7.1 C
Warszawa
poniedziałek, 31 marca 2025

Koniecznie przeczytaj

Syria szuka inwestorów

Doganianie Japonii

UBEZPIECZENIA ROLNICZE

Historyczna lekcja dla współczesnych Polaków

Józef Piłsudski podkreślał, że niepodległość nie jest dana Polakom raz na zawsze. To stwierdzenie, odczytywane przez lata w kontekście historycznym, jest dzisiaj – niestety – bardzo aktualne. Paradoksem jest, że w najlepszym dla naszego kraju od wieków okresie rozwoju, kiedy państwo jest silne, także dzięki współpracy z sojusznikami, trzeba stawiać sobie pytania o to, jak poradzi sobie w czarnym scenariuszu. Niech nas ten okres prosperity i siły nie zwiedzie: mniej niż dwa wieki dzieliły szczyt potęgi dawnej Rzeczypospolitej od jej ostatecznego upadku. Warto sięgnąć po nową książkę Jacka Komudy, powieściopisarza i historyka, który w swoim „Upadku” analizuje przyczyny zagłady tamtego państwa. To lektura dzisiaj bardzo aktualna.

Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego, organizator konkursu „Teraz Polska”

Od potęgi do upadku w niecałe dwa stulecia

„Upadek. Jak straciliśmy pierwszą Rzeczpospolitą” Jacka Komudy pokazuje drogę, jaką przeszła Rzeczpospolita Obojga Narodów od państwa będącego przedmiotem podziwu cudzoziemców do słabego kraju, który zniknął z mapy Europy. To opis wieloetnicznego państwa, jego kultury i codzienności, a przede wszystkim społeczeństwa i polityki. Autor – bardzo słusznie – radzi, by wnioski z jego książki traktować jako aktualne i dziś.

Popatrzmy na Rzeczpospolitą z początku XVII w.: półtora miliona kilometrów kwadratowych, zwycięskie wojny z Rosją, Szwecją, państwo budzące respekt nawet potężnych Osmanów. I bardzo zadowolone, dumne z tego szlacheckie społeczeństwo. Przekonane, że nikt i nic nie jest w stanie tej potęgi złamać. A jednocześnie dające się z łatwością wodzić za nos najmożniejszym – magnackim politykom. Oczywiście pod hasłem wolności, w imię której interes politycznej koterii musiał ustąpić przed dobrem publicznym. Z czasem to społeczeństwo nawet w imię wolności niechętnie stawało do obrony ojczyzny, a jeszcze mniej chętnie sięgało do własnych kieszeni, by łożyć podatki na wojsko. Podczas gdy sąsiedzi potężnieli i modernizowali się, Rzeczpospolita stawała się skansenem – pogrążona w chaosie wewnętrznym i tracąca po kawałku olbrzymie niegdyś terytorium.

Wolność, czyli moje musi być na górze

Winni byli oczywiście wrogowie zewnętrzni. Bo egoistycznie definiowana wolność rozgrzeszała bratobójcze walki, rokosze i konfederacje, osłabianie rządu centralnego, a w końcu i paraliż sejmów. Całkiem serio mówiono, że lepiej, by Rzeczpospolita upadła, niżby wolny naród szlachecki miał wejść pod but absolutnego władcy. Można powiedzieć, że życzenie spełniło się w połowie: Rzeczpospolita przestała istnieć, ale naród poznał smak prawdziwej, bezwzględnej tyranii.

Im bardziej komplikowała się międzynarodowa sytuacja kraju, tym bardziej narastał wewnętrzny chaos. Oczywiście podsycali go nasi rosnący w siłę sąsiedzi. Coraz rzadsze były dziejowe momenty, w których narodowi udawało wznieść się ponad konflikty i stawić czoła zagrożeniom. Gdy podjęto próby naprawy państwa, było już za późno – a i wówczas spotykały się one z dużym oporem.

Historia może się powtórzyć

Od co najmniej dekady sytuacja geopolityczna w naszym regionie staje się coraz bardziej groźna. Owszem, dostrzegamy to my, a po wielu latach ślepoty dostrzega teraz Europa. Ale równocześnie wewnątrz jesteśmy coraz bardziej skonfliktowani i podzieleni. Nikt nie wymaga, by Polacy porzucili swoje indywidualne poglądy, a politycy zaczęli udawać, że nic ich nie różni. Jednak cienka granica między sporami, które stanowią esencję demokracji, a nienawiścią i żądzą zemsty dawno już została przekroczona. W tym kotle łatwo jest mieszać – i na Wschodzie zdają sobie z tego sprawę.

Zachęcam do lektury „Upadku” Jacka Komudy – i do tego, aby pamiętać, że historia lubi się powtarzać. Nie zawsze, jak twierdził Marks, jako farsa; również jako tragedia.

Źródło: Salon24

Najnowsze