||

Światowy spisek przeciwko rajom podatkowym

Organy podatkowe na całym świecie coraz częściej automatycznie wymieniają się informacjami o rachunkach bankowych, a podobny standard wchodzi do tzw. „świata kryptoaktywów”.

Kto naprawdę stoi za spółką? Jeszcze niedawno odpowiedź na to pytanie ginęła w gąszczu przepisów tworzonych specjalnie pod anonimowość. Dziś świat się jednak zmienia, bo nawet znany raj podatkowy – Belize – wzmacnia praktykę jawności. Z kolei Unia Europejska uruchamia urząd AMLA i utrzymuje „czarną listę” jurysdykcji niechętnych współpracy, a Wielka Brytania weryfikuje tożsamość. W Stanach Zjednoczonych toczy się spór o zakres raportowania właścicieli. Wspólny mianownik jest prosty: gdy znika anonimowość, raje podatkowe tracą sens.

Od Karaibów po Brukselę, od Londynu po Waszyngton, rządy, instytucje i organizacje międzynarodowe zaostrzają przepisy, tworzą nowe narzędzia nadzoru i budują wspólne standardy dla identyfikacji tzw. beneficjentów rzeczywistych. To nie chwilowy trend, lecz symptomy większej zmiany: globalnej presji na przejrzystość i odpowiedzialność w strukturach własnościowych. Przypomnijmy, że beneficjent rzeczywisty to osoba, która sprawuje realną kontrolę nad spółką – np. przez udziały, prawo powoływania zarządu lub inne mechanizmy wpływu. To właśnie znajomość tej tożsamości decyduje o skuteczności systemów przeciwdziałania nadużyciom. Przestępstwa gospodarcze, takie jak karuzele VAT, korupcja czy pranie pieniędzy, często opierają się na złożonych strukturach własności. Rejestry beneficjentów rzeczywistych oraz zasady typu KYC (Know Your Customer) i KYB (Know Your Business) mają na celu przeciąć ten łańcuch ukrywania odpowiedzialności.

Najbardziej popularne kierunki zakładania tzw. spółek-wydmuszek w rajach podatkowych to nadal Kajmany, Brytyjskie Wyspy Dziewicze, Luksemburg, Holandia, Singapur, Hongkong, Zjednoczone Emiraty Arabskie (Dubaj), Bermudy i Panama. Raje podatkowe od lat kusiły tym samym zestawem obietnic: niskimi lub sprytnie skonstruowanymi podatkami, ochroną tożsamości i łatwością zakładania spółek, które istnieją tylko na papierze.


Modzelewski: Polska żyje na kredyt. Dług eksploduje — gdzie jest plan?!


W praktyce ten mechanizm przestaje już jednak działać. Pierwsza zmiana dotyczy właśnie ochrony tożsamości. Rejestry beneficjentów rzeczywistych i coraz powszechniejsza weryfikacja osób zarządzających sprawiają, że tzw. „firmy na słupa” trudno utrzymać w sekrecie. Na przykład Belize (raj podatkowy z Ameryki Środkowej) – jak wiele innych krajów z tego regionu — nie ogranicza się już do deklaracji, tylko szczegółowo opisuje, kogo uznaje się za właściciela podmiotu i jak należy to udokumentować. A gdy przestaje być możliwe ukrywanie tożsamości za spółką, znika najważniejsza przewaga rajów podatkowych.

Drugie „pęknięcie” dotyczy przepływów finansowych. Organy podatkowe na całym świecie coraz częściej automatycznie wymieniają się informacjami o rachunkach bankowych, a podobny standard wchodzi do tzw. „świata kryptoaktywów”.

Co ważne, zmienia się także światowa architektura nadzoru. Nowy unijny urząd AMLA z siedzibą w Niemczech scala reguły przeciwdziałania praniu pieniędzy i podnosi wymagania wobec podmiotów uznawanych za wysokiego ryzyka, w tym w sektorze krypto. Mniej rozbieżności między państwami członkowskimi oznacza mniej szczelin, przez które mogą uciekać środki.

Oczywiście, na horyzoncie widać też wyjątki. W Stanach Zjednoczonych w 2025 r. zawężono zakres raportowania informacji o właścicielach dla części podmiotów, co krytycy uznali za potencjalną „nową niszę” dla anonimowości.

W praktyce „raje podatkowe” mają dziś trzy wyjścia. Mogą się reformować i stać się normalnymi centrami usług, w których liczy się jakość regulacji, a nie możliwość ukrycia tożsamości. Mogą też próbować działać w wąskich niszach, np. w wybranych segmentach funduszy, ale wtedy muszą liczyć się z ostrzejszą kontrolą banków i nadzorców. Lub trwać przy starym modelu i stopniowo wypadać z obiegu, bo duże firmy, giełdy i instytucje finansowe po prostu zaczną je omijać.

Dodajmy, że „zamykanie rajów podatkowych” nie odbywa się w drodze przyjęcia jednej ustawy, czy wykonania jednego spektakularnego ruchu. To sekwencja współzależnych działań: identyfikacja prawdziwych właścicieli, transparentność przepływów bankowych i krypto, minimalny podatek dla globalnych gigantów, jawność danych i spójniejszy, europejski nadzór AMLA.

Karaibskie laboratorium: Belize i GFI budują sojusz wiedzy

W Belize – niegdyś uznawanym za jedno z centrów offshore – powstało partnerstwo między tamtejszym uniwersytetem (University of Belize) a renomowaną waszyngtońską organizacją Global Financial Integrity (GFI). Podpisane w tym roku memorandum, zakłada współpracę badawczą, edukacyjną i wdrożeniową w obszarze walki z korupcją, praniem pieniędzy i ukrywaniem majątku.

Tom Cardamone, prezes GFI, nazwał ten ruch początkiem budowy silniejszych instytucji dzięki połączeniu jawności, badań i zaangażowania obywatelskiego. GFI nieprzypadkowo wybrało Belize: to państwo, które w ostatnich latach zainwestowało w budowę instytucji i przepisów, dzięki którym może stać się regionalnym liderem w zakresie przejrzystości.

Równolegle, belizejska Komisja Usług Finansowych (FSC) w marcu 2025 r. opublikowała nowe wytyczne dotyczące informacji o beneficjentach rzeczywistych. Dokument precyzuje obowiązki związane z identyfikacją takich osób w strukturach korporacyjnych i trustowych.

Z kolei w raporcie ewaluacyjnym, regionalna grupa CFATF (Caribbean Financial Action Task Force) odnotowała istotny postęp Belize w zakresie ram prawnych AML/CFT.

Eksperci zaznaczają, że to jednak dopiero początek, bo prawdziwym sprawdzianem będzie skuteczność egzekucji tych nowych przepisów.

UE: nadzór, lista i frankfurcka agencja

Z kolei Unia Europejska zacieśnia mechanizmy nadzoru. Rada UE dwukrotnie w 2025 r. – w lutym i październiku – utrzymała bez zmian listę 11 jurysdykcji uznanych za „niechętne współpracy podatkowej”. Ta tzw. czarna lista nie ma jedynie symbolicznego znaczenia: banki i instytucje finansowe zobowiązane są do ostrożniejszego traktowania podmiotów z tych obszarów, a firmy muszą liczyć się z dodatkowymi wymogami dokumentacyjnymi.

Mimo wprowadzonych zmian przez Belize, państwo to wciąż figuruje jednak na tzw. szarej liście – w katalogu państw pozostających pod obserwacją. W tym kontekście coraz większe znaczenie będzie miała działalność nowej unijnej agencji AMLA (European Anti-Money Laundering Authority), która rozpoczęła działalność w lipcu br. we Frankfurcie nad Menem. Do 2028 roku AMLA ma objąć bezpośrednim nadzorem instytucje uznane za szczególnie narażone na ryzyko prania pieniędzy, w tym również podmioty związane z sektorem kryptowalut. Urząd zapowiedział, że będzie egzekwować jednolite podejście do danych beneficjentów rzeczywistych w całej UE. Komisarz Mairead McGuinness podkreślała przy tym, że dostęp do rejestrów musi być zapewniony dla podmiotów z uzasadnionym interesem, z równoległą weryfikacją jakości danych.

Trwa także dostosowywanie krajowych przepisów do orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE, który wprowadził zasadę „uzasadnionego interesu” jako warunek dostępu do rejestrów beneficjentów rzeczywistych. Oznacza to, że dane nie będą dostępne całkowicie publicznie, ale też nie zostaną zastrzeżone wyłącznie dla organów państwowych – dostęp uzyskają również media, organizacje społeczne czy kancelarie, o ile wykażą uzasadniony interes.


Polacy nie chcą być szczęśliwi?! Witold Orłowski ujawnia prawdę o Ekonomii Szczęścia


Wielka Brytania: nacisk na terytoria zależne

W Zjednoczonym Królestwie szczególna uwaga koncentruje się na jego terytoriach zamorskich i dependencjach Korony, takich jak Brytyjskie Wyspy Dziewicze. Rząd brytyjski w połowie br. przedstawił raporty wskazujące na postępy w implementacji rejestrów beneficjentów rzeczywistych w tych jurysdykcjach. Jednak organizacje watchdogowe, jak np.Transparency International UK, nie pozostawiają złudzeń: dane są często niepełne, a dostępność ograniczona. Rejestr publiczny, ich zdaniem, to jedyny sposób na zapewnienie jakości i użyteczności informacji. Dopuszczalne obecnie rozwiązanie w formule „legitimate interest” ma być jedynie etapem przejściowym.

Duncan Hames z Transparency International UK nazwał zapowiadaną weryfikację tożsamości dyrektorów i osób o znaczącym wpływie w Companies House „krokiem milowym”, choć zwrócił uwagę na niedoskonałości systemu, szczególnie jeśli chodzi o trusty. Graham Barrow, śledczy i współautor „The Dark Money Files”, od lat alarmował o kradzieżach tożsamości i fikcyjnych spółkach – reformy ID-verification w UK uważa za konieczne, ale niewystarczające bez wsparcia analityki danych.

USA: korekta kursu i spór konstytucyjny

W USA sytuacja przybrała inny kierunek. Corporate Transparency Act (CTA), przyjęty jako kluczowy element nowej polityki przeciwdziałania praniu pieniędzy, w 2025 r. napotkał poważne przeszkody konstytucyjne. W marcu br. amerykański urząd FinCEN opublikował tzw. interim final rule, która zmienia zakres obowiązku raportowania informacji o beneficjentach rzeczywistych. Nowe przepisy zdejmują obowiązki z większości spółek zakładanych w USA, przenosząc ciężar regulacyjny na podmioty zagraniczne rejestrujące działalność na terenie Stanów Zjednoczonych.

To wyraźny kontrast wobec tendencji obserwowanych w Europie. Dla międzynarodowego systemu przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu to sygnał potencjalnych trudności we współpracy transatlantyckiej. Z perspektywy działów compliance firm operujących globalnie oznacza to konieczność działania w warunkach dwóch różnych standardów – dwóch rytmów regulacyjnych, choć cel wydaje się wspólny.
Thom Townsend z Open Ownership przekonuje, że przyszłość należy do państw, które nie tylko gromadzą dane, ale także je stosują. Tymczasem – jak zauważa Andres Knobel z Tax Justice Network – coraz częściej pod pretekstem ochrony prywatności ogranicza się dostęp do informacji o właścicielach rzeczywistych, co może podważać skuteczność walki z praniem pieniędzy.


Czy POPiS znów się pogubił? Palade: Władza oślepia, a potem zabiera rozum


Globalny krajobraz przejrzystości

Ostatnie miesiące wyraźnie pokazują, że świat dąży do zbudowania nowego ładu właścicielskiej przejrzystości. Zestawiając działania Belize i GFI, unijną politykę nadzoru oraz amerykański zwrot w podejściu do obowiązków sprawozdawczych, wyłania się obraz trzech głównych wektorów. Po pierwsze – współpraca edukacyjna i standaryzacja wiedzy, na przykładzie Karaibów. Raport GFI z lipca br. pokazuje, że wśród 38 analizowanych jurysdykcji w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach dominują modele rejestrów niepublicznych lub działających na zasadzie uzasadnionego interesu. Belize – dzięki nowym wytycznym i porozumieniu z GFI – przesuwa się w stronę realnej operacyjności.

Po drugie – presja regulacyjna w Europie. UE utrzymuje listy ryzyka, a AMLA buduje jednolity nadzór. Londyn mobilizuje terytoria zależne, wspierany przez opinię publiczną i organizacje pozarządowe. Po trzecie – amerykański wyjątek. Korekta FinCEN upraszcza obowiązki krajowe, ale może utrudnić synchronizację transatlantycką w zakresie należytej staranności i wspólnych praktyk kontrolnych.

Dla polskich firm i instytucji finansowych zmiany te nie są abstrakcyjne. Transakcje z podmiotami z krajów objętych unijną czarną listą wiążą się z dodatkowymi obowiązkami dokumentacyjnymi i ryzykiem podatkowym. W praktyce oznacza to bardziej szczegółowe analizy, dłuższe procesy akceptacyjne i potencjalne koszty operacyjne.

Podobne wpisy