Ekonomia szczęścia: ile radości można kupić?
Ekonomia kojarzy się nam zwykle z giełdowymi wykresami, kursami walut, codziennymi zakupami czy danymi z rynku pracy. A szczęście? Z filiżanką kawy w sobotni, wiosenny poranek albo z kawałkiem ulubionego ciasta od babci i herbatą w kuchni pełnej ciepła. Na pierwszy rzut oka to dwa zupełnie odległe światy – chłodne liczby kontra ulotne emocje. A jednak od kilku dekad naukowcy próbują je połączyć, poszerzając wiedzę w dziedzinie ekonomii szczęścia.

Pytania, które brzmią banalnie, a mają ogromne znaczenie dla biznesu i polityki publicznej: ile szczęścia można kupić za pieniądze? Gdzie kończy się rola dochodu, a zaczyna znaczenie relacji i zdrowia? Czy państwo i firmy mogą inwestować nie tylko we wzrost gospodarczy, ale i w dobrostan obywateli oraz pracowników?
Według World Happiness Report różnice w odczuwanym szczęściu między krajami najlepiej tłumaczy nie sam poziom PKB, lecz sześć czynników: dochód per capita, zdrowie, wsparcie społeczne, poczucie wolności, hojność i niskie postrzeganie korupcji. Nic dziwnego, że w rankingu od kilku lat z rzędu na szczycie znajduje się Finlandia, gdzie wysokiemu poziomowi życia towarzyszy silne zaufanie społeczne i niski poziom nierówności.
Zapraszamy do przeczytania pełnego artykułu „Ekonomia szczęścia: ile radości można kupić?” na stronie Home & Market:
Dyżurni Prawnicy Kraju: Szymon Chmielewski i Kacper K. Krawczyk – Własność intelektualna
