejszy fakt, to wobec niego opinia publiczna skieruje oskarżenia o umożliwienie Hamasowi potężnego ataku terrorystycznego na Izrael.

Oś zła istnieje naprawdę

Z pewnością podziały polityczne w Izraelu wykorzystali jego przeciwnicy, a tak się składa, że mowa o państwach wrogich także USA. Jerozolima jest najważniejszym sojusznikiem Ameryki na Bliskim Wschodzie. Czy zatem Netanjahu dał się wykiwać przez Iran oraz proxy aliantów Teheranu? Nie ulega wątpliwości, że w tak gorącym regionie na wojnie izraelsko-palestyńskiej najbardziej wygrywają szyici. W ostatnich latach, z pomocą Stanów Zjednoczonych Jerozolima nawiązała, a więc znormalizowała relacje dyplomatyczne z sunnickimi stolicami świata arabskiego. Izrael był na finiszu ostatniego i najważniejszego układu z Arabią Saudyjską. Filarem wszystkich umów z państwami sunnickimi był izraelski wkład militarny, czyli wspólna obrona przed agresywnym Iranem. Dlatego Teheranowi najbardziej zależało na storpedowaniu umowy Jerozolima-Rijad i na podważeniu militarnego oraz politycznego potencjału Izraela na Bliskim Wschodzie. Co więcej, pod auspicjami Chin Iran sam dąży do normalizacji stosunków z Arabią Saudyjską. Wydaje się, że Iran przy pomocy Hamasu i Hezbollahu wykręcił Jerozolimie ręce, a więc zdolności sojusznicze.

Jednak zagrożenia nie kończą się na Bliskim Wschodzie, dotyczą bezpieczeństwa Europy, a przede wszystkim Polski. Zapewne w ścisłej koordynacji z Moskwą i Pekinem, Iran otworzył USA drugi front po Ukrainie. Czy zaangażowanie Waszyngtonu w pomoc Izraelowi nie osłabi amerykańskiego udziału w wojnę z Rosją? Czy ewentualne niepowodzenia Joe Bidena wpłyną na wygraną republikanów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich? Nie jest tajemnicą, że Putin czeka na republikanina w Białym Domu. Wreszcie, czy kolejnym elementem strategii osi zła nie stanie się trzeci, tajwański front uruchomiony inwazją wojsk ChRL na Tajwan?

FMC27news