„Gazeta Finansowa” sprawdziła, ile zarabiają polscy medaliści igrzysk olimpijskich.
Wywalczenie medalu na igrzyskach wiąże się z wieloma przywilejami. Przede wszystkim sportowiec, który tego dokonał, na stałe wpisuje się do historycznego i jakże wąskiego panteonu zdobywców olimpijskich krążków. To zaś gwarantuje dozgonną sławę i autorytet w środowisku sportowców. Medaliści z igrzysk mogą również liczyć na nieco bardziej namacalne wyróżnienia, a konkretnie na pieniądze. I to niemałe. Jak obliczyła bowiem „Gazeta Finansowa”, portfele niektórych polskich medalistów pękają w szwach. Co prawda tzw. emerytura olimpijska wciąż pozostaje na śmiesznie niskim poziomie, jednak nagrody pieniężne wypłacane przez Polski Komitet Olimpijski (PKOl) oraz Ministerstwo Sportu robią wrażenie. Co istotne, pod względem finansowych grantów medaliści znad Wisły wcale nie odstają od „bogatego Zachodu”. Wręcz przeciwnie, Kamil Stoch i „spółka” inkasują więcej od swoich kolegów z Niemiec, Stanów Zjednoczonych, a nawet z bogatej Szwecji!
Hojny PKOl
Co dwa lata przed rozpoczęciem zimowych oraz letnich igrzysk olimpijskich zbiera się zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego, by uchwalić regulamin przyznawania pieniężnych nagród przyszłym medalistom. W tym roku kilkunastoosobowa grupka działaczy PKOl-u skrzyknęła się wyjątkowo późno, bo pod koniec stycznia, a więc tuż przed inauguracją igrzysk w południowokoreańskim Pjongczangu. Niespodzianki nie było – sportowcy, którzy z Dalekiego Wschodu wrócą do Polski z krążkami, dostaną niewiele więcej niż medaliści z rosyjskiego Soczi (2014 r.). Ile dokładnie? To oczywiście zależy od koloru krążka oraz od dyscypliny…
Cały artykuł w najnowszym wydaniu Gazety Finansowej
{source}
{/source}