Wszystkie urzędy skarbowe znalazły się pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To operacja systemowa, która ma ścisły związek z walką z procederem wyłudzania VAT.
Późnym wieczorem 3 grudnia funkcjonariusze CBA przeprowadzili na Podkarpaciu dwie tzw. realizacje. Takim terminem zazwyczaj określa się akcję związaną z zatrzymaniem konkretnych osób, podejrzanych o popełnienie jakiegoś przestępstwa. W pierwszym przypadku agenci CBA w Łańcucie aresztowali czwórkę biznesmenów: trzy kobiety i mężczyznę, w chwili, gdy inkasowali 40 tysięcy złotych za wystawienie pustych faktur. Zatrzymani mieli zajmować się tzw. usługami miękkimi, czyli doradztwem, konsultingiem i pomocą prawną, których fikcyjność znacznie trudniej jest wykazać, niż w wypadku standardowej działalności handlowej. Cała czwórka miała działać na Podkarpaciu, świadcząc swoje „usługi” m.in. w Rzeszowie i Łańcucie.
W drugim przypadku na jednej ze stacji benzynowych przy autostradzie A4 agenci CBA zatrzymali naczelnika urzędu skarbowego w Jarosławiu. Miał on dostawać od przestępców przez wiele lat po 10 tysięcy złotych miesięcznie, płaconych w formie fikcyjnego czynszu. W trakcie obu akcji agenci CBA zabezpieczyli również fikcyjne faktury VAT na kwotę prawie miliona złotych. Takich dokumentów mogło być jednak w obiegu kilkakrotnie więcej, a cały proceder mógł dotyczyć innych urzędów skarbowych na Podkarpaciu. Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadzi już śledztwo w tej sprawie. Ma ono ścisły związek z procederem wyłudzania podatku VAT przez firmy z województwa podkarpackiego. Jak widać, CBA postanowiło w końcu przyjrzeć się bliżej skarbówce. Bez „parasola ochronnego” z jej strony nie dochodziłoby bowiem tak łatwo do wyłudzania podatku VAT.
Czarne owce skarbówki
Nic więc dziwnego, że podobnych akcji CBA było w ostatnich miesiącach znacznie więcej. 23 listopada agenci zatrzymali Andrzeja S. naczelnika III Wydziału Skarbowego Warszawa – Śródmieście, któremu prokuratura przedstawiła zarzuty „udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, udziału w oszustwach podatkowych oraz ujawnienia tajemnicy służbowej”. Zatrzymanie miało związek z ze śledztwem dotyczącym wyłudzania podatku VAT, jakie od wielu miesięcy prowadziła prokuratura w Szczecinie. W ocenie tamtejszych śledczych Andrzej S. miał swoimi działaniami doprowadzić do wyłudzenia podatku VAT na kwotę co najmniej pięciu milionów złotych. Mechanizm działania polegał zaś na „fikcyjnym obrocie towarami przy wykorzystaniu procedury wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów, poprzez wystawianie nierzetelnych faktur VAT i ich przekazywanie kolejnym podmiotom, a także wprowadzanie w błąd organów skarbowych poprzez podawanie w deklaracjach VAT danych niezgodnych ze stanem rzeczywistym”. Andrzejowi S. za udział w tym procederze grozi kara nawet do 25 lat pozbawienia wolności.
Równie spektakularna akcja CBA miała miejsce dzień wcześniej w Ostrowi Mazowieckiej. Agenci warszawskiej delegatury CBA zatrzymali naczelnika tamtejszego US oraz komornika skarbowego. Obaj zostali zatrzymani w miejscu pracy zaraz po tym, jak podzielili się łapówką w wysokości 150 tysięcy złotych. Miała to być zapłata jednego z przedsiębiorców za umorzenie nałożonej kary finansowej. Jak napisano w komunikacie CBA, obaj urzędnicy „mając wiedzę, że przewinienia skarbowe biznesmena mogą być większe, zaoferowali roztoczenie nad jego interesem swoistego parasola ochronnego”. Za popełnione czyny grozi im kara nawet 10 lat wiezienia.
Wiele wskazuje na to, że zarzuty usłyszą niebawem również urzędnicy urzędu skarbowego w Bydgoszczy. Wszystko zaczęło się od zatrzymania w maju czterech tamtejszych biznesmenów, których Prokuratura Okręgowa w Katowicach podejrzewała o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała trudnić się wyłudzaniem podatku VAT. Trzech z nich miało przyjąć co najmniej 600 tysięcy złotych łapówki, w zamian za powoływanie się na wpływy w bydgoskiej skarbówce. Biznesmeni mieli wręczać pieniądze urzędnikom w ratach po 50 tysięcy złotych, w zamian za pozytywne rozstrzygnięcie kontroli skarbowych w swoich firmach. Po ich zatrzymaniu agenci CBA przeszukali również biura urzędu, zabezpieczając dokumentację dotyczącą przeprowadzanych kontroli podatkowych. W tej sprawie zarzuty usłyszą również urzędnicy bydgoskiego urzędu skarbowego.
Jak to się robi w Sosnowcu?
Największa operacja, która dotyczyła urzędników pracujących dla skarbówki, miała miejsce w Sosnowcu. Akcja miała związek z toczącym się również od kilku miesięcy śledztwem, które dotyczy wyłudzeń podatku VAT przez urzędników zatrudnionych w I Śląskim Urzędzie Skarbowym. Śledztwo to prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach, a zlecone przez nią czynności realizują funkcjonariusze katowickiej Delegatury ABW. Formalnie dochodzenie zostało wszczęte w marcu ubiegłego roku na podstawie materiałów wyłączonych z akt postępowania prowadzonego od października 2016 r. przeciwko Marcinowi K., byłemu naczelnikowi I Urzędu Skarbowego w Sosnowcu. Został on zatrzymany przez katowicką Delegaturę ABW w lutym 2017 r. Razem z nim katowicka Delegatura ABW aresztowała prezesa klubu piłkarskiego Zagłębie Sosnowiec Marcina Jaroszewskiego (zgodził się na podawanie pełnych danych osobowych) oraz przedsiębiorcę Piotra D. Od tego ostatniego Marcin K. miał przyjąć korzyść majątkową na kwotę prawie 160 tysięcy złotych.
Naczelnikowi sosnowickiej skarbówki przedstawiono aż 23 zarzuty. Dotyczyły one m.in. korupcji oraz tzw. przestępstw urzędniczych z artykułu 231 par. 2 kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Wszyscy zatrzymani trafili do aresztu. W lutym br. Marcina K. przewieziono do Warszawy, bo miał zeznawać jako świadek w jednym z toczących się procesów związanych z wyłudzeniami podatku VAT. Umieszczono go wówczas w areszcie śledczym Warszawa – Białołęka, gdzie po kilku dniach powiesił się w celi.
Po zatrzymaniu Marcin K. prokuratura uruchomiła odrębne śledztwo. Miało ono skoncentrować się wyłącznie na działalności sosnowickiej skarbówki. W efekcie tego w maju ABW zatrzymała m.in. Bernadetę I. oraz Edytę K. – pracujące w I Urzędzie Skarbowym w Sosnowcu oraz pięć innych osób, które miały z nimi współpracować w procederze wyłudzania podatku VAT. Obie urzędniczki skarbówki obficie korzystały z wiedzy, do jakiej miały dostęp. Wyszukiwały osoby, które prowadziły nielegalną działalność, a także organizowały spółki i werbowały do nich pracowników. Tworzyły także dokumentację tych przedsiębiorstw, zakładały ich rachunki bankowe oraz odbierały z nich gotówkę!
Wszystko po to tylko, aby móc wyłudzić podatek VAT. Prokuratura zarzuciła obu urzędniczkom zorganizowanie grupy przestępczej, która wyłudziła co najmniej 750 tys. zł zwrotu podatku VAT, chociaż kwota ta może sięgać nawet 2,5 mln złotych. Obu paniom prokuratura postawiła aż dziewięć zarzutów, w tym organizowanie grupy przestępczej, wyłudzenia oraz usiłowanie wyłudzenia podatku VAT, a także pranie „brudnych” pieniędzy. Grozi im za to kara do 10 lat pozbawienia wolności. We wrześniu ABW zatrzymało kolejne osoby, które były członkami grupy przestępczej stworzonej przez przedsiębiorcze urzędniczki. Było nimi troje przedstawicieli firm transportowych (Katarzyna K., Damian K., Jarosław K.) oraz księgowy Paweł B. Prokuratura zarzuciła im poświadczanie nieprawdy w zakresie rzekomego świadczenia usług transportowych na rzecz podmiotów wyłudzających podatek VAT.
Dlaczego służby zajęły się skarbówką?
Nie da się ukryć, że proceder wyłudzania podatku VAT nie kwitłby tak dobrze przez lata, gdyby nie dochodziło do współpracy z urzędnikami skarbówki. W znacznej części śledztw dotyczących wyłudzeń podatku VAT prowadzonych dzisiaj przez prokuraturę pojawia się właśnie wątek współpracy przestępców z przedstawicielami fiskusa. Problem nie jest nowy, bo sygnały pojawiały się już wiele lat wcześniej. Śledząc działania wielu urzędów skarbowych, można było nabrać podejrzeń, że może w nich dochodzić do zmowy z przestępcami wyłudzającymi podatek VAT. Na nieprawidłowości zwracała uwagę także Najwyższa Izba Kontroli. We wrześniu 2014 r. NIK przedstawiła m.in. wyniki swoich kontroli w kujawsko-pomorskich urzędach skarbowych. Kontrolerzy zwrócili m.in. uwagę na to, że większość z nich podejmowała weryfikację deklaracji podatkowych w ostatnim roku przed przedawnieniem. Na takiej opieszałości tracił Skarb Państwa. Można zadać pytanie: dlaczego tak się działo? Urzędy skarbowe tłumaczą się ze stawianych im zarzutów ogromem pracy oraz nazbyt często zmieniającymi się przepisami prawa, co utrudnia ich jednolitą interpretację. Tak czy inaczej, skarbówka to ważny filar każdego państwa. Warto byłoby zatem zadbać nie tylko o to, aby on sprawnie funkcjonował, ale też by trafiali do niego ludzie o odpowiednich kwalifikacjach, którzy nie byliby podatni na korupcję.