Geopolityczna układanka
Świat stoi w obliczu narastającej rywalizacji geopolitycznej. Stany Zjednoczone starają się utrzymać wpływy w Ameryce Łacińskiej, równocześnie negocjując z Chinami i Indiami w sprawie handlu, podczas gdy Europa poszukuje własnej równowagi. Na Dalekim Wschodzie kluczowe pozostają kwestie Tajwanu i relacji z Chinami, a Bliski Wschód wciąż zmaga się z napięciami między Iranem, Turcją i Izraelem. W obliczu tych wyzwań stabilność światowa wymaga precyzyjnej dyplomacji i strategicznej ostrożności.

Doktryna Monroe dotyczyła przede wszystkim Ameryki Łacińskiej i Środkowej. W XIX w. zagrożeniem dla USA nie były jeszcze Chiny, lecz europejskie mocarstwa, które próbowały rozszerzać swoje wpływy na tym obszarze. Amerykanie jasno zapowiedzieli, że będą reagować militarnie, jeśli Europa spróbuje podporządkować sobie sąsiadów Stanów Zjednoczonych.
Powrót doktryny Monroe i rola USA w Ameryce Łacińskiej
W pewnym sensie dziś obserwujemy powrót do tej logiki. To, co dzieje się u wybrzeży Wenezueli, pokazuje, że Waszyngton nie zamierza oddać pola. I trudno mu odmówić racji – jeśli Stany się wycofają, w regionie zakorzenią się Chiny. Pekin już teraz wchodzi do Ameryki Łacińskiej, a próby instalowania baz wojskowych miały miejsce zarówno w Wenezueli, jak i na Kubie. Nic dziwnego, że USA nie mogą patrzeć na to obojętnie. Z perspektywy sojuszników trzeba to zrozumieć.
Kolejna kwestia dotyczy podziału odpowiedzialności. Amerykanie chcieliby, aby Europa przejęła większą część ciężaru polityki wobec Rosji. Czy do tego dojdzie – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że świat coraz wyraźniej dzieli się na dwa bloki polityczno-gospodarcze, a w przyszłości być może także militarne. Pomysł stworzenia „azjatyckiego NATO” – sojuszu państw skupionych wokół Chin i Rosji – powraca co jakiś czas. Pekin oficjalnie go odrzuca, Moskwa dotąd także nie była nim zainteresowana, ale sama perspektywa powstania takiego bloku istnieje i trzeba ją brać pod uwagę.
NATO w praktyce opiera się przede wszystkim na Stanach Zjednoczonych. To Amerykanie biorą na siebie główny ciężar sojuszu, podczas gdy Europa – mimo wzrostu wydatków obronnych – nadal nie jest w stanie samodzielnie prowadzić polityki bezpieczeństwa. Może jedynie wspierać USA, ale nie zastąpi ich przywództwa.
Globalne blokady handlowe i rywalizacja gospodarcza z Chinami i Indiami
Amerykanie prowadzą ofensywę gospodarczą wobec Chin, negocjując w Madrycie porządek handlowy i złagodzenie skutków wojny celnej, by odbudować przemysł w USA i poprawić bilans handlowy. Trump odnotowuje sukcesy, a w Chinach rośnie świadomość, że nierównowaga handlowa nie może trwać wiecznie. Podobne rozmowy toczą się z Indiami, choć tam problemem stało się ultimatum Trumpa dotyczące ceł wtórnych wobec państw wspierających Rosję – Indie objęto nimi, mimo że ich wsparcie dla Moskwy ogranicza się głównie do zakupu ropy, podczas gdy Chiny nie zostały obłożone takimi cłami.
Europa jest w innej sytuacji. Choć również cierpi z powodu nierównowagi handlowej z Chinami, w Brukseli uważa się, że problemy można rozwiązać dyskretnie, bez medialnej eskalacji, która mogłaby przyspieszyć globalną rywalizację militarną. Polityka Trumpa wobec Chin i Rosji miała zapobiec powrotowi do zimnowojennego podziału świata, jednak po spotkaniu w Pekinie blok antyzachodni wyraźnie się umocnił.
Najgroźniejsza perspektywa to ewentualne dołączenie Indii do sojuszu Chin i Rosji. Choć na razie nie zapadła taka decyzja i New Delhi stara się balansować, to sam taki scenariusz byłby katastrofą. Oznaczałby bowiem, że przeciwko Stanom Zjednoczonym i całemu Zachodowi staną trzy najpotężniejsze państwa świata poza USA.
Tymczasem faktem jest, że podział świata już postępuje – coraz ostrzejszy staje się zwłaszcza w retoryce państw globalnego Południa, takich jak Brazylia czy Indonezja, które coraz wyraźniej dystansują się od Zachodu.
Jednak w przypadku samych Chin pozostaje jeszcze pewna przestrzeń do porozumienia. Pekin nie zamknął całkowicie drzwi do współpracy z Zachodem, a to daje nadzieję na uniknięcie pełnej konfrontacji.
Chiny dążą do utrzymania globalizacji, choć w ograniczonej formie, z dodatkowymi barierami administracyjnymi, co jest warunkiem ich rozwoju gospodarczego. Europa raczej nie poprze ceł wtórnych Trumpa, choć może wprowadzić własne ograniczenia, by chronić interesy handlowe – Polska doświadcza tego wyraźnie, importując z Chin znacznie więcej, niż może sprzedać, głównie z powodu chińskich ograniczeń administracyjnych.
Na stole negocjacyjnym pozostaje też Rosja – Chiny mogą zmienić swoje wsparcie dla Moskwy, jeśli globalizacja i współpraca gospodarcza z Zachodem będą utrzymane. Amerykanie mają szansę na wynegocjowanie tego zwrotu, choć wynik jest niepewny.
Rynek nieruchomości premium w Polsce – luksus, inwestycje i potencjał
Azja Wschodnia: Tajwan, Hongkong i geopolityczne napięcia
Kluczową kwestią pozostaje Tajwan. Chiny uważają wyspę za część swojego państwa, a USA formalnie to uznają, oczekując pokojowego zjednoczenia. Tajwańczycy oraz mieszkańcy Hongkongu sprzeciwiają się temu scenariuszowi, kultywując odrębność polityczną i kulturową.
Mieszkańcy Hongkongu i Tajwanu wciąż kultywują swoją odrębność kulturową i polityczną, choć musieli zaakceptować pewne ograniczenia. Obecnie, przy relatywnie słabych Stanach Zjednoczonych militarne i gospodarczo, możliwe jest negocjowanie dwóch kluczowych kwestii: zjednoczenia Chin z Tajwanem i ograniczenia chińskiego wsparcia dla Rosji. Sukces tych rozmów mógłby znacząco wzmocnić USA i utrzymać pokój światowy, choć relacje z Chinami pozostają niepewne.
Rozwiązanie tych kwestii zmniejsza ryzyko trzeciej wojny światowej, której potencjalne ognisko mogłoby powstać w Azji Wschodniej. Kolejnym nieprzewidywalnym regionem jest Bliski Wschód, gdzie strategiczne działania prowadzą Turcja, Izrael (wspierany przez USA) i Iran. Ostatnie wydarzenia pokazują, że Iran nadal rozwija arsenał rakiet balistycznych zdolnych sięgnąć Londynu i przenosić głowice nuklearne, mimo wcześniejszych ataków amerykańskich i izraelskich.
BĘDZIEMY STRZELAĆ?! Bartosiak: Polska sama przeciw Rosji?
Bliski Wschód i bezpieczeństwo regionalne: Iran, Turcja i Izrael
Co do posiadania broni jądrowej przez Iran, nie ma stuprocentowej pewności. Amerykańskie źródła podawały, że udało się powstrzymać prace nad programem nuklearnym jedynie tymczasowo, na miesiąc czy dwa. Moim zdaniem Iran posiada broń jądrową, choć nie ujawnia tego publicznie i potencjalnie może jej użyć – to wnioski wynikające z doświadczenia w analizie globalnych zagrożeń.
Turcja pozostaje w sporze z Iranem i postrzega go jako głównego regionalnego rywala, czasem wyprzedzając Izrael w badaniach opinii publicznej. Ankara rywalizuje z Tel Awiwem o wpływy w Syrii – obalenie Assada uznaje za sukces, umacniając swoją strefę wpływów. W rejonie Palmiry planowano turecką obecność wojskową, jednak Izrael zbombardował bazę, neutralizując te działania.
Izrael realizuje własną politykę bezpieczeństwa, rozszerzając kontrolę poza Wzgórza Golan, m.in. na południe od Damaszku, co nie podoba się ani Syrii, ani Turcji. Ankara zareagowała powściągliwie, lecz zerwała kontakty handlowe i zamknęła przestrzeń powietrzną dla izraelskich samolotów – wyraźny sygnał ostrzegawczy.
Ostatnie wydarzenia w Katarze to kolejny przykład napięć w regionie. Planowany zamach na liderów Hamasu początkowo został odwołany przez szefa Mosadu, ze względu na strategiczne znaczenie Kataru w negocjacjach z państwami arabskimi i Hamasem. Premier Izraela jednak zdecydował o realizacji ataku siłami zbrojnymi, wykorzystując okazję, że w Dohze zgromadzili się główni liderzy Hamasu. Amerykanie zostali poinformowani dopiero w momencie ataku, a skuteczność działań pozostaje niejasna – propaganda Hamasu twierdzi, że zamach się nie powiódł.
W regionie Bliskiego Wschodu wciąż istnieje ryzyko eskalacji konfliktu – szczególnie w konfrontacjach między Izraelem a Turcją lub Iranem. Iran nie posiada wystarczających sił, by prowadzić ofensywę wobec Izraela, który jest oddalony o tysiąc kilometrów. Obecnie głównym sojusznikiem Iranu są Chiny, dostarczające m.in. nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej. To jedno z potencjalnych ognisk konfliktu, które może stać się zarzewiem większej wojny.
Europa natomiast pozostaje względnie bezpieczna. Pokazy siły, jak np. w ramach straży wschodniej, powstrzymują Rosję przed większymi działaniami zbrojnymi, a stosunek sił nie pozwala jej na zwycięstwo w konfrontacji z Zachodem. Problem pozostaje na Dalekim Wschodzie, gdzie Stany Zjednoczone odbudowują swoje bazy na tzw. „drugim łańcuchu wysp”, zabezpieczając region. Sukcesem Amerykanów jest też zbliżenie Japonii i Korei Południowej, dawnych rywali, w ramach wspólnego bezpieczeństwa.