Co z ceną ropy?

Publicystka OilPrice, Cwetana Paraskowa, zauważa, że mitem, który krąży od czasu wprowadzenia embarga naftowego państw arabskich w latach 70. XX w., jest twierdzenie, że OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) ponosi wyłączną odpowiedzialność za międzynarodowe ceny ropy.

dr Robert Kościelny

„Na ceny ropy naftowej często wpływają również wydarzenia geopolityczne, w tym wojny i konflikty, pozostające poza kontrolą OPEC. Rosyjska inwazja na Ukrainę w 2022 r. doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen ropy do ponad 100 dolarów za baryłkę oraz do gwałtownego wzrostu cen energii i kosztów utrzymania w wielu krajach. 12-dniowa wojna między Izraelem a Iranem w czerwcu również podniosła ceny ropy w związku z obawami o zablokowanie najważniejszego na świecie szlaku transportu ropy naftowej – Cieśniny Ormuz – lub o straty dla infrastruktury energetycznej na Bliskim Wschodzie” – pisze Cwetana Paraskowa.

Wpływ wydarzeń geopolitycznych na rynek ropy

Cena jest również determinowana przez popyt. W przypadku spowolnienia gospodarczego, recesji, osłabienia gospodarek głównych rynków wschodzących konsumujących ropę naftową, popyt spada. Nie tylko spowolnienie popytu – również same obawy przed spadkiem popytu, a nie faktyczne dane – obniżają ceny ropy. Najnowszym przykładem jest kryzys na rynku z początku kwietnia, kiedy ogłoszenie prezydenta Trumpa o taryfach celnych wywołało obawy o zbliżającą się recesję.

Kolejnym czynnikiem mogącym spowodować wzrost cen ropy są groźby prezydenta USA, mówiące, że może wprowadzić 100 proc. cła na towary z Rosji, jeśli Władimir Putin nadal nie będzie podchodził uczciwie do negocjacji pokojowych z Ukrainą. Gospodarz Białego Domu dał Kremlowi 50 dni. Termin mija 1 września br. Groźba ta dotyczy nie tylko samej Rosji (której eksport do Stanów Zjednoczonych jest nieznaczny), ale także – co ważniejsze – jej partnerów handlowych.

Portal Meduza, uchodzący za rosyjski serwis informacyjny niezależny od Kremla, a nawet uznany w styczniu 2023 r. przez rosyjskie władze za „niepożądaną organizację”, pisze, że Donald Trump dość niejasno sformułował groźbę nałożenia wtórnych sankcji na partnerów handlowych Rosji i to w wysokości 500 proc.! Jeśli jednak zinterpretować jego oświadczenie jako rozwinięcie inicjatyw zawartych w projekcie ustawy senatora Lindseya Grahama, najprawdopodobniej chodzi o nabywców rosyjskiej ropy. Komu w takim razie grozi w pierwszej kolejności prezydent USA? – zastanawia się Meduza.
„Głównymi nabywcami rosyjskiej ropy są obecnie Chiny, Indie i Turcja. Nieco mniej kupują Węgry i Słowacja. Są też produkty ropopochodne, których krąg nabywców jest szerszy. W nim, co dziwne, znajduje się nawet Arabia Saudyjska, która kupuje od Rosji mazut, aby następnie spalać go w swoich elektrowniach węglowych” – czytamy na portalu.

Alternatywy dla rosyjskiej ropy – czy Iran może zastąpić Rosję?

Jednak według byłego szefa strategii w Gazprom Nieft Siergieja Wakulenko, z którym portal przeprowadził wywiad, nie da się zastąpić ropy rosyjskiej jakąś alternatywą – na przykład irańską; bowiem Wakulenko uważa, że w tej chwili następuje pewne zbliżenie Iranu z Zachodem, co umożliwiłoby tym państwom korzystanie z irańskiej ropy.

„Obecnie Iran eksportuje 1,8–1,9 mln baryłek dziennie. Załóżmy, że wartość ta wzrośnie o 500 tys. baryłek. W porównaniu z 5 mln baryłek samej ropy, które dziennie eksportuje Rosja, nie jest to zbyt zauważalne” – czytamy w opublikowanej rozmowie.

Stąd efektem polityki sankcji prezydenta Trumpa, gdyby wprowadził je w życie po 1 września, może być gwałtowny wzrost cen z powodu zmniejszenia podaży przy utrzymującym się, a może nawet powiększającym się popycie.

Z drugiej strony Iran może zareagować inaczej. Chcąc, w interesie Rosji, z którą podpisał współpracę, przyczynić się do pogłębienia kryzysu paliwowego na Zachodzie, spowodowanego wzrostem cen ropy, ma szereg możliwości, aby tego dokonać. Sygnałem może być ostatni incydent. ZeroHedge poinformował, że Irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) przejął zagraniczny tankowiec w Zatoce Omańskiej, prawdopodobnie pod zarzutem przemytu 2 mln l. Paliwa.

„Do incydentu doszło po niedawnych napięciach geopolitycznych, w tym po atakach USA na irańskie obiekty nuklearne i wcześniejszych doniesieniach, że Iran rozważa rozmieszczenie min w Cieśninie Ormuz” – czytamy w serwisie ZeroHedge.

Teheran dysponuje zróżnicowanym arsenałem środków służących do zakłócania ruchu tankowców przez Cieśninę Ormuz. Metody te obejmują rozmieszczanie min morskich, wystrzeliwanie pocisków przeciwokrętowych i dronów, roje szybkich jednostek uderzeniowych oraz przejmowanie statków przepływających przez kluczowy szlak wodny, odpowiedzialny za 20 proc. światowego przepływu ropy naftowej.

Mimo tylu niewiadomych sytuacja na rynku wydaje się być optymistyczna. Wynika ona z przekonania o istnieniu wolnych mocy produkcyjnych w przemyśle naftowym. Jest to optymizm nieuzasadniony, uważa Alex Kimani – doświadczony autor tekstów o finansach, inwestor i analityk w Safehaven.com. Według niego ceny ropy mogą wzrosnąć.

W dniach 9–10 lipca w Wiedniu odbyło się 9. Międzynarodowe Seminarium OPEC, podczas którego uczestnicy dyskutowali m.in. o bezpieczeństwie energetycznym. Według analityków rynku surowcowego ze Standard Chartered, szczyt zatytułowany „Wspólne wytyczanie ścieżek: Przyszłość globalnej energii” charakteryzowały rozbieżności między opiniami producentów energii a analitykami rynkowymi na temat wolnych mocy produkcyjnych.

W przeciwieństwie do analityków z Wall Street, którzy często mówią o wolnych mocach produkcyjnych na poziomie 5–6 mln baryłek dziennie (co umożliwiłoby zastąpienie rosyjskiej ropy na światowym rynku), prelegenci z różnych sektorów branży zauważyli, że wolne moce produkcyjne są zarówno ograniczone, jak i bardzo skoncentrowane geograficznie.

„StanChart uważa, że to błędne założenie dotyczące wolnych mocy produkcyjnych stanowiło poważny hamulec dla cen ropy naftowej, a implikacje dla całej krzywej cen ropy mogą być potencjalnie poważne, gdy inwestorzy zdadzą sobie sprawę, że około dwie trzecie mocy produkcyjnych, które ich zdaniem były dostępne na żądanie, w rzeczywistości nie istnieje. Innymi słowy, ceny ropy mogą wzrosnąć nawet o 15 dol. za baryłkę w stosunku do obecnych poziomów” – pisze Kimani.

Perspektywy dalszych wzrostów cen ropy

Ostatnie wydarzenia zdają się potwierdzać prognozy pesymistów (a może po prostu realistów). Michael Kern na stronie OilPrice donosił, że ceny ropy naftowej wzrosły 18 lipca rano po tym, jak UE zgodziła się na 18. pakiet sankcji wobec Rosji. Jak na razie skuteczność tych sankcji nie jest jeszcze znana.

Ciągłe nagłaśnianie zapowiedzi sankcji utrzymuje ceny kontraktów terminowych na ropę Brent na poziomie około 70 dol. za baryłkę, a Unia Europejska i jej koncepcja płynnego limitu cenowego odgrywają obecnie kluczową rolę.

Ten wzrostowy impet został dodatkowo wzmocniony przez domniemane ataki irackich dronów na kurdyjskie pola naftowe, które w niecały tydzień miałyby zniszczyć wszystkie główne aktywa wydobywcze na tym obszarze.

Mimo groźby, że ceny ropy poszybują w górę na skutek stałego napięcia politycznego, niepewności i sankcji, w tym nakładanych przez Unię, Kaja Kallas, Wysoka Przedstawicielka Unii Europejskiej do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, stwierdziła, że Unia będzie nadal prowadzić politykę sankcji wobec Rosji, „więc powstrzymanie agresji [względem Ukrainy] stanie się dla Moskwy jedyną drogą wyjścia”.

Z drugiej strony warto zauważyć, że StanChart przewiduje, iż „administracja Trumpa raczej nie podejmie działań, które mogłyby spowodować wzrost cen ropy”. Więc może wszystko rozejdzie się po kościach? Ceny ropy nie zmuszą nas do głębszego sięgnięcia do kieszeni? Czas zapewne pokaże.

Podobne wpisy