Nie jest prawdą, że dzięki dobremu PR można osiągnąć każdy cel. Jest natomiast pewne, że bez dobrej komunikacji da się przegrać nawet najbardziej szlachetną sprawę. Patrząc na spór wokół przyszłości polskiej energetyki, a w szczególności energetyki węglowej, mam przekonanie, że jedna ze stron jest w ciągłej defensywie. Konkretnie ta racjonalna, stojąca na stanowisku, że w nowoczesnej energetyce jest miejsce i dla węgla, i dla technologii z zakresu energii odnawialnej. Dlaczego daje się sprowadzać do narożnika?
Tak, to truizm, ale prawda zwykle leży pośrodku. Nie jest prawdą, że 38-milionowe państwo zaopatrzymy w energię z kolektorów słonecznych oraz elektrowni wiatrowych i wodnych. Nie jest również prawdą, że węgiel to „czarna śmierć”, a jego wykorzystywanie w energetyce to tylko pogarszanie jakości powietrza. Wiele zależy od jego jakości i technologii, w jakich jest wykorzystywany.
Nie o tym jednak chcę dzisiaj napisać. W grudniu w Katowicach odbędzie się niezmiernie istotne wydarzenie: Konferencja Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu, czyli COP 24. Na tym forum mają szansę zapaść strategiczne decyzje dotyczące polityki klimatycznej, które w oczywisty sposób przełożą się na politykę energetyczną – świata, Europy, Polski. Śledząc krajowe media na trzy miesiące przed tym wydarzeniem widać przede wszystkim głos jednej strony. Tej, która całkowicie skreśla węgiel jako surowiec energetyczny. Bo Polska należy do niechlubnej czołówki europejskich krajów o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu. Bo skoro Niemcy zrezygnują z węgla, to czemu nie Polska? Bo górnicy nie będą groźbą protestów wymuszać stosowania tego złego węgla… Oj, lista argumentów antywęglowych jest długa.
Swoje dodała ostatnio Najwyższa Izba Kontroli, w raporcie na temat smogu wskazując na konieczność przeanalizowania, czy aby energetyka węglowa w jakiejkolwiek formie ma przyszłość. A co po drugiej stronie? Notabene rządowej? Nie widzę, by podejmowała ona rękawicę. Co najwyżej pojawią się gdzieś pojedyncze głosy ekspertów, a i tak słabo się przebijają do głównego nurtu mediów. Na portalach energetycznych, śledzonych przez branżę, lecz nieznanych szerszemu kręgowi opinii publicznej, publikowane są skomplikowane i długie teksty naukowców. Zapewne są to świetni fachowcy, lecz żeby przegryźć się przez takie wywody, trzeba znać się na energetyce. A tę wiedzę posiada mikroskopijny ułamek Polaków.
Nie trzeba być za to energetykiem, aby zrozumieć, o co chodzi autorowi tekstu zamieszczonego w poczytnym dzienniku bądź tygodniku, w którym zrównuje on węgiel z najgorszymi toksynami. Tu przekaz jest prosty: czyste powietrze i zdrowie dzieci to energia bez węgla. Uchwalono ustawę o jakości paliw i w trakcie ustalania są szczegółowe normy. Dzięki nim wyeliminuje się najgorszej jakości paliwo, także węglowe. Narzekania importerów węgla i branży spedycyjnej na zbyt ostre kryteria, które chce wprowadzić resort energii, są dowodem, że te normy będą miały na względzie środowisko, nie interesy poszczególnych grup. Ale kto o tym pisze? Kto wykłada tę prawdę w prostych słowach w sposób, który przekona obywateli? Niestety, chyba nikt.
Inny przykład – media alarmują, że do Polski trafia węgiel z okupowanego przez Rosjan Donbasu. Po przeczytaniu takiej informacji pierwsze skojarzenie, które się nasuwa, to: Polska nie stanęła na wysokości zadania. Tymczasem węgiel wjeżdża na terytorium Unii, w tym Polski, bo Unia nie wprowadziła stosownego embarga. Nie jest to wina Ministerstwa Energii ani Sejmu, co najwyżej można mieć pretensje do naszych europosłów, że nie zajmują się tą sprawą. A wiem o tym, bo poszperałem w odpowiednich źródłach. Strona rządowa nie pofatygowała się, by mówić o tym głośno i wyraźnie w mediach.
Węgiel – dobrej jakości węgiel – to jedna z naszych cennych marek. Cenne marki należy bronić. Jeśli nie potrafi my skutecznie dotrzeć z prawdą do Polaków, to jak zamierzamy przekonać do niej światowych decydentów?
Źródło: natemat.pl