|

Mercosur – toksyny za samochody

„Krowy za samochody”, tak nieoficjalnie w Brukseli mówi się o umowie handlowej z krajami Mercosur (Argentyna, Boliwia, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj), której podpisanie przepchnęła prawem kaduka w grudniu 2014 r. Ursula von der Leyen.

Piotr Lewandowski

Dodajmy, iż finalizacja negocjacji była czystą samowolką szefowej KE i odbyła się z kompletnym pominięciem kluczowych unijnych organów, takich jak Komisja Europejska czy Parlament Europejski, nie wspominając już o krajach członkowskich, które nie dostąpiły nawet zaszczytu udostępnienia im pełnej treści umowy. Innymi słowy, Ursula von der Leyen otwarcie zaprezentowała się jako lobbystka niemieckiego przemysłu, bowiem to właśnie on będzie największym beneficjentem układu. Spośród państw UE to Niemcy są największym partnerem handlowym Mercosur z eksportem o wartości 15,4 mld euro rocznie, obejmującym produkty przemysłu samochodowego, maszynowego, chemicznego i farmaceutycznego. Dla porównania, druga pod tym względem Francja eksportuje do Mercosur towary za ok. 8,6 mld euro. Jeśli chodzi o sektor rolno-spożywczy, UE już teraz importuje z Ameryki Południowej towary o wartości 24,1 mld euro (2024 r.), podczas gdy wartość unijnego eksportu we wspomnianym sektorze wyniosła zaledwie 3,3 mld euro. W przypadku ratyfikacji umowy, ta dysproporcja jedynie wzrośnie, dotkliwie uderzając w europejskie i polskie rolnictwo, które zostało złożone na ołtarzu niemieckiego egoizmu gospodarczego. Niemiecka gospodarka od zawsze cierpi na brak równowagi. Uzależniona jest od eksportu, przy chronicznym lekceważeniu popytu wewnętrznego. Ponadto Niemcy i tak są importerem netto żywności, uznały więc, że poświęcenie interesów własnego (a tym bardziej europejskiego) rolnictwa w imię zwiększenia eksportu przemysłowego jest dla nich per saldo opłacalne.


🔴 Jastrzębowski: Tusk vs Trzaskowski „Tam miłości nie było!” | K. Ziemiec


W szczególnie trudnej sytuacji znajdzie się polskie rolnictwo i przetwórstwo, dla których głównym rynkiem zbytu jest Europa Zachodnia – trafia tam aż 74 proc. naszego eksportu żywności. Teraz krajowi producenci zostaną zmuszeni do konkurowania z dumpingową produkcją pochodzącą z krajów południowej Ameryki, które nie muszą spełniać wyśrubowanych i kosztownych europejskich norm ekologicznych i jakościowych. Podkreślmy, iż sektor rolno-spożywczy generuje ponad 7 proc. polskiego PKB, jest zatem absolutnie kluczową gałęzią naszej gospodarki. Mamy przy tym do czynienia z układem naczyń połączonych: przykładowo, jeżeli spadnie produkcja i eksport polskiego drobiu (a jesteśmy pierwszym eksporterem drobiu w UE i trzecim na świecie), to spadnie również zapotrzebowanie na pasze, czego konsekwencje uderzą w producentów zbóż.

Warto przy tej okazji poświęcić kilka słów europejskiej hipokryzji. Otóż UE swymi regulacjami z jednej strony wymusza np. rezygnację z wielu stosowanych przez resztę świata środków ochrony roślin (w szczególności pestycydów), z drugiej jednak nie zakazała na swym terytorium ich produkcji. W efekcie europejska produkcja pestycydów niemal w całości idzie na eksport – w tym również do państw Mercosur. Teraz cała ta chemia powróci do nas jak toksyczny bumerang w tamtejszych produktach rolnych. Europejskie władze mają tego pełną świadomość, ale starają się, aby ta wiedza nie przedarła się do opinii publicznej, czego świadectwem jest niedawny skandal wokół pochodzącego sprzed trzech lat filmu dokumentalnego niemiecko-francuskiej telewizji Arte pt. „Pestycydy – europejska hipokryzja” pokazującego powyższy proceder na przykładzie Brazylii. Dowiadujemy się z niego, iż w Brazylii dopuszczalnych jest aż 3669 rozmaitych pestycydów, z których duża część pochodzi z Europy. Tylko w 2018 r. europejscy producenci wyeksportowali 80 tys. ton pestycydów zakazanych w Europie, a produkowanych w Niemczech, Francji, Belgii, Hiszpanii, Wlk. Brytanii, Holandii i Włoszech. Prym wiodą tutaj takie koncerny jak szwajcarska Syngenta, a także niemieckie BASF i Bayer, przyczyniając się tym samym do wzrostu agrotoksyczności południowoamerykańskiego rolnictwa. Teraz ciekawostka: otóż ten film usunięto z internetu. Najwyraźniej misja mediów publicznych to jedno, ale interesy wielkiego przemysłu, zwłaszcza niemieckiego, pozostają „über alles”.


Inflacja, dług, chaos. Dr Grabowski: „Ludzie nie wiedzą, co ich czeka”


Kolejna rzecz: Unia Europejska forsowała w ostatnich latach w ramach Zielonego Ładu politykę rolną „od pola do stołu”. Miała ona na celu skrócenie łańcuchów dostaw i minimalizację śladu węglowego produktów spożywczych, tak by do europejskich konsumentów w miarę możliwości trafiały dobrej jakości produkty lokalne. Jak się to ma do masowego importu żywności zza oceanu, której transport generuje olbrzymi ślad węglowy i wytwarzanej z potężnym udziałem zakazanej w Europie chemii? Okazuje się, że program „od pola do stołu” trzeba uzupełnić: od brazylijskiego pola do europejskiego stołu. I jeszcze taki drobiazg: kraje Mercosur są potężnym odbiorcą rosyjskich nawozów, wspierając tym samym rosyjską gospodarkę. Podsumowując: „krowy za samochody”? Nie – toksyny za samochody. I to my będziemy tych toksyn konsumentami.

Podobne wpisy