Kancelaria premiera

KPO dla „Januszy”

A miało być tak pięknie… Jak wiemy, odblokowanie unijnych funduszy na KPO było jednym z głównych punktów propagandy sukcesu obozu rządzącego („PiS nie potrafił, a my tak!”), tymczasem za sprawą skandalu z przyznawaniem środków dla małych i średnich przedsiębiorstw z branży HoReCa (hotele, restauracje, catering) ów „sukces” może stać się jednym z gwoździ do trumny rządu Donalda Tuska.

Piotr Lewandowski

Założeniem programu było zwiększenie odporności sektora gastronomiczno-hotelarskiego na przyszłe kryzysy, m.in. poprzez dywersyfikację działalności, jednak okazało się, iż duża część „inwestycji” była co najmniej wątpliwa tak pod kątem celowości, jak i sposobu pozyskania funduszy. Rzecz nawet nie w skali rozdysponowanych pieniędzy, bo budżet HoReCa to 1,2 mld zł., czyli ok. 0,5 proc. całego KPO, lecz w sposobie ich rozdzielania i w tym, na co zostały wydane. Paradoksalnie zresztą, właśnie owe stosunkowo niewielkie kwoty przyczyniają się do społecznej „nośności” tematu, bowiem o ile miliardowe sumy są dla większości obywateli czymś abstrakcyjnym, o tyle kilkaset tysięcy złotych wydanych na jachty, mobilne ekspresy do kawy czy klub dla swingersów, jest bardziej „namacalne” i łatwiej je ogarnąć wyobraźnią. Przeciętny obywatel widząc taką „dywersyfikację”, wyciąga instynktownie wniosek: grupa cwaniaków załapała się na łatwe pieniądze z publicznej kasy. Innymi słowy, mamy odpowiednik słynnych „ośmiorniczek”, który będzie krążył w przestrzeni publicznej przez lata, walnie przyczyniając się do wizerunkowego „zaorania” obecnej władzy.

Uzasadnione wątpliwości, prócz wspomnianych jachtów, wyposażenia lokali na najem krótkoterminowy, solarium w pizzerii itd. budzi sam mechanizm dysponowania funduszami. Otóż pod egidą PARP rozdzielali te pieniądze nie urzędnicy, lecz operatorzy z sektora pozarządowego: Polska Fundacja Przedsiębiorczości, Towarzystwo Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych, Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego, Fundacja Kaliski Inkubator Przedsiębiorczości i Fundacja Rozwoju Śląska. Sęk w tym, iż te podmioty równolegle świadczą usługi pożyczkowe dla sektora MŚP oraz organizują szkolenia z pozyskiwania unijnych funduszy. Konflikt interesów aż bije po oczach, nietrudno bowiem sobie wyobrazić, iż przy podziale środków szczególnymi względami takich operatorów będą cieszyły się firmy, które wcześniej wykupiły u nich szkolenia lub wzięły pożyczkę. Ciekawostką jest Fundacja Rozwoju Śląska założona w 1992 r. przy udziale niemieckiego rządu oraz przedstawicieli mniejszości niemieckiej „w celu skutecznego wydatkowania środków finansowych rządu Republiki Federalnej Niemiec dedykowanych na wsparcie mniejszości niemieckiej w Polsce oraz jej otoczenie”.

Następnym godnym uwagi wątkiem jest handel firmami pod kątem pozyskania środków. Jednym z warunków otrzymania wsparcia było wykazanie, iż dane przedsiębiorstwo w okresie pandemii (2020-2021) odnotowało min. 20 proc. spadku obrotów – nic więc dziwnego, że na takie firmy błyskawicznie rozkręcił się popyt, tworząc wręcz coś na kształt „czarnego rynku”. W internecie zaroiło się od ogłoszeń typu „sprzedam/kupię spółkę przygotowaną pod dotacje HoReCa”. Wyobraźmy to sobie: kupić spółkę za 100 tys. zł, żeby zainkasować 500 tys. zł. dotacji? To ci dopiero stopa zwrotu z inwestycji! Złoty interes! Tym lepszy, jeżeli za te pieniądze kupi się jachcik pod wynajem, który przez następne lata będzie źródłem „dochodu pasywnego”.

Afera z KPO przybrała takie rozmiary, że w końcu głos zabrała Bruksela, grożąc Polsce paluszkiem i przypominając, iż polski rząd ma obowiązek podjąć odpowiednie kroki w celu ochrony interesów finansowych UE, w przeciwnym razie do akcji może wkroczyć europejska prokuratura i OLAF (unijny urząd ds. zwalczania nadużyć finansowych). Skutkiem może być nawet wstrzymanie wypłaty środków – warto bowiem pamiętać, iż Unia wypłaca środki na KPO „z dołu”, tzn. najpierw państwa członkowskie finansują poszczególne programy, a dopiero potem Unia refunduje poniesione wydatki. Podkreślmy: żadne unijne pieniądze do Polski jeszcze nie trafiły, cała wypłacona dotąd kasa pochodziła z budżetu państwa i jeżeli nieprawidłowości się potwierdzą, możemy unijnych refundacji nigdy nie ujrzeć na oczy.

Jest jeszcze kontekst społeczny tego „socjalu dla biznesu”, gdyż to właśnie przedstawiciele polskiej przedsiębiorczości przodowali w pomstowaniu na programy socjalne z „500+” na czele. Teraz okazuje się, że kilkaset złotych miesięcznie dla rzekomych roszczeniowych „nierobów” to „rozdawnictwo”, natomiast kilkaset tysięcy dla „Janusza biznesu”, który przed chwilą kupił sobie firmę „przygotowaną pod dotacje dla HoReCa” to „inwestycja” wzmacniająca gospodarkę. Tyle że owe „nieroby” swoje „pińcset” uczciwie przejedzą, wydając na żywność, ubrania, fryzjera, czy rodzinny obiad w pizzerii, nakręcając przy tym koniunkturę (pieniądze i tak trafią więc finalnie do przedsiębiorców), a KPO dla „Januszy” okazuje się zwyczajnym przepalaniem kasy. I kto tutaj jest roszczeniowy?

Podobne wpisy