Nowe syryjskie władze chcą uzdrowić państwową gospodarkę poprzez przeprowadzenie prywatyzacji ponad 100 przedsiębiorstw. Trwa gromadzenie dokumentacji, bo wkrótce mają się rozpocząć pierwsze aukcje i konkursy ofert. Zagraniczni inwestorzy mile widziani. To właśnie kapitał spoza Syrii ma reanimować to państwo. Rządzący podkreślają, że czekają na poważne propozycje.

Magda Groń
Pod koniec ubiegłego konflikt w Syrii wszedł w nową fazę. Po 13 latach krwawej wojny domowej i interwencji zagranicznych reżim Baszara al-Asada utracił kontrolę nad Damaszkiem na rzecz sił opozycyjnych. Dotychczasowa mapa kontrolowanych terytoriów uległa zmianie – sunnickie ugrupowania islamistyczne, z Hajat Tahrir al-Szam (HTS) na czele, rozszerzyły swoje wpływy poza północno-zachodni bastion (prowincja Idlib) na kluczowe obszary kraju. W następstwie upadku reżimu Asada powołano ogólnonarodowy rząd tymczasowy, który przejął odpowiedzialność za zarządzanie Syrią. Równocześnie syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) kontrolujące dotąd autonomicznie północny wschód (tereny kurdyjskie) rozpoczęły negocjacje z nowymi władzami w Damaszku, dążąc do integracji w ramach jednego państwa syryjskiego. W marcu 2025 r. podpisano porozumienie polityczne między dowódcą SDF Mazlumem Abdim a rządem tymczasowym, zakładające włączenie Kurdów w struktury nowej Syrii przy gwarancji ich praw.
Mimo tych przemian sytuacja w kraju pozostaje bardzo trudna. Wiele regionów jest zrujnowanych wojną, a ponad połowa Syryjczyków pozostaje przesiedlona (wewnętrznie lub za granicą). Szacuje się, że 90 proc. ludności żyje poniżej granicy ubóstwa, a około trzech czwartych populacji wymaga pomocy humanitarnej. Gospodarka jest wyniszczona – wg Banku Światowego PKB Syrii spadło o 84 proc. od wybuchu wojny w 2011 r. do 2023 r. Skarb Państwa świeci pustkami, a waluta (funt syryjski) straciła ok. 90 proc. wartości. Tuż przed upadkiem reżimu znaczną część gospodarki stanowił tu nielegalny handel, m.in. produkcja i przemyt narkotyku captagon, przynoszące nawet 5 mld dol. rocznie. W tle pozostają interesy mocarstw: Rosja i Iran, dotychczasowi patroni Asada, musiały pogodzić się ze zmianą układu sił, podczas gdy Turcja (wspierająca część opozycji) oraz kraje zachodnie ostrożnie nawiązują kontakty z nowymi władzami. Izrael nadal realizuje własną strategię bezpieczeństwa – m.in. kontynuując ataki na zbrojne struktury irańskie w Syrii. Ale upadek reżimu Asada zmienił kontekst regionalny, eliminując syryjsko-irański sojusz przy granicy izraelskiej. Pod koniec 2024 r. Syria znalazła się na politycznym rozdrożu: powstała szansa na odbudowę państwa i zjednoczenie społeczeństwa, ale wyzwania związane z bezpieczeństwem, stabilnością i odbudową gospodarczą są ogromne. W tej sytuacji priorytetem nowych władz stało się zapobieżenie chaosowi oraz podjęcie radykalnych działań naprawczych, zwłaszcza w sferze ekonomicznej.
Sytuacja polityczna
Syryjski rząd tymczasowy został formalnie ustanowiony w grudniu 2024 r. przez ugrupowania opozycyjne po upadku reżimu w Damaszku. Na czele państwa jako prezydent przejściowy stanął Ahmed al-Sharaa, który oficjalnie został mianowany prezydentem 29 stycznia 2025 r. podczas tzw. konferencji zwycięstwa rewolucji w Damaszku. Funkcja wiceprezydenta pozostaje nieobsadzona, co podkreśla tymczasowy charakter nowej władzy.
Stanowisko premiera powierzono Mohamedowi al-Baszirowi – politykowi z zaplecza HTS, który wcześniej kierował cywilną administracją w Idlib (tzw. Syryjski Rząd Zbawienia). Nowy gabinet uformowano jako rząd jedności narodowej, integrujący różne siły opozycji. Oprócz działaczy powiązanych z HTS i innymi sunnickimi frakcjami rebelianckimi włączono również reprezentantów politycznych opozycji na uchodźstwie (Syryjska Koalicja Narodowa) oraz technokratów. Przykładem jest Basil Abdul Hanan – 40-letni inżynier energetyki, który objął tekę ministra gospodarki czy Mohamed Abazid – były wykładowca ekonomii powołany na ministra finansów. Resortem rozwoju administracji kieruje z kolei Mohamed al-Skaf nadzorujący reformy kadrowe w urzędach. Ważną postacią jest także Asaad al-Shaibani, minister spraw zagranicznych, który stał się twarzą nowej Syrii na arenie międzynarodowej – to on w styczniu 2025 r. udzielił głośnego wywiadu „Financial Times” i przewodniczył syryjskiej delegacji na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Resort obrony objął przedstawiciel struktur wojskowych opozycji, odpowiedzialny za integrację dawnych oddziałów rebelianckich i dezerterów z armii reżimu w nowe siły zbrojne Syrii.
Struktura rządu tymczasowego odzwierciedla kompromis między różnymi ośrodkami opozycji, choć najsilniejszą pozycję zachowują politycy wywodzący się z Idlibu i HTS. Według komentatorów dominacja kadr z północnego zachodu budzi pewne obawy o „sekciarski charakter nowych władz”. Przeciwnicy HTS zarzucają im m.in. islamistyczną agendę. Rząd tymczasowy zobowiązał się do opracowania nowej konstytucji i przeprowadzenia wolnych wyborów – choć al-Sharaa zastrzegł, że organizacja wyborów może zająć nawet cztery lata ze względu na konieczność stabilizacji kraju. 1 stycznia 2025 r. ogłoszono tymczasową deklarację konstytucyjną na okres pięcioletni, regulującą podział władzy i gwarantującą m.in. poszanowanie praw obywatelskich oraz roli islamu jako religii państwowej (przy równoczesnym zapewnieniu ochrony mniejszości). Kluczową zasadą działania rządu jest inkluzywność – formalnie reprezentuje on wszystkie grupy społeczne i regiony Syrii, włączając arabskich sunnitów, Kurdów, a także mniejszości (chrześcijan, druzów i alawitów). Rząd tymczasowy zdobył już umiarkowane uznanie międzynarodowe: kraje zachodnie, w tym Francja i Niemcy, wznowiły działalność dyplomatyczną w Damaszku na szczeblu przedstawicielstw, choć stawiają warunki związane z pluralizmem i zwalczaniem ekstremizmu w nowych strukturach. Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock wezwała w marcu 2025 r. władze w Damaszku do zdyscyplinowania radykałów „we własnych szeregach”, podkreślając, że HTS musi czynami potwierdzić swoje deklaracje umiarkowania.
W praktyce Baszar al-Asad utracił zatem większość aparatu państwowego. Mówi się o niewielkich enklawach w pobliżu Latakii czy Tartusu, gdzie dawni lojaliści próbują jeszcze zachować wpływy, lecz nie dysponują one większym potencjałem. Zdarzają się pojedyncze starcia zbrojne w terenie przybrzeżnym, jednak obserwatorzy mówią raczej o „dogasaniu reżimu” niż o realnej perspektywie jego powrotu do władzy. To właśnie otworzyło drogę do przebudowy systemu politycznego, a przede wszystkim – do najdalej idącej od dekad transformacji gospodarczej.
Bo – patrząc na wyniszczoną Syrię – łatwo zapomnieć, że kiedyś miała rozwijający się przemysł tekstylny, przetwórstwo spożywcze i znaczący sektor rolniczy. Wojna zostawiła po sobie jednak nie tylko zgliszcza miast i fabryk, ale i wyjałowione instytucje. Państwowe firmy w większości stanowiły „molochy” rodem z epoki socjalistycznej – przerośnięte kadrowo, niekonkurencyjne na światowych rynkach, często całkowicie zniszczone.
Jeszcze przed 2011 r. Asad zapowiadał ograniczoną liberalizację, chcąc przyciągnąć kapitał z zagranicy. Niestety, wg wielu analityków była to liberalizacja fasadowa: możliwość działania w Syrii dostawały głównie podmioty blisko związane z reżimem, zwłaszcza oligarchowie jak Rami Machluf, sojusznicy Rosji czy Iranu. Inwestorzy zainteresowani autentycznym rynkiem i wolną konkurencją napotykali mur formalności oraz sankcji.
Z kolei w czasie wojny reżim przeszedł na przetrwanie: pozwalał na ekspansję szarej strefy, rosnące znaczenie przemytu, a nawet na rozkwit nielegalnej produkcji narkotyków, które przynosiły dawnemu Damaszkowi zyski idące w miliardy dolarów. Ostatnie lata rządów Asada upłynęły zatem pod znakiem głębokiego chaosu i braku jakichkolwiek długofalowych planów gospodarczych.
Nowy kurs i prywatyzacja
Obecne władze w Damaszku uznały ratowanie gospodarki za swój priorytet. Już kilka tygodni po przejęciu władzy ogłoszono szeroko zakrojony program reform mających ożywić załamaną gospodarkę. Główne filary tych działań to prywatyzacja nierentownych przedsiębiorstw państwowych, aktywne poszukiwanie inwestorów zagranicznych (zwłaszcza spoza kręgów dawnego reżimu) oraz wdrażanie nowoczesnych strategii gospodarczych w duchu wolnorynkowym.
Minister gospodarki Basil Abdel Hanan ogłosił bowiem, że 107 przedsiębiorstw przemysłowych należących do Skarbu Państwa zostanie w dużej części sprzedanych lub oddanych pod zarząd prywatny. Szczegółowe plany przewidują pełną prywatyzację branż, takich jak przemysł cementowy, tekstylny czy spożywczy oraz hutnictwo. Państwowe mają natomiast pozostać tzw. sektory strategiczne – infrastruktura, energetyka i porty kluczowe dla handlu międzynarodowego.
Zapowiedzi te oznaczają zerwanie z dawnym podejściem reżimu, który przez dekady utrzymywał gospodarkę w stylu sowieckim – z wszechobecnymi monopolami państwowymi, chronionymi wysokimi cłami i restrykcjami hamującymi swobodny handel. W rezultacie syryjskie przedsiębiorstwa państwowe były przepełnione przerostami zatrudnienia i nierentownością. Nowe władze oceniają, że wiele z tych firm istniało jedynie jako wydmuszki służące drenowaniu pieniędzy publicznych przez skorumpowanych oficjeli. Minister finansów Mohamed Abazid stwierdził, że niektóre państwowe spółki były tylko fasadą dla malwersacji. – Będziemy je likwidować, bo oczekiwana skala korupcji przerosła nasze najgorsze wyobrażenia – podkreślił.
Nowy rząd argumentuje, że lata wojny doprowadziły te przedsiębiorstwa do stanu kompletnej niewydolności. Wystarczy spojrzeć na przykłady fabryk cementu pod Aleppo, gdzie linie produkcyjne stoją w gruzach, a kadra pracownicza wyemigrowała w całości. Sprzedaż majątku prywatnym inwestorom ma przyspieszyć odbudowę i unowocześnienie zakładów, a także uwolnić skarb państwa od konieczności dalszego finansowania deficytów.
– Budżet Syrii jest pusty, a jedyną nadzieją na szybką poprawę może być właśnie oddanie sektora przemysłowego w ręce podmiotów prywatnych, które wniosą kapitał i know-how – wyjaśnił podczas publicznych wystąpień minister finansów Mohamed Abazid.
Nie wszyscy jednak przyjmują ten komunikat z entuzjazmem. W kraju, który przez dziesięciolecia karmił się hasłami socjalizmu i państwowej własności, prywatyzacja tak obszernego majątku rodzi obawy o utratę kontroli społecznej. Pracownicy przedsiębiorstw państwowych obawiają się masowych zwolnień, a część ekspertów podkreśla, że proces pozbywania się kluczowych zakładów powinien być przeprowadzany z należytą przezornością. Nowe władze zapewniają, że wszystko odbędzie się etapowo i przejrzyście, a najważniejsze dobra pozostaną przy sektorze publicznym. Nasuwa się natomiast pytanie, czy w kraju tak zrujnowanym – i wciąż narażonym na polityczne turbulencje – faktycznie znajdą się chętni inwestorzy, którzy zainwestują w popadające w ruinę fabryki?
Według wypowiedzi ministra Hannana pierwsze oferty prywatyzacyjne zaczęły już napływać. W przypadku cementowni otrzymano już ponad pięć poważnych zgłoszeń od potencjalnych inwestorów. Władze przygotowują obecnie dokumentacje przetargowe dla poszczególnych branż. Prywatyzacja dokonywana będzie etapami, poprzez otwarte aukcje i konkursy ofert – jak podkreślił Hannan, proces sprzedaży zostanie rozłożony w czasie, aby zapewnić konkurencyjność i zapobiec oligarchizacji rynku. Przewidywany jest udział zarówno kapitału krajowego (syryjscy przedsiębiorcy, w tym powracający z emigracji), jak i zagranicznego.
Ofensywa dyplomatyczno-biznesowa
Równolegle do planu prywatyzacji nowy rząd ogłosił, że stolica kraju otwiera szeroko drzwi przed kapitałem zagranicznym. Minister spraw zagranicznych Asaad al-Shaibani zaprezentował w Davos projekt nowej ustawy inwestycyjnej zawierającej ulgi podatkowe, uproszczone formalności, a także gwarancje prawne dla przedsięwzięć prowadzonych przez zagraniczne spółki. W styczniu 2025 r. rząd rzeczywiście przedstawił projekt ustawy inwestycyjnej upraszczającej procedury i gwarantującej ochronę kapitału prywatnego. Zakłada ona m.in. ulgi podatkowe dla nowych inwestycji, możliwość stuprocentowej własności zagranicznej spółek (wcześniej ograniczoną), swobodę transferu zysków oraz szybkie ścieżki administracyjne dla priorytetowych projektów. Wszystko to ma przełamać nieufność biznesu do prowadzenia interesów w Syrii i poprawić klimat inwestycyjny.
– Syria jest gotowa na pełne otwarcie gospodarcze po latach izolacji – mówił al-Shaibani w wywiadzie dla jednego z amerykańskich dzienników. – Musimy jasno zakomunikować: jesteśmy wolni od skorumpowanych praktyk epoki Asada i chcemy uczciwego rynku – podkreślał.
Damaszek już nawiązał rozmowy z Turcją, państwami Zatoki Perskiej (m.in. Arabią Saudyjską i Katarem) czy z Unią Europejską. Kraje Zatoki, które przed wojną inwestowały w Syrii (np. Katar, ZEA), teraz sygnalizują zainteresowanie powrotem pod warunkiem ustabilizowania sytuacji politycznej. Także sąsiednia Jordania i Irak zostały zaproszone do odnowienia współpracy gospodarczej – mowa m.in. o wznowieniu tranzytu towarów przez syryjskie terytorium i wspólnych projektach infrastrukturalnych (autostrady, kolej). Rząd tymczasowy stara się również o przychylność Unii Europejskiej i USA. Choć Zachód przez lata objął Syrię surowymi sankcjami, zmiana reżimu stworzyła perspektywę ich złagodzenia. W styczniu 2025 r. syryjska delegacja po raz pierwszy od lat wzięła udział w światowym forum poświęconym pomocy dla rejonów dotkniętych konfliktami. Kilka tygodni później w Brukseli padły wstępne deklaracje wsparcia w wysokości 5,8 mld euro na odbudowę kluczowej infrastruktury kraju. Zawieszono też część sankcji, choć całkowite ich zniesienie wymaga czasu i międzynarodowych ustaleń politycznych (zwłaszcza z administracją USA). Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen powitała obecność ministra al-Shaibaniego na forum, mówiąc: „Chcemy usłyszeć, czego potrzebuje wasz naród i jakie macie plany odbudowy instytucji państwa. Europa jest gotowa wspierać każdy nowy krok na drodze ku inkluzywnej politycznej transformacji”. Ta deklaracja sygnalizuje gotowość Zachodu do zaangażowania finansowego, o ile rząd tymczasowy będzie realizował obietnice demokratyzacji.
Oprócz międzynarodowych środków publicznych Syria liczy na kapitał prywatny. Rząd promuje wizję kraju jako „atrakcyjnego rynku wschodzącego” – z młodą populacją, zniszczonym, ale odbudowywanym rynkiem wewnętrznym i potencjalnie korzystnym położeniem tranzytowym (korytarz między Azją a Morzem Śródziemnym). W Davos szef syryjskiej dyplomacji przekonywał, że „Syria jest otwarta na biznes” i że nowe kierownictwo chce odciąć się od socjalistycznej przeszłości i w pełni zintegrować z gospodarką światową.
Najpoważniejszą barierą dla inwestycji pozostaje jednak rejestr przejściowych ograniczeń nakładanych przez państwa zachodnie za poprzednich rządów Asada. Z punktu widzenia zagranicznych koncernów wciąż niejasny jest status Hajat Tahrir al-Sham – dotychczas uznawanej przez wiele krajów za organizację terrorystyczną. Choć sami liderzy HTS konsekwentnie przekonują, że porzucili radykalną agendę i stali się partią narodowo-religijną, to nie wszyscy w to wierzą. Niepewność prawna związana z kontaktami handlowymi może odstraszać kapitał, zwłaszcza wielkich graczy z rynków europejskich czy amerykańskich.
Walka z korupcją
Reformy gospodarcze w Syrii nie mogłyby się jednak udać bez posprzątania chaosu, który przez lata narósł w urzędach. Jednym z najgłośniejszych kroków rządu tymczasowego było ujawnienie istnienia setek tysięcy tzw. martwych dusz – fikcyjnych etatów w administracji publicznej, tworzonych na potrzeby politycznego klientelizmu. Sektor państwowy liczył formalnie 1,3 mln urzędników, choć zdaniem ministra Abazida realnie czynnych zawodowo jest nieco ponad 900 tys.
Wraz z wyłapaniem i zwolnieniem „pracowników-widm” przyszła też zapowiedź pełnej modernizacji struktur państwowych. Ma to oznaczać weryfikację kompetencji, cyfryzację usług i zahamowanie obiegu „ręcznie podpisywanych” dokumentów. Zdaniem ministra administracji Mohameda al-Skafa, państwowa biurokracja skurczy się nawet o połowę, co przy trudnej sytuacji gospodarczej bywa postrzegane jako brutalna terapia szokowa – lecz wedle rządu niezbędna, by przerwać dotychczasowy splot korupcyjnych zależności.
– Przez dekady przepalano publiczne fundusze na utrzymywanie fikcyjnych projektów, za którymi stali wysoko postawieni krewni i znajomi reżimu. Jeśli chcemy budować nową Syrię, musimy wyciąć te chore tkanki – komentował al-Skaf podczas konferencji prasowej w Damaszku.
Aby złagodzić społeczne skutki zwolnień, ogłoszono środki osłonowe. Pensje pracowników państwowych zostały podniesione o 400 proc. od lutego 2025 r. (z bardzo niskiego poziomu ok. 25 dol. miesięcznie do ok. 100 dol. miesięcznie). Ma to częściowo zrekompensować inflację i spadek siły nabywczej, a także ułatwić zwalnianym znalezienie alternatywy. Ponadto rząd zapowiada wypłaty odpraw dla odchodzących urzędników lub – tam, gdzie to możliwe – przeniesienie ich do sektora prywatnego (np. do firm przejmujących sprywatyzowane zakłady). Ciekawym rozwiązaniem jest propozycja tzw. urlopu z wynagrodzeniem: pracownikom uznanym za zbędnych oferuje się pozostawanie w domu przy jednoczesnym otrzymywaniu minimalnej pensji, dopóki trwa ocena, czy ich stanowisko jest konieczne. Jak ujął to urzędnik ds. restrukturyzacji Hussajn al-Khatib, „Tym, którzy zostali zatrudnieni tylko po to, by brać pensję, mówimy: proszę, bierzcie pensję i zostańcie w domu, ale pozwólcie nam wykonywać naszą pracę”.
Współpraca z siłami kurdyjskimi
Nowe władze stawiają przy tym na unowocześnienie gospodarki na wzór projektów w prowincji Idlib, gdzie jeszcze przed przejęciem Damaszku Hajat Tahrir al-Sham wprowadziła namiastkę wolnorynkowych rozwiązań. Choć HTS wywodzi się z frakcji islamistycznej, w praktyce w Idlibie dopuszczano nawet współpracę z tureckimi inwestorami i starano się ograniczyć fundamentalistyczne zapędy, aby stworzyć bardziej przyjazny klimat dla handlu.
To swoiste „laboratorium reform” doczekało się pochwał ze strony wielu zagranicznych obserwatorów, choć równocześnie bywa krytykowane za łączenie liberalizmu ekonomicznego z konserwatywną interpretacją prawa islamskiego. W rządzie tymczasowym nie brak zapewnień, że pełnia swobód gospodarczych pójdzie w parze z gwarancjami dla mniejszości religijnych i etnicznych. Właśnie dlatego, z początkiem 2025 r., podpisano kluczowe porozumienie z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF) – kurdyjskimi i arabskimi oddziałami, które dotąd sprawowały kontrolę nad bogatymi w złoża ropy terenami wzdłuż Eufratu. Na mocy tej umowy regiony kurdyjskie zachowują dużą autonomię kulturalną, zaś dochody z surowców energetycznych będą dzielone między centralę w Damaszku a lokalne władze.
Dodajmy, że to właśnie sektor wydobywczy może stać się kołem zamachowym nowej Syrii. Przed wojną kraj produkował nawet 380 tys. baryłek ropy naftowej dziennie, a dziś wydobycie wynosi niespełna 90 tys. Zasoby wciąż istnieją, lecz ich eksploatacja została drastycznie ograniczona z powodu zniszczeń i sankcji. Jeśli jednak uda się uzyskać wsparcie zachodnich koncernów – firmy amerykańskie i europejskie sygnalizują wstępne zainteresowanie, o ile znikną przeszkody prawne – Syria mogłaby zaspokoić potrzeby wewnętrzne i powrócić do eksportu. Takie marzenie o energetycznym „nowym starcie” przez lata brutalnie weryfikowała rzeczywistość wojny, ale dziś ma szanse zostać wskrzeszone.
Scenariusze dla Syrii
Wielu analityków uważa, że to właśnie przełom lat 2024-2025 przesądzi o dalszych losach tego kraju. Jeżeli intensywne starania o kapitał zagraniczny nie zderzą się boleśnie z biurokratycznym chaosem i sankcjami, to Syria może doczekać się solidnego zastrzyku finansowego – tak potrzebnego do odbudowy infrastruktury drogowej, wodnej i energetycznej. Jeśli jednak brak stabilności politycznej będzie odstraszał inwestorów, a potencjalne konflikty wewnętrzne (np. bunt sił lojalistów Asada) rozgorzeją na nowo, istnieje ryzyko, że ambitne wizje pozostaną tylko na papierze.
W scenariuszu optymistycznym prywatyzacja części przedsiębiorstw pozwoli na szybką redukcję długu publicznego i zrównoważenie budżetu, a napływ zagranicznych firm stworzy miejsca pracy i przyczyni się do znacznego podniesienia standardu życia. Szczególnie rolnictwo i sektor spożywczy – kiedyś wizytówki Syrii – mogą się dynamicznie odbudować. Wyzwaniem będzie jednak zapewnienie, by nowy model gospodarczy przynosił korzyści całemu społeczeństwu, a nie tylko wąskiej elicie.
Scenariusz pesymistyczny zakłada, że szybkie sprzedawanie aktywów państwowych i ich koncentracja w rękach nielicznych biznesmenów zaufanych rządowi tymczasowemu doprowadzi do powtórki z rozrywki: nierówności, korupcji i politycznego chaosu. Zawód społeczeństwa byłby wówczas olbrzymi, a konsekwencje mogłyby ponownie zaowocować napięciami, a nawet buntami w regionach, które oczekiwały autentycznej odnowy.
Jak będzie wyglądać Syria za pięć czy 10 lat? Nikt nie potrafi udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wiadomo jednak, że stawka jest ogromna. To pierwszy raz od lat, gdy z Damaszku płyną sygnały wskazujące na głęboką przemianę, której sednem jest odejście od autorytarnego etatyzmu i szerzenie idei wolnego rynku. Taka reorientacja nie zawsze się udaje – wystarczy przywołać liczne przykłady państw postkonfliktowych, w których ambitne plany reform zostały storpedowane przez stare układy bądź popadły w korupcję i nepotyzm. Taki los spotkał Iran, Afganistan, państwa byłej Jugosławii, Libię, a także Liban.
Jeśli jednak nowa ekipa zdoła dotrzymać obietnic o transparentności, uczciwej prywatyzacji i stopniowym przywracaniu normalności ekonomicznej, to być może Syrię czeka faktyczne odrodzenie. Po latach cierpienia i upadku kraj mógłby się stać areną wielkiego „odbicia” – inwestycyjnego, przemysłowego, a tym samym społecznego. Wówczas dawny symbol chaosu i wojny powróciłby na gospodarcze mapy świata, niosąc nadzieję na nowy rozdział w historii Bliskiego Wschodu.
Gdy u schyłku 2024 r. reżim Baszara al-Asada upadł, w Damaszku nie brakowało ani entuzjazmu, ani lęku przed tym, co nadejdzie. Ponad dekada wojny zdążyła bowiem wyczerpać zasoby kraju i złamać kręgosłup dawnej gospodarki centralnie sterowanej. Jednak wraz z narodzinami rządu tymczasowego pojawiły się też ogromne nadzieje: politycy, którzy przejęli władzę, zapowiadają gruntowną modernizację, szeroką prywatyzację i zaproszenie zagranicznego kapitału do odbudowy tego zniszczonego regionu. Choć aspiracje rysują się imponująco, to droga, którą czeka Syria, wydaje się najeżona trudnościami.