-1 C
Warszawa
piątek, 22 listopada 2024

Kto trzyma w ręku pilot III wojny światowej?

Bliski Wschód stoi na krawędzi wojny. Chiny eskalują problemy tajwański i koreański. Europę paraliżują muzułmańskie protesty. To nie przypadek, tylko konsekwentnie realizowany plan najazdu na światową demokrację. Sytuacja jest poważna, czemu w orędziu dał wyraz prezydent USA Joe Biden. Kto zatem stoi za kolejnymi po Ukrainie frontami niestabilności, trzymając w ręku pilot III wojny światowej?

Robert Cheda

III wojna światowa – Niebezpieczeństwa

Terrorystyczne ataki Hamasu i Hezbollahu na Izrael, wsparte gotowością włączenia się do wojny szyickich milicji Jemenu oraz Iraku. Teheran grożący bezpośrednią interwencją militarną w obronie Palestyńczyków. Jeśli zapłonie Bliski Wschód, USA oraz NATO zaangażują się w drugi po Ukrainie gorący front walki. Tymczasem trzecim frontem jest chińska eskalacja militarna wokół Tajwanu i obu Korei. Paradoksalnie otwarciem piątego frontu jest zagrożona Europa. Nie chodzi o Ukrainę, która jest frontem pierwszym, ale o samą Unię Europejską. Przez nasz kontynent przechodzi fala islamskich protestów. Jakby tego było mało, celowemu zniszczeniu uległ podmorski kabel energetyczny pomiędzy Finlandią i Estonią. To już nie pierwszy atak podprogowy na europejską infrastrukturę oraz społeczeństwo.

Ponadto w najlepsze trwa atak imigracyjny na Europę. To nieprzypadkowa zbieżność wielu wydarzeń w czasie, tylko zaplanowany i skoordynowany atak osi zła na demokrację. Politykiem, który przypomniał takie pojęcie, jest Joe Biden. Prezydent USA ma 80 lat i dobrze pamięta zimną wojnę z komunizmem. Został wychowany na wartościach, które najpierw pomogły zjednoczyć się światu w walce z hitleryzmem, a po II wojnie światowej z sowieckim komunizmem. To wówczas w publiczny obieg weszły nazwy nazistowskiej „osi”, a także „sowieckiego imperium zła”. Nawiązując do nich, amerykański lider wyjaśnił sytuację globalną w XXI w. oraz ówczesne i dzisiejsze instrumenty wojny z siłami zła. To wciąż zjednoczenie i solidarność w obronie demokracji. Obecnie jest tak samo potrzebne, jak w latach 1939-1945 oraz w czasie zimnej wojny. Tylko wspólnie można pokonać globalny spisek państw bandyckich, które chcą obrócić w nicość nasze bezpieczeństwo i dobrobyt.

A jak sytuacja międzynarodowa wygląda z przeciwnego punktu widzenia? Celów skoordynowanego ataku jest kilka. Pierwszy to odwrócenie uwagi od wojny w Ukrainie. Terrorystyczna masakra mieszkańców Izraela dokonana przez Hamas oraz kroki odwetowe Jerozolimy zajęły miejsce Ukrainy w mediach. Celem długofalowym jest ograniczenie międzynarodowego wsparcia, a przede wszystkim pomocy wojskowej krajowi broniącemu się przed rosyjską agresją. Bez niej Ukraina jest skazana na militarną porażkę, czyli utratę suwerenności. Następnie, zgodnie z wizją zbrodniarza wojennego, przyjdzie kolei na republiki bałtyckie i Polskę. Już w 2008 r. przed takim scenariuszem ostrzegał, śp. prezydent RP Lech Kaczyński, a pamiętne słowa padły w bombardowanej stolicy Gruzji, Tbilisi. Wcześniej zlekceważone ostrzeżenie powtarza dziś Joe Biden w specjalnym orędziu do Amerykanów. Bo też głównym wrogiem osi zła są Stany Zjednoczone. Od Jemenu, przez Liban, Syrię, Irak, Iran, aż po Afganistan. Od Maghrebu, po Sahel. Wszędzie uzbrojeni fanatycy wykrzykują to samo hasło: Śmierć Ameryce i jej sojusznikom!

6 przywódców światowych mocarstw

Z punktu widzenia Moskwy Hamas oraz szyicki świat islamski, na czele z Iranem, to doskonałe „lodołamacze” podważające globalne przywództwo amerykańskie. Identycznie myślą politycy chińscy, tyle że Pekin za najlepszy „lodołamacz” uważa Rosję. Bez względu na partykularne kalkulacje wszystkim uczestnikom osi zła chodzi o jedno i to samo. Otworzyć Zachodowi tyle frontów niestabilności, aby sojusz demokratyczny rozproszył siły, których zabraknie na głównych frontach walki. Zamiast koncentracji Zachód osłabnie i podda się, uznając państwa bandyckie za globalną rzeczywistość oraz siłę, z którą musi się liczyć. Oczywiście chodzi o potencjał USA. Jest ogromny, ale ma granice. Strategia wojskowa Pentagonu długie lata zakładała zdolność USA do walki na dwóch frontach. Obecnie, ze względu na szybką rozbudowę potencjału militarnego ChRL, amerykańska doktryna obronna ewoluowała w kierunku jednego frontu plus, i z początkiem takiej sytuacji mamy do czynienia dziś.

Głównym teatrem działań wojennych dla Waszyngtonu pozostaje Azja. USA są jednak zdolne do bezpośredniego lub pośredniego zaangażowania wojskowego na Ukrainie i Bliskim Wschodzie. Dlatego celem osi zła jest tworzenie kolejnych obszarów niestabilności rozpraszających amerykański wysiłek gospodarczy, polityczny i militarny. Tacy gracze jak Rosja, Iran oraz Korea Północna liczą także na efekt izolacjonistyczny, zawsze obecny w polityce amerykańskiej. Skupienie się na problemach wewnętrznych i modernizacja republiki jest faktycznie niezbędna, po to, aby Waszyngton mógł zachować pozycję światowego lidera. Każda śmierć amerykańskiego żołnierza i kolejny miliard dolarów zagranicznej pomocy uaktywnia jednak zachowawcze kręgi amerykańskiego establishmentu, choć historia wykazuje błędność takiego myślenia. Samoizolacja USA powoduje bowiem taką falę niestabilności całego świata, że Waszyngton broniący narodowego bezpieczeństwa musi w końcu interweniować, a koszty rosną wówczas lawinowo.

Zagrożenia nadzieją

W niedawnym przemówieniu do Amerykanów Joe Biden przypomniał zarówno historyczny schemat odwrócenia się USA od świata, jak i jego skutki. Wskazał również na rosyjskie ambicje odbudowy imperium, m.in. poprzez połknięcie państw bałtyckich i Polski. Prezydent USA porównał także Hamas z Moskwą. Dla palestyńskich terrorystów zniszczenie Izraela jest pierwszym krokiem na drodze powołania globalnego kalifatu islamskiego. Hamas jest więc spadkobiercą ideologii ISIS, podobnie jak Rosja, dla której okupacja Ukrainy jest pierwszym krokiem odbudowy totalitarnego imperium. Wreszcie Kreml i Hamas chcą cofnąć świat do średniowiecza. Rosja i Strefa Gazy to rezerwaty zacofania i ciemnogrodu, bez względu na wzajemne dysproporcje. Putin i terroryści z Gazy wiedzą, że nadchodzą ich ostatnie chwile. Rosjanie i Palestyńczycy mają dość przemocy, ucisku i biedy. Irańczycy buntują się przeciwko ajatollahom, a Koreańczycy z Północy marzą o ucieczce z państwa Kimów. Wbrew pozorom bardzo podobnie wyglądają Chiny nękane korupcją, rozwarstwieniem ekonomicznym, edukacyjnym i dyktaturą światopoglądową.

FMC27news