1.7 C
Warszawa
niedziela, 24 listopada 2024

Czy ta wojna jest do wygrania?

Czy Warszawa zważyła na szali ekonomiczne, geopolityczne, a więc i wojskowe konsekwencje ustawy o IPN? Izrael, i diaspora żydowska, dadzą sobie bez nas radę. Z Polską jest już dużo gorzej.

Z pozoru nic nie usprawiedliwia tytułowej tezy. Suche dane ekonomicznego informatora polskiego MSZ są wręcz bezlitosne. Izrael zajmuje na liście naszych partnerów handlowych dalekie miejsce. Jeśli chodzi odbiór polskich towarów, plasuje się na 40 miejscu, z udziałem 0,3 proc. w naszym całkowitym eksporcie. Import towarów z Izraela jest jeszcze mniejszy, na tej liście Tel-Awiw, czy może od chwili decyzji USA Jerozolima, znajduje się na 50 pozycji z wielkością 0,2 proc. Wzajemne kontakty handlowe wyglądają nieco inaczej, jeśli zapytać o nie biznesmenów. Polsko-Izraelska Izba Handlowa twierdzi, że ostatnie lata były wręcz rekordowe. I tak, dwustronne obroty zbliżyły się do miliarda dolarów, choć najważniejsza pozostaje dynamika wzrostu. Od kilku lat jej krzywa idzie tylko w górę. Obok Turcji i Arabii Saudyjskiej, Izrael staje się naszym najważniejszym partnerem w tej części świata. W obustronny handel zaangażowanych jest trzy tysiące podmiotów gospodarczych i corocznie przybywa 100 kolejnych.

Co prawda, wiele do życzenia pozostawia struktura eksportowo-importowa. My handlujemy głównie żywnością i artykułami spożywczymi, które w 2016 r. zajmowały 25 proc. polskiego eksportu. To między innymi zasługa prawa o uboju rytualnym, na którym skorzystali nasi producenci wołowiny i drobiu. Swoją niszę mają polski tytoń, czekolada i cukier. Następne w kolejności są wyroby AGD i przemysłu elektromaszynowego, artykuły higieny osobistej, autobusy, a także produkty chemiczne. Z Izraela importujemy sporo chemii przemysłowej, w tym farby i lakiery oraz środki owadobójcze, jak również komponenty elektroniczne na przykład na potrzeby medycyny. Polskimi liderami na tamtejszym rynku są: kosmetyczna firma Inglot, pocztowy InPost czy producent autobusów Solaris. Ten ostatni wygrał kontrakt na dostawę 200 pojazdów miejskich oraz zdobył zamówienie na kolejne 100. Jeśli chodzi o inwestycje, prawdziwym strzałem w dziesiątkę okazała się strategia spółki giełdowej Asseco. Polska fi rma informatyczna zlokalizowała produkcję w Izraelu, zatrudniając ok. sześciu tysięcy pracowników. Jednak szacunki nie są imponujące. Polskie inwestycje w Izraelu to nadal rząd wielkości 150 mln dolarów. Nie może to dziwić, bo mimo pewnych zalet nie jest to rynek najbardziej dogodny. Izrael jest państwem odległym geograficznie, a przede wszystkim leży w regionie politycznie niestabilnym. Od kilku lat przez Afrykę Północną, Bliski i Środkowy Wschód przetaczają się fale społecznych buntów, a przede wszystkim islamskiego radykalizmu. Chcąc nie chcąc Izrael jest częścią tej układanki, o napiętych stosunkach z sąsiadami nie wspominając. Tylko relacje Tel-Awiwu z Kairem i Ammanem można uznać za zadowalające. Stosunki z Libanem i Syrią są mocno napięte, a wszystko razem pozostaje konsekwencją kilku wojen. Szczególnym problemem pozostaje Autonomia Palestyńska ze Strefą Gazy. Mimo porozumień z Oslo, palestyńskie dążenia niepodległościowe pozostają czynnikiem destabilizującym Izrael, a także drażniącym jego relacje z Unią Europejską.Trudno zatem o gorszą atmosferę do robienia biznesu…

Cały artykuł w Gazecie Finansowej.

 {source}

gfoklt1

{/source}

FMC27news