-0.1 C
Warszawa
piątek, 22 listopada 2024

Niemiecka inwigilacja

Rząd Angeli Merkel przyzna większe uprawnienia kontrwywiadowi.

Służby będą na potęgę inwigilować obywateli w sieci, a portale muszą same donosić władzy o „mowie nienawiści”.

Koalicja CDU/CSU doszła do porozumienia ws. nowych uprawnień Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji. Niemiecki kontrwywiad cywilny otrzyma większe możliwości w walce „z ekstremizmem”. Od teraz służby będą mogły inwigilować nawet szyfrowane komunikatory. Ponadto serwisy społecznościowe, jak Facebook czy Twitter, będą musiały zgłaszać przypadki „mowy nienawiści” służbom. W przeciwnym razie grożą im gigantyczne kary za niezgłoszenie działań obywateli w sieci.

Kontrowersyjne przywileje
Minister spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer jako pierwszy poinformował o porozumieniu koalicji CSU/CDU z SPD ws. rozszerzenia uprawnień Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji, czyli kontrwywiadu cywilnego. Minister zabiegał o nowe uprawnienia dla służb od dawna. Powodem jest, jak twierdzi, potrzeba walki z „ekstremizmem” oraz dogonienie nowych technologii. Terroryści czy grupy przestępcze już dawno zaczęły korzystać z dobrodziejstw technologicznych, które pozostawały poza zasięgiem zobowiązanych do przestrzegania prawa służb. Minister Seehofer przyznał jednak, że SPD postawiła na swoim i służby nie otrzymają wszystkich uprawnień, o które zabiegał. MSW musiała zrezygnować z projektu monitorowania Internetu. Służby chciały za pośrednictwem sieci zaglądać do komputerów i dysków osób oraz ugrupowań podejrzewanych o „postawy i poglądy ekstremistyczne”. Natomiast wcześniej minister Seehofer odpuścił pomysł archiwizowania internetowych danych dzieci. Niemniej zakres nowych uprawnień jest imponujący. Kontrwywiad cywilny Niemiec będzie mógł teraz np. na bieżąco śledzić zaszyfrowane treści przesyłane za pośrednictwem operatorów telekomunikacyjnych. To przede wszystkim rozmowy w trybie online czy wiadomości wysyłane komunikatorami. Oznacza to, że jeśli powstanie podejrzenie wobec obywatela, to służby będą sprawdzać, o czym rozmawia za pośrednictwem aplikacji takich jak Skype czy WhatsApp. Możliwe też będzie śledzenie go w czasie korzystania z takich platform jak Discord.

Polowanie na ekstremistów
MSW walczyło o nowe uprawnienia dla UOK od ponad roku. Wówczas jednak ministerstwo sprawiedliwości, kierowane przez Katarinę Barley, odrzuciło projekt bez merytorycznej analizy treści. Jednak po wielomiesięcznej batalii i pozytywnych opiniach ekspertów projekt zyskał poparcie rządzącej koalicji. Zachwalał go m.in. ekspert klubu poselskiego CDU/CSU ds. ekstremizmu Mathias Middelberg. Middelberg wskazywał, że uprawnienia służb i policji są po prostu nieaktualne, niedopasowane do nowych możliwości. Ekstremiści czy terroryści już dawno nie korzystają z połączeń telefonicznych, a właśnie komunikatorów internetowych. Middelberg argumentował, iż nowe uprawnienia w zakresie inwigilacji są niezbędne do walki np. z przemytnikami ludzi. To co jednak wzbudzało spore kontrowersje to fakt, iż UOK jest często krytykowany jako policja polityczna, którą wykorzystuje się do walki np. z prawicą w postaci Alternatywy dla Niemiec. Tymczasem uprawnienia, o które zaciekle walczył szef MSW, znany ze swojej niechęci do AfD, od dawna posiada… Federalny Urząd Kryminalny. Tym samym policja w krajach związkowych RFN mogła śledzić szyfrowane rozmowy członków i sympatyków ugrupowań ekstremistycznych.

Niemniej nawet część polityków niemieckiej opozycji przyznało, że nowe uprawnienia dla Urzędu Ochrony Konstytucji są zasadne. Np. ekspert liberalnej partii FDP ds. bezpieczeństwa wewnętrznego Konstantin Kuhle określił podział między policją i służbami wywiadowczymi „sztucznym”. Minister Seehofer liczy, że nowe uprawnienia UOK wejdą w życie najpóźniej na początku 2021 r.

Dziennikarze zaniepokojeni
Nowe uprawnienia służb niezbyt spodobały się dziennikarzom. Co prawda Reporterzy Bez Granic z zadowoleniem przyjęli utemperowanie daleko idących planów ministra Seehofera przez SPD, ale kilka kwestii pozostało spornych.

Szef niemieckiego oddziału RBG Christian Mihr wskazał, że przeszukiwanie przez kontrwywiad cywilny Internetu „podważyłoby tajemnicę redakcyjną, a przez to jeden z fundamentów, na których opiera się wolność prasy w Niemczech”. Jednocześnie dziennikarz zwrócił uwagę, że nowe uprawnienia pozwolą służbom na stosowanie złośliwego oprogramowania do podsłuchiwania zaszyfrowanych rozmów telefonicznych prowadzonych przez Internet, a definicja środowisk „ekstremistycznych” jest w Niemczech dość luźna. Nawet niepałająca miłością do politycznych wrogów ministra partia Zielonych była przeciwna projektowi nowych uprawnień dla Federalnego Urzędu Ochrony Państwa.

Co istotne, porozumienie ws. nowych uprawnień dla ulubionej służby ministra Seehofera zbiegło się w czasie z niekorzystnym dla niego wyrokiem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Sprawa dotyczyła jego ataków na AfD w wywiadach, gdzie przemawiał jako polityk, a następnie wywiady te były przedrukowywane na oficjalne strony MSW.

Niemiecki TK zabronił Seehoferowi wykorzystywania urzędowych kanałów (np. oficjalnych stron MSW) do oczerniania prawicy i wykorzystywania państwa do walki międzypartyjnej. Niemniej Seehofer dalej może atakować AfD w mediach, ale występując jako polityk, nie urzędnik.

„Ten wyrok może na pierwszy rzut oka robić wrażenie małostkowego. Ale tłem orzecznictwa, według którego nie wolno wykorzystywać środków państwowych do wpływania na wyborców w celu zwalczania opozycji, są wydarzenia z lat 70., kiedy przed wyborami ówczesny socjalliberalny rząd RFN finansował z budżetu wielką kampanię ogłoszeniową. Zasada, że autorytet państwa i jego środki finansowe nie mogą być wykorzystywane do zwalczania opozycji, jest i dzisiaj słuszna” – komentował wyrok dziennik „Süddeutsche Zeitung”.

„Jak bardzo polityczny może być minister? Odpowiedzi na to udzielił właśnie Federalny Trybunał Konstytucyjny – musi on wyraźnie oddzielić swoją rolę polityka od roli szefa urzędu. Jeśli Seehofer określa jakąś partię mianem „antypaństwowego szkodnika”, to w charakterze polityka CSU ma on do tego pełne prawo. Jednak na stronie internetowej ministerstwa ten wywiad, albo jego fragmenty, nie mają racji bytu. Jego ministerstwo, które uważa się za strażnika konstytucji, powinno było to wiedzieć” – wskazał dziennik „Südwest Presse”.

Donos z Facebooka
To jednak nie koniec inwigilacyjnej rewolucji w Niemczech. W czerwcu Bundestag uchwalił ustawę nakazującą platformom społecznościowym zgłaszanie „mowy nienawiści” do Federalnego Urzędu Kryminalnego. Oznacza to, że Facebook czy Twitter muszą donosić służbom o wszystkich wpisach, które mogą zostać uznane za mowę nienawiści. Sytuacja w przypadku „grup ekstremistycznych” rozbija się o definicję „mowy nienawiści”. O ile zgłaszanie treści zawierających np. pornografię dziecięcą czy groźby karalne jest oczywiste, to platformy mogą czuć presję, by zgłaszać nawet żarty czy tzw. trolling.

Powodem są gigantyczne kary, które grożą platformom społecznościowym za brak reakcji. Kary te sukcesywnie rosną za każdy odnotowany przypadek braku reakcji. Zgodnie z nowymi przepisami platformy będą musiały zgłaszać Federalnemu Urzędowi Ochrony Konstytucji np. wpisy zawierające nawoływanie do okaleczeń czy przedstawiające przemoc lub akceptujące czyny karalne. Co ciekawe, we Francji Rada Konstytucyjna odrzuciła ustawę o walce z „mową nienawiści” w mediach społecznościowych. Ustawa przewidywała obowiązek zgłaszania takich przypadków pod karą pieniężną do 1,25 mln euro. Francuska Rada Konstytucyjna uznała, że takie rozwiązanie mogłoby zachęcić platformy do usuwania rozmaitych treści, co skutkowałoby ograniczaniem wolności słowa.

 

FMC27news