Rząd bierny wobec EU ETS2
W przeciwieństwie do innych państw naszego regionu polski rząd nie robi nic, aby uchronić polską gospodarkę przed katastrofalnymi skutkami wprowadzenia systemu EU ETS2.
Już od 1 stycznia 2027 r. w życie ma wejść planowany od dawna system handlu pozwoleniami na emisję dwutlenku węgla, obejmujący m.in. transport i mieszkalnictwo. System ten stanowi rozwinięcie funkcjonującego już od dawna schematu, który – obciążając duże podmioty gospodarcze – walnie przyczynił się do tego, że Europa ma dziś najwyższe ceny energii na świecie.
Rekord po europejsku
Jak łatwo się domyślić, system EU ETS2 może wkrótce doprowadzić do tego, że Europa jeszcze bardziej wyśrubuje swój status kontynentu z rekordowymi cenami. Narzucając nowy, „zielony” podatek wprost na konsumentów, Unia Europejska usilnie dąży do tego, aby jeszcze bardziej uderzyć w swoją coraz bardziej zapóźnioną względem Stanów Zjednoczonych czy też Azji gospodarkę.
Opór przeciwko EU ETS2 jest niestety w Unii Europejskiej dość niemrawy, choć w ostatnim czasie wyraźnie przybiera na sile. Jego wyrazem było przede wszystkim utworzenie – pod przywództwem Czech – szerokiej koalicji państw wzywających do opóźnienia we wprowadzeniu systemu oraz wprowadzenia mechanizmów blokujących ceny.
Chcąc uprzedzić ruchy przeciwników rozszerzenia systemu handlu emisjami, Komisja Europejska przedstawiła niedawno swoją własną propozycję złagodzenia jego implementacji. Komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra opublikował pod koniec października list zaadresowany do ministrów klimatu krajów koalicji, w którym zaprezentował pięć propozycji rewizji dotychczasowego kursu.
Szukasz nowego domu, inwestycji, stylu życia? Z Agentem HMTV to proste! @PatrickNey
Propozycje te obejmują m.in. uwolnienie dodatkowych pozwoleń na emisję w celu zabezpieczenia się przed przyszłymi nagłymi skokami cen, możliwość utrzymywania niewykorzystanych pozwoleń na emisję w rezerwie, przyspieszenie inauguracji aukcji pozwoleń oraz uruchomienie specjalnego programu kredytowego we współpracy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom postulaty holenderskiego komisarza przedstawiają się więc jako zaledwie drobna modyfikacja systemu, a nie kompromis ze środowiskami obawiającymi się horrendalnych kosztów zmian. Hoekstra wyraźnie zaznaczył, że EU ETS2 ruszy zgodnie z planem już od 2027 r. i w tym zakresie nie ma co liczyć na jakiekolwiek ustępstwa. Komisarz nie przedstawił nawet żadnych szczegółów finansowania, na jakie można by liczyć ze strony Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Wbrew temu, co się wcześniej mówiło, nie zaproponował nawet wprowadzenia żadnych limitów cenowych dla uprawnień, co mogłoby uczynić cały system dużo bardziej przewidywalnym.
Poważny „zwrot” wg Tuska
Stanowisko Hoekstry zostało potraktowane jako punkt wyjścia dla dalszej dyskusji, która miała miejsce w trakcie niedawnego szczytu Rady Europejskiej. Wiadomo jednak, że nie osiągnięto na nim żadnego porozumienia, które można by uznać za poważną rewizję dotychczasowego kursu. Przywódcy państw, którzy – pod przywództwem Czech – zgłaszali swoje zastrzeżenia, ogłosili, że czekają na dalsze propozycje.
W zupełnie inny sposób na temat prowadzonych rozmów wypowiadał się jednak Donald Tusk, który stwierdził, że „Jesteśmy świadkami bardzo poważnego zwrotu w tej kwestii, zmiany sposobu myślenia i Polska ma w tym bardzo duży udział”.
Lider obozu rządzącego nie od dziś znany jest z tego, że swoją podległość względem Brukseli ubiera w bardzo pięknie brzmiące hasła. Także i tym razem na miano „poważnego zwrotu” zasłużyło bowiem zaledwie drobne przesunięcie akcentów we wdrażaniu systemu, który pogrąży oszczędności milionów Europejczyków. Donaldowi Tuskowi bardzo zależy na tym, aby przekonać opinię publiczną, że kwestia EU ETS2 została już właściwie rozstrzygnięta na korzyść Polski, ale do uzyskania takiego efektu brakuje jeszcze bardzo, bardzo wiele.
Od dawna mówi się, że polski rząd wspiera grupę państw najbardziej zainteresowanych opóźnieniem przy wprowadzaniu EU ETS2, choć czyni to w sposób mniej oficjalny. Miałoby to rzekomo wynikać z faktu, że sprawując prezydencję w UE, Polsce nie wypadało firmować oporu wobec najważniejszych zmian. W rzeczywistości sprzeciw rządu Tuska jest równie iluzoryczny, co w przypadku Paktu Migracyjnego czy też przywilejów handlowych dla Ukrainy.
PAŃSTWO TEGO NIE UDŹWIGNIE! Prof. Modzelewski OSTRZEGA: Katastrofa fiskalna 2026
Na potrzeby medialne i sondażowe obóz rządzący tworzy wizję twardego oporu wobec struktur unijnych oraz negocjacji prowadzonych do ostatniej chwili. Wizja ta w większości przypadków okazuje się ostatecznie zaledwie zasłoną dymną, nie znajdującą poparcia w wypowiedziach polityków z innych państw, a tym bardziej w ostatecznych ustaleniach.
W interesie Polski leży nie tyle opóźnienie we wdrażaniu systemu EU ETS2, co całkowite z niego wycofanie. System ten nie posiada żadnych racji ekonomicznych i ma zaledwie iluzoryczny wpływ na kwestię globalnych temperatur, dlatego należałoby jak najszybciej wyrzucić go na śmietnik historii.
Przykład Czechów
Właściwą ścieżkę postępowania z EU ETS2 wyznacza unijny Pakt Migracyjny, który państwa naszego regionu zwyczajnie przestały wprowadzać. Po zwycięstwie wyborczym w Czechach formacja kierowana przez Andreja Babiša zadeklarowała, że decyzja o nierespektowaniu postanowień Paktu będzie pierwszą, którą podejmie nowo sformowany rząd. Nasi południowi sąsiedzi idą pod tym względem w ślady Węgier, gdzie premier Viktor Orbán już wcześniej oświadczył wprost, że rządzone przez niego państwo nie zamierza przyjmować żadnych narzuconych mu przez Brukselę nielegalnych imigrantów. Lider Fideszu szczyci się tym samym, że Węgry pozostają najbezpieczniejszym krajem w Europie.
Nowy czeski rząd, tworzony przez koalicję partii Andreja Babiša ANO, ruch antybrukselskich kierowców oraz Wolność i Demokrację Bezpośrednią, otwarcie deklaruje, że nie będzie wdrażał unijnego systemu handlu emisjami ETS2. Biorąc pod uwagę wcześniejsze zobowiązania czeskiego państwa, powstałe w czasie rządów poprzedników, Praga będzie zapewne zmuszona do płacenia określonych kar, a nawet szantażowana odmową przyznania dotacji. Cena za stawiony opór będzie jednak niższa niż koszty, jakie poniosłaby czeska gospodarka i konsumenci.
Jeśli opór Brukseli chcą stawić Czesi, to tym bardziej powinni się na niego zdobyć Polacy, którzy za sprawą EU ETS2 mogą zdusić wzrost własnej gospodarki. Jak przyznał niedawno w wywiadzie dla niemieckiej telewizji szef think tanku Epico Klima-Innovation, Bernd Weber, dla trzech milionów gospodarstw domowych w Polsce rozszerzenie systemu handlu pozwoleniami na emisję dwutlenku węgla oznaczać będzie wzrost cen energii o nawet 150 proc.
Toczona w ramach Unii Europejskiej dyskusja na temat EU ETS2 przybiera coraz bardziej ponury charakter. Stary Kontynent pozostaje niemal ostatnią redutą klimatyzmu, broniącą skrajnie ideologicznych rozwiązań całkowicie wbrew gospodarczej logice.
W tym samym czasie w Stanach Zjednoczonych administracja Trumpa zdążyła – w samym tylko październiku – wycofać amerykańskie państwo z podatku od emisji w transporcie morskim, anulować kolejną transzę projektów związanych z tzw. czystą energią na ponad 7 mld dol. oraz wypowiedzieć wszystkie zobowiązania klimatyczne Departamentu Obrony.
Stany Zjednoczone i Unia Europejska zmierzają obecnie pod względem gospodarczym w dwóch biegunowo różnych kierunkach, a Polska jest niestety zakładnikiem kursu w zdecydowanie złą stronę.